Od wielu lat aż do dziś, na dźwięk nazw Kitzbühel czy Streif serca miłośników narciarstwa alpejskiego zaczynają bić nieco szybciej niż zazwyczaj. Trudno jest znaleźć fana narciarstwa alpejskiego obojętnego na zawody Hahnenkammrennen, które organizowane są co roku w styczniu właśnie w Kitzbühel. Czas na kolejną tego odsłonę.
"Bez wątpienia nie bez znaczenia dla rangi zawodów w Kitzbühel jest ich wieloletnia tradycja, która rozpoczęła się w 20-leciu międzywojennym, a dokładnie w 1931 roku, czyli zaledwie rok po pierwszych międzynarodowych zmaganiach w Lauberhornrennen organizowanych w szwajcarskim Wengen. Było to na długo przed rozpoczęciem cyklu Pucharu Świata" - pisał na naszym portalu o historii zawodów w Kitzbühel Martek Cielec, tłumacząc legendę Streifa.
[ZT]105676[/ZT]
"Podobnie jak w przypadku Wengen, zawody rozgrywały się w klasycznej formule, czyli w zjeździe i slalomie, których wyniki były brane pod uwagę w celu rozstrzygania kto jest najlepszy w alpejskiej kombinacji. Warto również odnotować, iż wówczas zawody nie odbywały się jeszcze na słynnym Streifie, a zjazdowcy ścigali się na trasie o nazwie Fleckalm" - dodawał.
A Streif mimo upływu wielu lat wciąż budzi ogromne emocje. Do tej pory organizowany na nim zjazd uchodzi za najbardziej niebezpieczny w kalendarzu Pucharu Świata. Nic dziwnego, bo trudno szukać roku, w którym nikt nie wyjechałby z tej trasy z kontuzją. Upadki alpejczyków, jakkolwiek źle to nie zabrzmi, wyglądają widowiskowo. Duża prędkość, stromy stok i... urazy jak malowane. Wielu alpejczyków przekonało się, że na Streifie skupionym trzeba być do samego końca. Tak było chociażby przed rokiem w przypadku Henrika Roea. Norwegowi dosłownie centymetry od linii kończącej trasę zakantowała narta i rozbił się. Efekt? Złamana noga. Miejmy nadzieję, że w tym roku jednak uda się obejść bez takich przypadków.
[ZT]119611[/ZT]
Trudność budzi grozę, ale alpejczycy chcą się ścigać w tym austriackim kurorcie, bo kto wygra na tak piekielnym olbrzymi, zyskuje blask i sławę. Po tym, co działo się w Wengen, możemy wskazywać kilku faworytów. Dwukrotnie w Szwajcarii wygrywał Marco Odermatt. W zjeździe był nie do zatrzymania. Supergigant z kolei padł łupem Cypriena Sarrazina. Obaj panowie meldowali się na podium trzech szybkościowych rywalizacji. Za nimi dwa razy był Aleksander Aamodt Kilde. Tym razem Norwegowi to się jednak nie uda. W sobotę doznał okropnego wypadku i sezon się dla niego skończył.
Start piątkowego zjazdu w ramach legendarnych zawodów Hahnenkammrennen zaplanowano na 11:30. Transmisja w Eurosporcie i Playerze.
1 0
Nie mogę się doczekać. Ulubiony moment sezonu 🤩