Jeszcze pięć lat temu Karoline Simpson-Larsen opuszczała gabinet lekarski z wiadomością, która mogła zakończyć jej karierę. Nie przeszła obowiązkowego badania zdrowotnego i dostała zakaz startów. W miniony weekend ta sama zawodniczka stanęła na najwyższym stopniu podium zawodów Pucharu Świata, robiąc ogromny krok w stronę olimpijskiej reprezentacji Norwegii. Paradoksalnie, przełomem okazało się… odejście od obsesyjnie „zdrowej” diety.
Simpson-Larsen długo była przekonana, że robi wszystko idealnie. Jadła „czysto”, trenowała mocno i wierzyła, że to jedyna droga do sukcesu. Decyzja lekarzy była dla niej szokiem.
– To był brutalny komunikat, zwłaszcza gdy człowiek nie jest na niego przygotowany – mówiła biegaczka w rozmowie z NRK.no. Jak tłumaczyła, całe jej myślenie było podporządkowane jednemu celowi: być szybszą na nartach. – Wydawało mi się, że ekstremalnie zdrowe jedzenie da mi przewagę. W rzeczywistości sama sobie zaszkodziłam – przyznała otwarcie.
Do dziś tamto doświadczenie budzi w niej niepokój. Badania zdrowotne, które co roku decydują o dopuszczeniu do startów, wciąż wywołują lęk – zwłaszcza że decyzja leży poza jej pełną kontrolą.
Odpowiedzialność za kryzys wziął na siebie również ówczesny trener zawodniczki, Eivind Arne Bjaaland. – To była moja wina, wynikająca z braku wiedzy – przyznał w rozmowie z NRK.no. Jak wyjaśniał, problem nie dotyczył choroby, lecz prostego bilansu energetycznego: organizm wydatkował znacznie więcej energii, niż otrzymywał.
Przełomem okazało się potraktowanie żywienia jak „zadania matematycznego”. Mniej treningu, więcej jedzenia, dokładne liczenie energii. Szybko wyszło na jaw, że aby pokryć zapotrzebowanie, Simpson-Larsen musiałaby zjadać dziesiątki kanapek dziennie. Rozwiązaniem była bardziej kaloryczna dieta – ryż zamiast chleba, a także produkty, których wcześniej unikała.
– Teraz jem słodycze, lody, czasem nawet McDonald’s – śmieje się 28-latka. Obserwowanie kolegów z drużyny, którzy bez kompleksów „wrzucali w siebie wszystko”, pomogło jej zmienić podejście i zrozumieć, że to, co uchodzi za zdrowe, nie zawsze wystarcza sportowcowi na najwyższym poziomie.
Dziś historia, która zaczęła się od zakazu startów, stała się sportową baśnią. Ale dla Simpson-Larsen pozostaje też przestrogą – o cienkiej granicy między ambicją a samozniszczeniem.
Źródło: Informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu sportsinwinter.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz