Francuski narciarz alpejski Cyprien Sarrazin, zwycięzca pięciu zawodów Pucharu Świata, wciąż nie wie, czy kiedykolwiek powróci na stok jako zawodnik. Prawie dziesięć miesięcy po dramatycznym wypadku na treningu zjazdu w Bormio, jego kariera stoją pod znakiem zapytania. .
Pod koniec grudnia ubiegłego roku Sarrazin uległ ciężkiemu wypadkowi podczas treningu w Bormio. Odniósł poważne obrażenia kolan i głowy – lekarze stwierdzili krwiaka mózgu, a sportowiec został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Po przebudzeniu zmagał się z problemami ze wzrokiem i węchem.
Po niemal dziesięciu miesiącach od tamtych wydarzeń 31-letni Francuz po raz pierwszy spotkał swoich kolegów i rywali - Marca Odermatta, Dominika Parisa, Aleksandra Aamodta Kildego i Vincenta Kriechmayra - na premierze filmu dokumentalnego "Downhill skiers" w Wiedniu. Jednym z najbardziej poruszających momentów produkcji jest właśnie rekonstrukcja jego upadku i dramatycznej walki o życie.
- Sam nie pamiętam strasznych chwil po wypadku. To moja rodzina je przeżywała – im było znacznie trudniej niż mnie - powiedział Sarrazin podczas wydarzenia.
Premierze filmu towarzyszyła również osobista rocznica - tego samego dnia zawodnik świętował swoje 31. urodziny. - 27 grudnia 2024 roku prawie umarłem. W życiu mamy tylko jednego jokera i ja swojego właśnie wtedy wykorzystałem - powiedział szczerze Francuz.
Proces rehabilitacji wciąż trwa. Sarrazin ocenia, że obecnie jest na „około 50 procent” dawnej formy. Nadal ma problemy z kolanami i częściowo utracił węch po lewej stronie, ale - jak mówi - to najmniejszy z jego problemów.
- Najważniejsze, że nie mam trwałych następstw tego wypadku. To ogromne szczęście, że mogę dziś tu być - dodał. Mimo bólu i niepewności nie rezygnuje z marzeń o powrocie do rywalizacji. -Chcę znów poczuć te emocje, ale tylko wtedy, gdy będę w pełni przygotowany - podkreślił w rozmowie z Siol.net.
Źródło: Siol.Net
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz