Planica 2023. Simon Ammann znów zaskakuje. “Uda mi się przygotować lepiej”

Fot. M. Król
Zakończone już 43. Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym w Planicy miały swojego cichego bohatera. Był nim 41-letni Simon Ammann. Kiedy wydawało się, że kariera Szwajcara zmierza ku końcowi, czterokrotny mistrz olimpijski pokazał się z bardzo dobrej strony w słoweńskim czempionacie. Utytułowany zawodnik stawia sobie kolejne cele.

Pozbierał się z naprawdę dużego kryzysu
Podopieczny Ronnego Hornschuha tegoroczny sezon rozpoczął dopiero w połowie grudnia, przy okazji domowych zawodów w Engelbergu. Tam jednak dwukrotnie nie przebrnął kwalifikacji. Przełom nastąpił jednak na początku lutego, kiedy to zajął dwudziestce ósme miejsce w Willingen, a następnie finiszował szesnasty w Rasnovie.
Szwajcarski mistrz wysłał tym samym jasny sygnał, że wciąż jest w stanie prezentować niezły poziom. Dowód tego przyszedł podczas czempionatu w Planicy. Tam czterokrotny mistrz olimpijski zaskoczył wszystkich, zajmując czwarte miejsce podczas jednego z treningów przed rywalizacją na skoczni normalnej. Ammann w skokach konkursowych nie prezentował już tak wysokiego poziomu, jednak zdołał dwukrotnie zameldować się w czołowej trzydziestce. Był dwudziesty óśmy (HS 102) i dwudziesty drugi (HS 138).
– W porównaniu do tego, jak skakałem w Engelbergu, właściwie nietrudno było o poprawę. Wydaje mi się, że największy progres zrobiłem po zawodach w Rasnovie. Wcześniej miałem dobrą niedzielę w Willingen i poszedłem za ciosem. Próbowałem wykorzystać każdą okazję do poprawy pomimo wpadek w Engelbergu, na Kulm czy w sobotę w Willingen. Był to trudny czas, ale teraz łatwo o nim zapomnieć – stwierdził w rozmowie z Natalią Żaczek z Przeglądu Sportowego.
Helwet przyznał, że w osiągnięciu celu pomogło mu ograniczenie ilości oddawanych skoków. – Ostatnie występy dały mi dużo pewności siebie. Wiedziałem, że muszę włączyć tryb pomijania serii próbnych. Teraz wszystko działa dobrze, ale to był trudny krok z perspektywy mentalnej. Pewnie lepiej było przyzwyczaić się do tego przed mistrzostwami świata, żeby uniknąć stresu, ale właściwe… Może właśnie to był ostatni element układanki, którego potrzebowałem? Trudno to opisać — dodał.
Sprawa przyszłości wciąż kwestią otwartą
Legendarny zawodnik absolutnie nie zamierza jednak spoczywać na laurach i stawia sobie kolejne cele. Już w najbliższy weekend (11-12.03) rozpocznie bowiem rywalizację w RAW Air na słynnej Holmenkollbakken (HS 134) w Oslo.
Dodajmy, że Ammann w ostatnim czasie skupił się na studiowaniu oraz budowie domu. Z tego względu nie oddał ani jednego skoku minionego lata. Z ust Szwajcara nie padła jednak jak na razie deklaracja o końcu kariery, gdyż uprawianie skoków narciarskich w dalszym ciągu sprawia mu ogromną radość.
– Nie mam pewności co do planów na najbliższy czas. Studiowanie bywa ciężkie. Semestr dopiero się zaczął, a ja już mam zaległości (śmiech). Kiedy uprawiasz sport, zawsze trudno znaleźć dobre połączenie. Nauka jest wymagająca, a z kolei ze sportem wiążą się duże emocje. Z powodu tej adrenaliny muszę przeczytać książkę trzy razy, żeby zapamiętać, co właściwie przeczytałem. Z drugiej strony, skakanie wciąż jest bardzo ekscytujące. Myślę, że na kolejny sezon uda mi się przygotować lepiej, bo ostatniego lata miałem na głowie jeszcze budowę domu – zapowiedział.
źródło: przeglądsportowy.onet.pl