W środowym wydaniu programu Hejt Park na Kanale Sportowym, w którym gośćmi byli Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Maciej Kot, nie zabrakło trudnych pytań od kibiców. Jeden z widzów zadzwonił do studia i poruszył temat głośnych wypowiedzi Kubackiego na temat byłego trenera reprezentacji Polski, Thomasa Thurnbichlera. Skoczek przyznał, że dziś patrzy na tamte wydarzenia inaczej.
Atmosfera w studiu była przyjazna i pełna uśmiechu. W pewnym momencie zrobiło się, delikatnie mówiąc, niezręcznie. Prowadzący program Filip Wiśniewski odebrał telefon od słuchacza. Ten na początku przyznał, że lubi Dawida Kubackiego. Z tonu dało się jednak wyciągnąć wnioski, że będzie jakieś "ale". Tak też poczuł Kubacki, który chwilę później usłyszał jasne pytanie.
- ... ale, czy potrzebne było to rozdmuchanie tej afery z Thomasem Thurnbichlerem? Moim zdaniem swój "prime" osiągnąłeś pod jego wodzą, a trochę żeś na niego nagadał - powiedział stanowczo dzwoniący kibic.
- Na pewno z czasem się okazało, że to nie było potrzebne. Ale wehikułu czasu nie mam - odpowiedział szybko Kubacki. - Było w tym dużo emocji, które w końcu wybuchły, bo przez cały sezon musiały być schowane. Raczej nie było to fajne, teraz wiem, że odbiło mi się to czkawką.
Dodał jednak, że w obecnej sytuacji najważniejsze jest, by zamknąć sprawę i skupić się na pracy. - Mamy fajną atmosferę w grupie, robimy swoje i widać, że zaczyna to przynosić efekty. To jest teraz dla mnie najważniejsze - podkreślił.
Przypomnijmy, że w marcu, po zakończeniu sezonu w Planicy, Kubacki w rozmowie z dziennikarzami bardzo krytycznie ocenił pracę Austriaka. Jego słowa odbiły się szerokim echem nie tylko w środowisku skoków narciarskich.
- Jak się widzi, że ktoś rzuca kłody pod nogi zawodnikom i jest to główny trener, to trudno, żeby było fajnie. To, co robił, żeby zrobić pod górkę Kamilowi, zakrawa o zbrodnię - mówił wtedy Kubacki.
[ZT]138525[/ZT]
Podkreślał również brak konsekwencji w działaniu sztabu i chaos organizacyjny, który - jego zdaniem - hamował rozwój drużyny. Wskazywał, że realna poprawa przyszła dopiero wtedy, gdy więcej pracy przejęli trenerzy Zbigniew Klimowski i Maciej Maciusiak.
[FOTORELACJANOWA]750[/FOTORELACJANOWA]
Autokrytyka i refleksja
W tamtych wypowiedziach Kubacki nie oszczędzał ani Thurnbichlera, ani samego siebie. Przyznał, że jako zawodnik zbyt często podporządkowywał się decyzjom trenera, mimo że miał świadomość ich nieskuteczności.
- Jestem zawodnikiem trochę starszej daty i jestem nauczony tego, że jak trener mówi, że tak trzeba zrobić, to jest świętość, choćbym się z tym nie zgadzał. Wiedziałem, że to nie zadziała, ale nie potrafiłem zrobić po swojemu - oceniał wiosną.
Dziś, jak wynika z rozmowy w Hejt Parku, Kubacki stara się patrzeć przede wszystkim w przyszłość. Atmosfera w kadrze ma być lepsza, a wyniki – powoli wracać na właściwe tory. Słowa Kubackiego w Kanale Sportowym można odczytać jako próbę rozdzielenia emocjonalnej przeszłości od obecnej pracy zespołu. - Mam świadomość, że nie wyszło to dobrze, ale teraz najważniejsze jest, żeby wrócić do normalności i pracować tak, jak trzeba - zakończył skoczek.
Źródło: Kanał Sportowy
0 0
A ja jestem takiego zdania i zdania wielu ludzi ze Kubacki jest narcyzem co by się nie stało wina jest tylko czyjaś a nie jego taka jest prawda zawsze swiety była kiedyś taka raz sytuacja w telewizji która mnie w kurzyła Kamil i Piotrek umieli sie przyznac publicznie do swoich błędów a nie zwalac tylko wine na kogoś kiedyś jak był niczym i nie odnosił sukcesow to cicho siedział jak szczur ale gdy nagle zaczął cos w końcu zdobywac to w telewizji zaczął gwiazdorzyc przy dziennikarzach to mi sie bardzo nie spodobało