fot. Michał Chmielewski /TVP Sport

Planica wielu kibicom skoków narciarskich kojarzy się z finałowymi zawodami Pucharu Świata i atmosferą wielkiego święta. W 2022 roku pod Letalnicę zawitało około 30 tysięcy kibiców. Słoweńcy mieli więc prawo spodziewać się wielu gości z całego globu podczas trwających mistrzostw świata. Niestety stało się zupełnie inaczej i trybuny często świecą pustkami.

fot. Michał Chmielewski /TVP Sport

Planica dla wielu sympatyków skoków narciarskich jest prawdziwą mekką sportów zimowych. To tutaj 30 tysięcy kibiców co roku, razem z najlepszymi skoczkami świata, kończy sezon Pucharu Świata. Każdy, kto choć raz tu był na pewno pamięta świetną atmosferę i morze słoweńskich flag. Niestety organizatorzy mistrzostw świata, którzy hucznie zapowiadali najazd nawet 200 tysięcy kibiców, nie mogą być zadowoleni z liczby fanów na trybunach. Frekwencja w pierwszych dniach czempionatu była mizerna. Między środą a sobotą w Planicy zasiadło kolejno 4000, 5000, 5000 i 7000 kibiców. Warto nadmienić, że trybuny w Słowenii liczą 15 tysięcy miejsc.

Lokalny folklor

Dla każdego kibica, który śledził na trybunach biegi narciarskie czy skoki narciarskie w Planicy lub narciarstwo alpejskie w Podkoren dobrze znanym miejscem jest Kranjska Gora. Mała urocza alpejska miejscowość tętni życiem podczas każdej ze wspomnianych imprez sportowych. Odbywają się tam wtedy koncerty, ceremonie medalowe i różne inne imprezy kulturalne. Jednak jak donoszą kibice, również i w Kranjskiej Gorze niestety nie widać atmosfery wielkiego święta, jakim są mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Żywe zazwyczaj miasto jest ponoć opustoszałe. Na ulicach można zobaczyć jedynie pojedyncze grupy kibiców.

Przyczyny

Przyczyn takiego stanu rzeczy można upatrywać co najmniej w kilku aspektach. Jednym z nich jest bez wątpienia sprzedaż biletów. Organizatorzy w pierwszym etapie wypuścili do sprzedaży tylko bilety całodniowe i to w dosyć wygórowanych cenach. Potem, gdy zainteresowanie nie było zbyt duże, weszły do obiegu wejściówki na poszczególne konkurencje. Niestety ceny znów były dosyć wysokie. Wiele osób wskazuje także jako przyczynę słabą promocję wydarzenia.

Do sytuacji postanowił się odnieść Franci Petek, słoweński złoty medalista mistrzostw świata w skokach narciarskich. – Dla słoweńskich kibiców Planica oznacza marcowe loty. Mistrzostwa świata nie są im bliskie. Niestety nie zdają sobie sprawy, że takich zawodów jeszcze u nas nie było i pewnie zbyt szybko się nie powtórzą. Niezależnie od liczby osób odwiedzających obiekt, konkurs ten dociera do tylu osób na świecie, co żadna inna impreza w Słowenii. Różnymi kanałami może dotrzeć nawet do miliarda ludzi – powiedział słoweński mistrz.

Źródło: rtvslo.si