fot. Reuters via Wikipedia?php>
Bez żadnego medalu na trzech ostatnich dużych imprezach kończyli występy włoscy alpejczycy. Technicy mają bilans jeszcze gorszy, bo nie zdobyli żadnego krążka od MŚ w 2013 roku. Prezydent Włoskiej Federacji Sportów Zimowych rozważa jako jedną z opcji na poprawę tego stanu zatrudnienie Alberto Tomby jako trenera włoskiej kadry technicznej.
?php>Choć sytuacja we włoskim narciarstwie alpejskim jest daleka od dramatycznej, to w związku z brakiem medalu w rywalizacji mężczyzn na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich, jak również na dwóch poprzednich edycjach Mistrzostw Świata w narciarstwie alpejskim, nie jest czymś z czym Włosi mogą się pogodzić. Po raz ostatni medal na imprezie rangi mistrzowskiej w konkurencjach technicznych zdobył Manfred Moelgg w 2013 roku w Schladming, który był trzeci w slalomie gigancie. Od tego czasu nie brakowało oczywiście miejsc na podium PŚ dla włoskich alpejczyków. W slalomie w poprzednim sezonie na podium stawali Stefano Gross, Manfred Moelgg, we wcześniejszych latach także Giuliano Razzoli i Parick Thaler. Nieco gorzej jest w gigancie, gdyż w ostatnich 5 latach tylko dwa razy Włoch znalazł się w czołowej trójce. Udało się to Florianowi Eisathowi w sezonie 2016/2017 i Massimiliano Blardone w sezonie 2015/2016. Ten drugi zakończył już karierę. Każdy z wymienionych zawodników jest już po trzydziestce, a młodsze pokolenie na razie nie odnosi spektakularnych sukcesów. Jedną z nadziei Włochów jest Alex Vinatzer, który został wysłany na igrzyska do Pjongczang i dobrze radził sobie w zawodach drużynowych, choć Włosi medalu nie zdobyli także w tej konkurencji. Kilka dobrych występów w tym sezonie zanotował 28-letni Luca De Aliprandini, który w gigancie na igrzyskach w Korei po przejechaniu większości trasy w znakomitym stylu, w końcówce popełnił błąd i upadł grzebiąc swoje szanse na dobry wynik. Czwarte miejsce po pierwszym przejeździe giganta w Yongpyong zajmował 29-letni Riccardo Tonetti, który jednak nie ukończył drugiego przejazdu.
?php>Kto mógłby pomóc Włochom na wejście na wyższy poziom i odniesienie sukcesów? Wydaje się, że Flavio Roda widziałby w sztabie włoskiej kadry legendę włoskiego narciarstwa - Alberto Tombę. 5-krotny medalista olimpijski (w tym 3-krotnie złoty) mógłby być jego zdaniem przydatny dla włoskich zawodników. Roda, cytowany przez włoską gazetę La Stampa mówił - Jeśli nasi zawodnicy nie popełniliby błędów taktycznych, mogliby stanąć na podium". Z kolei La Gazetta dello Sport przytacza wypowiedź Flaio Rody, w której stwierdza on, że gdyby Włosi mogli liczyć na pomoc Alberto Tomby, to w gigancie nie zrobiliby tylu błędów, jakie przydarzyły im się w tych zawodach.
?php>Problem Włochów nie dotyczy tylko kadry włoskich techników. Warto zwrócić uwagę na to, że o sile kadry szybkościowej stanowią niemal wyłącznie zawodnicy już bardzo doświadczeni jak Peter Fill, Dominik Paris i Christof Innerhofer. Z młodszego pokolenia bardzo dobrze prezentuje się Emanuele Buzzi, natomiast reszta jest daleko w tyle. U kobiet głównym problemem jest brak młodych slalomistek. W PŚ w tej konkurencji punktują tylko Chiara Costazza, Irene Curtoni i Manuela Moelgg. Cała trójka już jakiś czas temu skończyła 30 rok życia. Na następczynie trzeba jeszcze poczekać, choć dobry prognostyk to 5. miejsce na MŚJ w Davos 20-letniej Martiny Peterlini.
Źródło: it.eurosport.com, La Gazetta dello Sport, La Stampa
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz