Emocje do ostatnich metrów, minimalne różnice czasowe i nazwiska, które elektryzują kibiców - tak wyglądał zjazd kobiet Pucharu Świata w Val d’Isere. Cornelia Huetter potwierdziła mistrzowską formę, wygrywając zawody, ale podium miało wyraźnie międzynarodowy i symboliczny wymiar. Tu liczyła się każda setna sekundy, a legenda znów zapukała do drzwi historii.
Austriaczka Cornelia Hütter przejechała trasę w czasie 1:41.54, budując przewagę przede wszystkim w środkowej części trasy. Najlepszy czas na czwartym sektorze oraz bardzo solidna końcówka pozwoliły jej odeprzeć ataki rywalek. To zwycięstwo nie było efektem jednego błysku, lecz równej, agresywnej jazdy od startu do mety - dokładnie tego, czego wymaga techniczna i szybka trasa w Val d’Isere.
Zaledwie 0,26 s straciła do Hütter Niemka Kira Weidle-Winkelmann, która imponowała regularnością i świetną linią przejazdu. Jej drugie miejsce to sygnał, że w tym sezonie będzie groźna na każdej trasie zjazdowej.
Najgłośniejsze brawa zebrała jednak Lindsey Vonn. Amerykanka, trzecia ze stratą 0,35 s, po raz kolejny udowodniła, że nawet po przerwach i kontuzjach potrafi rywalizować z najlepszymi. Jej przejazd był dynamiczny, odważny i niezwykle równy — dokładnie taki, jakiego oczekują kibice od jednej z ikon narciarstwa alpejskiego.
Tuż za podium uplasowała się Ilka Štuhec, a piąta była Laura Pirovano, potwierdzając siłę włoskiej ekipy. Największy niedosyt to jednak ósme miejsce Sofii Goggi. Włoszka jechała znakomicie do czwartego sektora, gdzie straciła niemal sekundę i tym samym szansę na walkę o zwycięstwo. Ryzyko, które zwykle się opłaca, tym razem okazało się zbyt kosztowne.
Czołową dziesiątkę uzupełniły m.in. Ester Ledecká, Breezy Johnson i Nicol Delago, co tylko podkreśla, jak wyrównana była stawka. Val d’Isere po raz kolejny pokazało, że w Pucharze Świata nie ma miejsca na moment zawahania - tu wygrywa nie tylko szybkość, ale i perfekcyjna kontrola.
Źródło: Informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz