Ważą się losy przyłapanych na nielegalnych praktykach norweskich skoczków. FIS w końcu przeszedł od słów do czynów i w środę 9. kwietnia przeprowadzono pierwsze oficjalne badanie ich nieregulaminowo zmodyfikowanych kombinezonów. Od wyników dochodzenia zależą dalsze losy m.in. Mariusa Lindvika i Johanna Andre Forfanga.
Kombinezony podopiecznych Magnusa Breviga zostały zabezpieczone tuż po postawieniu Mariusowi Lindvikowi i Johannowi Andre Forfangowi zarzutów dotyczących niedozwolonych modyfikacji strojów, w których występowali na MŚ w Trondheim. Do tej pory skonfiskowane kombinezony były przechowywane w sejfie, jednak po zakończeniu sezonu nadszedł czas na dokładniejsze przyjrzenie się sprawie.
Przeprowadzenie dochodzenia w sprawie kombinezonów FIS zleciła zlecił niezależnej firmie z Wielkiej Brytanii, która w środę przeprowadziła pierwsze oficjalne badanie strojów startowych. Działaniom tym przyglądali się m.in.: kontroler sprzętu FIS - Christian Kathol, prawnik reprezentacji Norwegii, przedstawiciel Norwegii w Komisji Sprzętowej FIS - Tom Hilde oraz przedstawiciel sportowców - Roy Erland Myrdal.
Część osób zaangażowanych w krytykuje dochodzenie w takiej formie. - Kombinezony skoczków nie mają stałego rozmiaru, dlatego uważam to badanie za bezwartościowe - powiedział prawnik reprezentujący Roberta Johanssona. Zawodnik z Lillehammer zadeklarował, że nigdy w swojej karierze nie dopuścił się nielegalnych praktyk, a jego zawieszenie na 4 ostatnie weekendy sezonu był niejako ciosem zadanym rykoszetem, kiedy na jaw wyszły nieuczciwe zagrania Lindvika i Forfanga - to właśnie w ich strojach startowych znaleziono nici, które w nielegalny sposób usztywniały kombinezon i wpływały na osiągane przez nich wyniki.
Oficjalny raport z dochodzenia zostanie wkrótce złożony na ręce FIS. Wnioski z raportu zdecydują o tym, czy wobec Norwegów zostanie podjęte postępowanie dyscyplinarne.
Źródło: krone.at
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz