Zamknij

Wzruszające słowa przyjaciół. Tragiczna śmierć alpejczyka

Maciej Tryboń Maciej Tryboń 18:27, 30.09.2025 Aktualizacja: 20:56, 30.09.2025
Skomentuj Screen: Youtube - TheNewStories Screen: Youtube - TheNewStories

Świat narciarstwa alpejskiego pogrążył się w żałobie. Matteo Franzoso, 25-letni włoski talent i nadzieja na sukcesy w konkurencjach szybkościowych, zginął tragicznie podczas treningu w Chile – kilka dni przed swoimi 26. urodzinami. Jego śmierć wstrząsnęła nie tylko kibicami, ale także najbliższymi, którzy żegnają go poruszającymi słowami.

Do tragedii doszło ponad tydzień temu. Franzoso, który od czterech lat starał się przebić do ścisłej czołówki Pucharu Świata (punktował w dwóch zawodach), stracił kontrolę nad nartami, przebił dwie ochronne siatki i uderzył w metalowe ogrodzenie. Mimo natychmiastowej pomocy i wprowadzenia go w stan śpiączki farmakologicznej, dzień po wypadku zmarł w szpitalu. Za klika dni skończyłby 26- lat.

Wzruszający wpis partnerki: „Śmierć nie jest niczym”

Po pogrzebie w rodzinnym Sestriere partnerka narciarza, Alice Vanni, opublikowała na Instagramie emocjonalny wpis. Wykorzystała w nim słowa brytyjskiego poety Henry’ego Scotta Hollanda:

- Śmierć nie jest niczym. Przeszedłem tylko na drugą stronę, jakbym był w sąsiednim pokoju. Wciąż jestem sobą, a ty wciąż jesteś sobą. To, czym byliśmy dla siebie, wciąż pozostaje. Mów do mnie tak samo, jak zawsze. Śmiej się z tych samych drobiazgów, które nas cieszyły. Módl się, uśmiechaj się, myśl o mnie. Otrzyj łzy i nie płacz, jeśli mnie kochasz – twój uśmiech jest moim spokojem.

W emocjonalnym zakończeniu wpisu Vanni zwróciła się bezpośrednio do ukochanego:

- Brakuje mi tchu na myśl, że jesteś w sąsiednim pokoju, a nie tutaj, ze mną, na drodze, którą wybraliśmy razem. Będę chronić ciebie i naszą miłość dziś, jutro i na zawsze. Ten czerwony sznur, który nas łączy... Ty na zawsze mój ‘mimo’, ja na zawsze twoja ‘pupa’. Kocham cię”.

Włoska kadra w żałobie. Innerhofer: "Czuję nieskończony ból”

Do tragedii odniósł się także włoski weteran narciarstwa Christof Innerhofer, który trenował tego samego dnia na tej samej trasie. Na Instagramie napisał:

„Wiele już przeżyłem w swojej karierze, ale czegoś takiego jeszcze nie. Czuję nieskończony ból. To wielka tragedia stracić kolegę. W następnych dniach patrzyłem na puste krzesło przy stole - to wydawało się nierealne”.

W rozmowie z dziennikiem „La Repubblica” 40-letni mistrz świata w supergigancie z 2011 roku przyznał, że przez kilka nocy nie mógł spać. Pierwszej nocy o czwartej rano poszedł biegać, drugiej - ćwiczył na siłowni do upadłego. Włoska ekipa przerwała przygotowania w Chile i wróciła do domu.

- Matteo, zapamiętam cię za nasze rozmowy, za pozytywność i radość, które wszędzie ze sobą niosłeś. Jestem pewien, że z góry będziesz nam kibicował. Wiedz, że będziemy jeździć także dla ciebie - dodał Innerhofer.

Śmierć Matteo Franzoso to wstrząs nie tylko dla włoskiego narciarstwa, ale i całego środowiska sportów zimowych. Młody zawodnik był uznawany za jeden z talentów przyszłości w konkurencjach szybkościowych.

Źródło: Siol.Net, La Repubblica

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%