Polski sztab skoków narciarskich kilkukrotnie zgłaszał do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Snowboardowej (FIS) podejrzenia dotyczące sprzętu używanego przez norweskich zawodników. Trener Thomas Thurnbichler, twierdzi, że są zdjęcia dokumentujące nieregulaminowe modyfikacje wiązań Mariusza Lindvika. Wygląda na to, że afera kombinezonowa dopiero zaczyna zbierać żniwa.
Zdaniem Turnbichlera, pierwsze oznaki nieregulaminowych zmian w sprzęcie Norwegów dostrzeżono już w grudniu podczas zawodów w Engelbergu. Kolejne wątpliwości pojawiły się w trakcie Turnieju Czterech Skoczni, a kluczowe dowody miały się pojawić dopiero podczas mistrzostw świata w Trondheim.
- Już wtedy przekazaliśmy FIS nasze podejrzenia. Były to drobne detale, ale nagrania z mistrzostw dały nam jednoznaczne dowody – mówi Turnbichler.
W trakcie czempionatu pojawiły się spekulacje wśród różnych ekip, że norwescy zawodnicy stosują nielegalnie zmodyfikowane wiązania. TV2 dotarło do zdjęcia, które według przedstawicieli kilku ekip przedstawia sprzęt Mariusza Lindvika. Analiza fotografii sugeruje, że lewa strona wiązania została zeszlifowana, co mogłoby ułatwiać utrzymanie płaskiej pozycji nart w locie, zwiększając stabilność i wysokość skoku.
Norweskie środowisko skoków odrzuca te oskarżenia. Tymczasowo zawieszony trener kadry, Magnus Brevig, zapytany o sprawę, stanowczo zaprzeczył:
- To nie są wiązania Lindvika. Jego sprzęt został poddany kontroli podczas mistrzostw i nie wykryto żadnych nieprawidłowości - stwierdził Brevig.
Podkreślił również, że oskarżenia pod adresem norweskiej kadry nie są niczym nowym:
Przywykłem do tych podejrzeń. To część naszej rzeczywistości.
Nie tylko Polacy zgłosili zastrzeżenia dotyczące norweskiego sprzętu. Według informacji TV2, także inne kraje wyraziły swoje obawy względem stosowanych przez Norwegów wiązań. FIS rozpoczęła dochodzenie, a jednym z elementów śledztwa jest możliwy związek tej sprawy z wcześniejszą dyskwalifikacją norweskiego kombinatora, Jorgena Graabaka, którego wiązania uznano za niesymetryczne.
Dyrektor kombinacji norweskiej, Lasse Ottesen, potwierdził, że sprawa znajduje się obecnie w gestii komisji etyki i zgodności FIS, która prowadzi szczegółowe dochodzenie.
Thurnbichler domaga się dokładnej analizy sprzętu używanego przez norweskich zawodników oraz wyjaśnień w sprawie reakcji przedstawicieli FIS na wcześniejsze sygnały o możliwych naruszeniach.
- Międzynarodowe przepisy pozwalają na pełną kontrolę sprzętu, więc FIS powinno skorzystać z tego prawa. W przypadku podejrzeń o manipulacje, jury zawodów ma prawo zabezpieczyć cały sprzęt do analizy - zaznacza Turnbichler.
Podkreśla również, że oszustwa sprzętowe są problemem całej dyscypliny, nie tylko jednej reprezentacji:
- W obecnej sytuacji nie możemy sobie ufać. Potrzebne są gruntowne zmiany i bardziej transparentny system kontroli sprzętu - apeluje trener polskiej kadry.
FIS na razie nie skomentowała szczegółów śledztwa, a przedstawiciele skoków narciarskich czekają na wyniki dochodzenia, które może znacząco wpłynąć na przyszłość dyscypliny.
Źródło: TV2.no
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz