Domen Prevc udowodnił, że skocznia Gross-Titlis to jego terytorium. Słoweniec w wielkim stylu wygrał konkurs Pucharu Świata w Engelbergu, odpierając ataki rewelacyjnego Niemca Felixa Hoffmanna i Japończyka Rena Nikaido. Podczas gdy światowa czołówka tasowała się na podium, polscy kibice z zapartym tchem śledzili sensacyjny występ 17-letniego Kacpra Tomasiaka, który zostawił w polu najbardziej utytułowanych kolegów z reprezentacji.
Finałowa seria w Engelbergu była teatrem jednego aktora, choć po pierwszej rundzie zanosiło się na triumf Kraju Kwitnącej Wiśni. Prowadzący na półmetku Ryoyu Kobayashi nie wytrzymał presji i po słabszym skoku spadł na 6. miejsce. Sytuację wykorzystał Domen Prevc, który po pierwszej serii był trzeci (138,5 m), ale w finale odpalił prawdziwą bombę, lądując na 142,0 m. Słoweniec wygrał z notą 330,2 pkt.
Na podium towarzyszyli mu Felix Hoffmann (138,0 m, 141,0 m), dla którego jest to jeden z najlepszych wyników w karierze, oraz Ren Nikaido. Japończyk zachwycił przede wszystkim w pierwszej serii najdłuższą odległością zawodów – 141,5 m (w finale 129,5 m).
Największym wygranym polskiej ekipy jest bez wątpienia debiutujący w tak wysokiej formie Kacper Tomasiak. 17-latek skakał niezwykle powtarzalnie i zajął wysokie, 13. miejsce (125,0 m, 133,0 m). Jego awans o dziewięć pozycji w drugiej serii pokazał, że młodzież ma wystarczająco dużo determinacji, by walczyć o czołową dziesiątkę.
Niestety, doświadczeni zawodnicy spisali się poniżej oczekiwań. Piotr Żyła po solidnym pierwszym skoku (131,5 m) w finale uzyskał tylko 126,5 m, co dało mu 17. lokatę. Jeszcze niżej uplasował się Kamil Stoch (126,5 m, 125,0 m), kończąc zmagania na 22. miejscu. Prawdziwym wstrząsem dla kibiców był brak awansu do finału Dawida Kubackiego (118,5 m) oraz Macieja Kota (122,0 m), którzy zajęli odpowiednio 44. i 36. miejsce.
Konkurs w Engelbergu obfitował w niespodzianki, które wstrząsnęły klasyfikacją generalną. Stefan Kraft, uznawany za głównego kandydata do zwycięstwa, po błędzie w drugiej serii zajął dopiero 14. miejsce (134,0 m, 128,0 m). Jeszcze większy dramat przeżył młody Austriak Stephan Embacher, który po świetnym skoku na 134,0 m zaliczył upadek (noty po 10 pkt), co zepchnęło go na odległą 46. pozycję i wykluczyło z finału.
Warto odnotować również solidny występ gospodarzy – Simon Ammann, legenda skoków, zdołał wywalczyć 20. lokatę (133,0 m, 133,0 m), co wywołało owację na trybunach pod Gross-Titlis.
Źródło: Informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz