Zamknij

Łyżwiarstwo za drogie dla miasta. Lublinianie walczą o swoje marzenia. "Kawał dobrej roboty"

07:03, 04.08.2022 Aleksandra Kuzioła
Skomentuj

Ponad setka lubelskich amatorów łyżwiarstwa doskonali swoje umiejętności w najstarszym w mieście klubie łyżwiarskim, MKŁ Libella Lublin. Marzeniem łyżwiarzy w Lublinie jest wejście na wyczyn i rywalizacja na arenie międzynarodowej. Choć na wschodzie Polski widać potencjał, brakuje ostatniego elementu układanki - lodowiska dostępnego dłużej niż pięć miesięcy w roku.

fot. LEGREM REC Jakub Mergel

Szkoła cierpliwości

Miejski Klub Łyżwiarski Libella Lublin jest najstarszym z działających dziś w Lublinie klubów łyżwiarstwa figurowego. W zeszłym roku zrzeszająca ponad sto osób organizacja obchodziła swoje okrągłe, dziesiąte, urodziny. 

Jak podkreślają i członkinie zarządu, i łyżwiarze, w Libelli wyjątkowa jest panująca wewnątrz atmosfera. - Wiemy, że mamy wsparcie zarówno od trenerów, jak i od innych zawodników - mówi Kasia Pilip, jedna z zawodniczek, która ma już na swoim koncie pierwsze starty w zawodach.

- Staramy się, żeby to był bardzo rodzinny klub, pełen przyjaznej atmosfery. Jeśli ktoś zgłasza nam problemy lub same je zauważamy, rozwiązujemy je - opisuje Ada Tymczak, prezeska Libelli, a także trenerka, która zanim trafiła do zarządu, sama była członkinią klubu. - Przede wszystkim staramy się dawać naszym zawodnikom szkołę gry fair play. Nie nastawiamy zawodników jedni przeciwko drugim, klub przeciwko klubowi, bo to jest bez sensu. Staramy się ich uczyć cierpliwości, wytrwałości, pracowitości. 

Łyżwy dla każdego

To jednak nie jedyne hasła, które przyświecają zarządzającym. Jak tłumaczy Joanna Górniak, wiceprezeska Libelli, która przed laty trafiła do klubu dzięki trenującej w nim córce, od początku zależało jej, by uczynić łyżwiarstwo figurowe dostępnym dla wszystkich.

- Jak zaczęłyśmy z Adą rozwijać klub, to przyświecała nam taka idea, że łyżwiarstwo to jest sport dla każdego, nie tylko dla wąskiej elity, wybitnie i szczególnie uzdolnionych czy zbudowanych dzieci. To także sport dla osób, które po prostu kochają łyżwiarstwo i po przyjściu na łyżwy i przejechaniu się przez godzinę na lodzie wychodzą z uśmiechem i zadowoleniem.

Klub stara się więc, by każdy chętny mógł do niego wstąpić. Z tego powodu składki członkowskie nie są zbyt wysokie, a do Libelli można dołączyć w każdym wieku. Górniak podkreśla, że nikt nie został skreślony, bo "jest za stary" i nie zrobi już kariery łyżwiarskiej. Bo nie same wyniki w sporcie wyczynowym są najważniejsze.

- Nabycie umiejętności samodoskonalenia i walczenia z ograniczeniami własnego ciała jest to coś, co jest najcenniejsze w sporcie. Jak widzę, że nasi zawodnicy tak podchodzą do tematu, jestem bardzo szczęśliwa i wiem, że robimy kawał dobrej roboty - dodaje wiceprezeska klubu.

W Libelli istnieje też sekcja tych, którzy do łyżwiarstwa podchodzą bardzo poważnie. I ją też prezeski nieustannie rozwijają. Zawodnicy mają możliwość codziennego trenowania, trenerzy układają im programy. Z łyżwiarzami na zawody zawsze jeździ trenerka, nawet jeśli startuje na nich tylko jedna reprezentantka klubu.

- Staramy się zapewniać zawodnikom jak najlepsze możliwości, na jakie tylko pozwala nam MOSiR oraz jednostki, które otrzymujemy od Wydziału Sportu Urzędu Miasta Lublin. Klub utrzymuje się ze składek członkowskich, z których również opłacamy prywatny wykup godzin na lodowisku - podsumowuje Tymczak.

fot. MKŁ Libella Lublin

Lublinianie pokochali łyżwy

Jak zgodnie podkreślają wszystkie trenerki, ostatnie lata to zdecydowany wzrost zainteresowanie łyżwiastwem figurowym. Znacząco rośnie liczba osób, które chcą trenować tę dyscyplinę.

