?php>
Kontrowersji wokół sprzętu i jego kontroli w skokach narciarskich nie brakuje. Tym razem głos w sprawie obecnych przepisów sprzętowych, a także działań obecnego kontrolera - Christiana Kathola, zabrał jeden z jego poprzedników - legendarny Sepp Gratzer. Pod adresem Austriaka padło wiele słów krytyki.?php>
?php>
?php>
?php>
?php>
?php>
?php>
Zaczęło się od anonimowego donosu?php>
W ostatnim czasie środowisko skoków narciarskich obiegła informacja o anonimowym skoczku, który oskarżył innych zawodników o oszustwo. - Praktycznie wszyscy oszukują, więc muszę się z tym pogodzić, inaczej nie miałbym szans. Powinno się podjąć działania już wcześniej. Teraz kontrolerzy są bezsilni. Musieliby zdyskwalifikować połowę listy startowej - stwierdził. Ze słowami donosiciela stanowczo nie zgodzili się niemieccy skoczkowie, na czele z Markusem Eisenbichlerem. - Myślę, że to bardzo odważne stwierdzenie. To sport wyczynowy, w którym każdy stara się przekraczać swoje możliwości. Moim zdaniem kontrole są sto razy lepsze niż te w zeszłym sezonie. Ten skoczek powinien skoncentrować się na sporcie - wyraził opinię drugi zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w sezonie 2020/21. Pisaliśmy o tym tutaj >>.
?php>Obecnie główną funkcję kontrolera sprzętu pełni Austriak Christian Kathol. W minionym sezonie był nim Fin - Mika Jukkara. Jednak jego przygoda ze wspomnianą funkcją nie trwała zbyt długo. Po zakończeniu minionej zimy jego obowiązki przejął wspomniany Kathol. Wraz z objęciem stanowiska przez 57-latka zdecydowano się na wprowadzenie pierwszych innowacji w metodzie pomiaru kombinezonów. Wcześniej odbywały się one wyłącznie w pozycji stojącej. Od minionego lata kontrola wykonywana jest również na siedząco. Miało to znacząco ograniczyć możliwość manipulacji przy sprzęcie.
?php>W praktyce wprowadzone przepisy niewiele zmieniły. Spore kontrowersje budzi przede wszystkim wygląd kombinezonów i ich wyraźnie obniżony krok. Obiektem dyskusji stały się kroje m.in. niemieckich skoczków, czy Piotra Żyły podczas tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni. Głos w tej sprawie zabrał poprzedni kontroler sprzętu - Sepp Gratzer. Nie były to jednak miłe słowa. - Kiedy zawodnik ustawia się do pomiaru, kontakt z podłożem jest gwarantowany. W pozycji leżącej z kolei kontakt stopy z podłożem jest utrudniony. Wówczas możliwości manipulacji natychmiast rosną - wyjaśnił w wywiadzie z Blick.ch.
?php>Christian Kathol wielokrotnie zgłaszał gotowość do wprowadzenia elektronicznych pomiarów zawodnika z wykorzystaniem techniki 3D. Zapowiadane rozwiązanie, które może być wprowadzone już wiosną, nie do końca jednak przekonuje Seppa Gratzera. - Jego jedyną propozycją jest wykonywanie pomiarów z użyciem lasera. I to wszystko? Liczyłem na więcej. Równie źle można zmierzyć laserem, jak i taśmą mierniczą - mówi.
?php>Pretensje Gratzera do Christiana Kathola?php>
To nie koniec mocnych słów pod adresem swojego rodaka. Zdaniem emerytowanego kontrolera, Christianowi Katholowi brakuje kompetencji do pełnienia zajmowanej funkcji. - Nigdy tak naprawdę nie nauczył się, jak to robić. Brakuje mu wrażliwości, wiedzy i odpowiedniej komunikacji z zawodnikami. Jedyną osobą, która zna kontrolę materiałów od podstaw, jest Szwajcar Berni Schoedler - stwierdził Gratzer. Przypomnijmy, że były legendarny trener Simona Ammanna jest kontrolerem sprzętu na poziomie Pucharu Kontynentalnego.
Stawianych zarzutów w stronę Kathola było jednak jeszcze więcej. - Kiedyś niezadowoleni skoczkowie od razu przychodzili do mnie, a teraz idą do mediów. To mówi wszystko o obecnym kierownictwie - stwierdził Gratzer, który odpowiadał za kontrolę sprzętu przez 31 lat. Były reprezentant Austrii miał również za złe obecnemu kontrolerowi, że ten nie skorzystał z jego ogromnego doświadczenia w piastowaniu wspomnianej funkcji. - Moi następcy są tak powściągliwi, że myślą, że mogą wszystko. Teraz widzimy, do czego to doprowadziło. W ostatnim czasie kompletnie nikt się ze mną nie kontaktował - zagrzmiał.
?php>Na odpowiedź działacza nie trzeba było jednak długo czekać. - Oczywiście, że mam doświadczenie. Od 2005 roku zajmowałem różne stanowiska w FIS, a w ostatnich latach odpowiadałem za kontrole sprzętu podczas zawodów FIS Cup - mówi Kathol. - Może rzeczywiście brakuje komunikacji, ale wyłącznie ze strony pana Gratzera. Otrzymaliśmy całkowicie nieprzejrzysty system. Jako przykład mogę wskazać fakt, że zawarto umowy z producentami nart i innych materiałów, co do których nie było żadnych zapisów, ani dokumentacji - dodał.
?php>Przypomnijmy, iż w przeszłości Gratzer ostro skrytykował również swojego bezpośredniego następcę - Mikę Jukkarę. - Mam wrażenie, że Mika chce wszystko zmienić z dnia na dzień i inaczej zorganizować czynności kontrolne. Dla mnie w tej chwili nie jest właściwym człowiekiem w tej roli. Myślę, że się pomylił - powiedział w lutym 2022 roku w rozmowie z austriackim dziennikiem "Tiroler Tageszeitung". Sam zainteresowany miał nadzieję, że wraz z odejściem Fina nadejdzie oczekiwany przełom. Tak się jednak póki co nie stało.
?php>źródło: blick.ch
?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz