Zamknij

Saneczkarstwo czeka upadek? Dramatyczne słowa Polaka. "Zastanawiam się" [wywiad]

07:21, 18.04.2023 Kamil Karczmarek
Skomentuj

Już jakiś czas temu zakończył się sezon saneczkarski. Mateusz Sochowicz wciąż wraca do pełni zdrowia po koszmarnym wypadku w Pekinie. Za polskim saneczkarzem niepełna edycja Pucharu Świata, ale przede wszystkim dobry występ na mistrzostwach świata. 

fot. Screen - Youtube FIL Luge

W listopadzie 2021 roku na próbie przedolimpijskiej doszło do koszmarnego upadku. Mateusz Sochowicz z powodu błędu obsługi toru zderzył się z bramką przejazdową. Więcej można o tym przeczytać TUTAJ. Wypadek mógł skończyć się nawet tragicznie, ale w tym nieszczęściu było wiele szczęścia, gdyż Sochowicz wrócił do ścigania w Pucharze Świata już po ponad dwóch miesiącach.

Reprezentant Polski wrócił także do Pekinu i wystartował na igrzyskach olimpijskich, zajmując 25. miejsce w rywalizacji indywidualnej oraz ósme w drużynowej. Mateusz Sochowicz zanotował wielki powrót do saneczkarskich zawodów, ale skutki wypadku nadal dają o sobie znać. W jakiej formie jest saneczkarz po sezonie 2022/23? Można o tym przeczytać w naszym wywiadzie.

Czy ten sezon określiłbyś jako sezon powrotu? Wystartowałeś w małej liczbie zawodów, ale taki był plan?


Mateusz Sochowicz: Na samym początku planu nie było. Biłem się z myślami, czy nie kończyć z saneczkarstwem. Późno, bo dopiero we wrześniu zacząłem przygotowywać się do sezonu. Potrzebowałem czasu, żeby to wszystko poukładać, ale miałem kilka naprawdę dobrych feedbacków z tego krótkiego dla mnie sezonu. Możemy w sumie nazwać ten sezon takim na przetarcie. 

Najważniejsze były mistrzostwa świata. Jak je oceniasz w swoim wykonaniu? Jaką motywacją dla Ciebie jest ten dobry wynik?

Mistrzostwa Świata. Po powrocie z Siguldy, po dwóch dniach jazdy samochodem, gdy oddałem jeden ślizg, coś mi skrzyknęło w karku i pierwszego tygodnia miałem jedyny ślizg treningowy. Gdy kark odpuścił, to dostałem bólu pleców, na tyle mocnego, że spałem na ziemi (27 lat to już nie przelewki). Dopiero na dzień przed mistrzostwami postawiłem się na nogi. 18. miejsce indywidualnie jest w porządku. Cieszy, ale zostawia niedosyt. Pogodziłem się z moim miejscem w stawce i tym, że pewnego pułapu nie przeskoczę, bo nie mam wpływu na sprzęt i jego rozwój. Drużynowo szóste miejsce bardzo cieszy.

Ten sezon poolimpijski był taki przejściowy dla wielu saneczkarzy, bo puchary miały dość słabe obsady. Co o tym sądzisz? Czy może mieć to wpływ na globalność saneczkarstwa, że mniejsze państwa mają mniej reprezentantów?

Sezon poolimpijski zawsze jest trochę "upośledzony". Tylko główne nacje wystawiają komplety zawodników, reszta nie ma pieniędzy - wydaje mi się, że zostawiają pieniądze pod dalsze sezony z których można będzie wyszkolić kolejnych olimpijczyków. Nie wiem dokładnie, na czym to polega, ale jeśli do zawodów przystępuje kilkanaście osób i nie ma nawet kompletu zawodników w stawce głównej, to ja z perspektywy zawodnika zastanawiam się, czy nie będzie to jedna z ostatnich olimpiad dla tego sportu, bo wszystko zmierza w tę stronę.

W tym sezonie pod twoją nieobecność jedynym naszym jedynkarzem był Arkadiusz Trojga. Co sądzisz o jego rozwoju i wynikach?

Arek daje radę. Jeszcze sporo pracy musi włożyć, bo czasami brakuje zimnej głowy i obeznania na trasie, ale jak najbardziej widzę, że jest potencjał i jeszcze pokaże, na co go stać.

Jak sądzisz, co mogą przynieść kolejne sezony w polskim saneczkarstwie?

Ma ruszyć budowa letniego toru w Karpaczu dla sankorolek. A tak poza tym to nic - tak jak od 20-30 lat.

Jak ocenisz swoją obecną dyspozycję do tej sprzed wypadku? Chodzi także o formę psychiczną.

Forma fizyczna jest dobra. Powiedziałbym, że nawet bardzo. Kolano dokucza, ale nie jakoś bardzo. Miałem z niego wyciągać druty, ale po konsultacjach doszedłem do wniosku, że zrobię to za jakiś czas, bo na razie nie przeszkadza mi to bardzo. Odzywają się inne kontuzje i powoli zaczynam odczuwać uprawianie sportu w trybie bez opamiętania przez tyle lat. A psychicznie - psychicznie sikalafą.

Po igrzyskach olimpijskich mówiłeś, że w innych krajach jest więcej szacunku dla saneczkarzy. Media pisały nawet o zmianie barw. Jak teraz do tego podchodzisz?

Teraz do tego podchodzę tak, żebyście odczepili się już od tego posta, bo to drążenie interpretacji jakiegoś kretyna, który wymyślił sobie zmianę barw. Jak kolorowo trzeba myśleć, żeby z tego posta wyciągnąć taki wniosek? Chodziło mi o dyskryminację sportową. W Polsce o sportach zimowych kibice wiedzą tyle, że Adam Małysz już nie skacze. A pozwalają sobie na dość krytyczną interpretację wyników i nie mówię tutaj tylko o sankach, ale też biegi, biathlon. À propos szacunku miałem na myśli równość sportów, bo nie ważne, jaki sport uprawiasz, można grać w bierki i jeśli podchodzisz do tego poważnie, za granicą będzie zupełnie inna reakcja niż w Polsce.

(Kamil Karczmarek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%