Górniak przywołuje konkretne liczby. Gdy siedem lat temu zaczynała zajmować się klubem, na pierwsze treningi w sezonie przychodziło dziesięć osób. Na koniec sezonu chętnych było już pięćdziesięciu, sześćdziesięciu. Obecnie na pierwszym treningu zawodników jest już czterdziestu, w ciągu miesiąca ta liczba się podwaja, a w grudniu w Libelli muszą zamykać listy, bo lodowisko nie jest w stanie pomieścić tylu łyżwiarzy. A to nie jest jedyny lubelski klub. I wszystkie trzy istniejące dziś cieszą się dużym zainteresowaniem. 

- Przez tyle lat, ile tutaj działamy, bardzo rozpromowaliśmy łyżwiarstwo figurowe. Rzeczywiście na ten moment jest tak, że w grudniu brakuje nam miejsc dla osób, które trenują w weekendy. Ten wzrost jest dość duży. Poza tym myślę też, że ludzie przyzwyczaili się, że to lodowisko w Lublinie jest, więc sporty zimowe w minimalnym stopniu uczestniczą w naszym życiu i po prostu ludzie się zapisują - mówi Tymczak. I w zimie, a zwłaszcza podczas ferii zimowych, jak na tacy widać, że lublinianie pokochali łyżwy, a na lodowisko nadciągają kolejne pokolenia adeptów tej dyscypliny. - Przychodziła do nas mama z jednym dzieckiem. W tym momencie trenuje ta mama i jej trzy córki, w tym najmłodsza, która ma niecałe trzy lata - dodaje Górniak.

Rośnie też liczba zawodników, którzy próbują swoich sił w łyżwiarskich zawodach. - Z pięciu czy sześciu zawodników, którzy startowali, jeździli na zawody, w ciągu siedmiu lat zrobiło się trzydzieści parę takich osób. To jest olbrzymia liczba chętnych. Mam wrażenie, że lublinianie kochają łyżwy i jest to, zwłaszcza wśród kobiet, najukochańszy sport - zauważa wiceprezeska Libelli.

Nie mają gdzie trenować

W Lublinie łyżwiarze nie mają wyboru, jeśli chodzi o obiekt do trenowania. Libella, jak i inne lubelskie kluby, trenują na zarządzanej przez MOSiR Icemanii. I tu właśnie pojawia się kluczowy dla zawodników i trenerów problem. Lodowisko jest otwarte tylko pięć miesięcy w roku - od połowy października do połowy marca. - W Lublinie, dopóki nie będzie całorocznego lodowiska, nigdy nie będzie sportu wyczynowego. Aktualnie nasi zawodnicy uczestniczą w zawodach w grupach dodatkowym. Jest im trudniej i mają mniejsze możliwości niż ci, którzy trenują na przykład w Oświęcimiu, Warszawie, Łodzi, gdzie mają lód dwa razy dziennie praktycznie przez cały rok - podkreśla Ada Tymczak.

Trenerki i członkinie zarządu starają się szukać wartościowych rozwiązań, które mogłyby choć w pewnym stopniu zastąpić lodowisko w miesiącach, gdy w Lublinie lodu nie ma. Treningi zastępcze częściowo rekompensują czas, który mógłby zostać spędzony na lodzie. By móc dorównać zawodnikom, którzy na łyżwach mogą trenować cały rok, łyżwiarze muszą włożyć więcej i wykazać się większym zaangażowaniem. Ale nawet i to w pewnym momencie nie wystarcza.

- Potem kiedy zawodnik jest bliżej wieku juniorskiego, niestety okazuje się, że ludzie trenują po prostu cztery razy więcej, niż my tutaj jesteśmy w stanie trenować. Żeby dogonić zawodników z innych miast, lublinianie spędzają dwa miesiące na obozach sportowych - mówi Joanna Górniak. - W sporcie wyczynowym liczy się liczba godzin spędzonych na treningach. Tego się nie da oszukać, bo talent talentem, ale trzeba mieć jeszcze chęć do ciężkiej pracy. I to chyba jest najważniejsze. Zawodnicy w Lublinie nie zawsze mają jak tę pracę wykonać przez ograniczony dostęp do lodowiska. 

Wyjazdy na treningi to kolejne koszty

Gdy w Lublinie nie ma lodu, rozwiązaniem mogłyby być wyjazdy na treningi do innych miast. O tej opcji opowiada Aleksandra Górniak, dawna zawodniczka, a aktualnie trenerka, która szkolenie innych zaczęła już w wieku szesnastu lat. - Ostatnio powstało lodowisko w Opolu Lubelskim. Ono co prawda nie jest pełnowymiarowe, ale być może, jeżeli zaczną sezon wcześniej niż Icemania, to jak najbardziej będziemy jeździć. Oprócz tego w Warszawie Torwar zaczyna sezon łyżwiarski wcześniej. Zdarzało się, że nasi zawodnicy, którzy chcą przygotować się do zawodów, które są już na samym początku sezonu, jeżdżą tam, żeby mieć jakieś szanse z zawodnikami, którzy przygotowują się albo cały rok, albo mają tylko dwa miesiące przerwy. 

Wyjeżdżanie na treningi do innych miast wiąże się jednak z kosztami, które obciążają zawodników, trenerów, jak i rodziców. Ci ostatni także inwestują w treningi swój czas - wyjazd na zawody potrafi zająć cały dzień, do tego dochodzi chociażby dowożenie dzieci na treningi, które w sezonie rozpoczynają się o 6:30. Ale rodzice chcą to robić, zwłaszcza gdy widzą, że to pasja ich dziecka.

Poszukiwanie lodu w innych miastach nie jest więc rozwiązaniem dostępnym dla każdego. A jak zgodnie mówią same zawodniczki, chciałyby trenować na lodowisku dłużej i żałują, gdy przychodzi czas zakończenia lubelskiego sezonu zimowego. 

Potrzebne miliony

Obecnie utrzymanie lodu przez więcej miesięcy jest na Icemanii niemożliwe. Agregat, który jest tam teraz, przy wyższych temperaturach nie wystarcza do utrzymania lodu. Nie pomagają też wychodzące na południową stronę okna. Są jednak opcje, które pozwoliłyby na dostosowanie obiektu tak, by mógł on być czynny nie tylko pięć miesięcy w roku. Dzięki temu szansę na wejście na wyczyn miałyby nie tylko osoby, które w treningi wkładają ogrom pieniędzy. Lublin mógłby dogonić Polskę i rywalizować z zawodnikami z innych miast na równych zasadach. Pierwszym krokiem byłoby zaizolowanie południowej szklanej ściany. To jednak kosztowałoby milion złotych.

fot. MKŁ Libella Lublin

Na to MOSiR nie może sobie pozwolić. Takie pieniądze próbował jednak zdobyć inny z lubelskich klubów, AS Lublin, którego działacze złożyli projekt w IX edycji Budżetu Obywatelskiego. - Dzięki nowoczesnym technologiom i zastosowaniu mat i płyt termoizolacyjnych możliwe będzie znacznie obniżenie temperatury wewnątrz hali lodowiska. Dzięki temu obniżą się także koszty jego utrzymania, a to umożliwi dłuższy czas korzystania z obiektu - tłumaczyli w opisie projektu, który zakłada utrzymanie lodu na lodowisku od września do maja. A jak podkreśla Górniak, osiem miesięcy pozwala na myślenie o wyczynie. 

Choć na co dzień kluby ze sobą rywalizują, to jak mówi wiceprezeska Libelli, w tej sytuacji klub w pełni popierał pomysł bliźniaczej organizacji. Bo to inicjatywa, która wpłynęłaby korzystnie na całą łyżwiarską społeczność w Lublinie.

Rolety to nie jedyna opcja, która pozwoliłaby lubelskim łyżwiarzom na dłuższe treningi. - Następnym krokiem byłby zakup lepszego agregatu. To jest jeszcze droższe, bo będzie kosztowało ponad milion - tłumaczy Górniak. 

Miasto mówi "nie"

Nowy agregat pozostanie na razie tylko w sferze marzeń, podobnie jak rolety, które potencjalnie miałyby zostać sfinansowane ze środków z Budżetu Obywatelskiego na 2023 rok. Projekt złożony przez klub został odrzucony jeszcze przed etapem głosowania. 

Argumenty, którymi miasto uzasadniało swoją decyzję? - Urządzenia obsługujące lodowisko nie są przystosowane do pracy latem. Koszty utrzymania, w tym energii elektrycznej, to ok. 100 tys. zł miesięczne, co stoi w sprzeczności z kryterium celowości i gospodarności w wydatkowaniu środków publicznych , biorąc pod uwagę, że z doświadczeń MOSiR wynika bardzo małe zainteresowanie korzystaniem z lodowiska już w marcu - czytamy w uzasadnieniu.

Tymczak rozumie argumentację miasta. Same kluby nie są w stanie utrzymać lodowiska, a to należy do MOSiRu, który musi sam zarobić na swoje funkcjonowanie. Gdzie jest w takim razie główny problem? W podejściu lubelskich włodarzy. - W miastach, w których jest łyżwiarstwo figurowe, hokej, panczeny czy inne sporty związane z lodowiskiem, nie ma nastawienia na zysk. U nas to działa w taki sposób, że jeżeli nie ma zainteresowania, to zamykamy lodowisko.

Oczekiwania? Ogólnopolskie sukcesy

Pytamy więc, czy ze strony miasta jest zainteresowanie działaniem klubu. Odpowiedź jest twierdząca. Włodarze mają jednak swoje jasne oczekiwania - chcą, by lublinianie osiągali sukcesy w ogólnopolskich zawodach, tym samym zdobywając punkty do rankingu Olimpiad Dzieci i Młodzieży.

Lublin wspiera swoje kluby, dając im jednostki na lodowisku w zimie. Prezeski podkreślają, że jest to olbrzymie wsparcie. - Gdyby nie to, to nie było żadnego klubu stać na to, żeby codziennie w każdym miesiącu zapłacić za trzydzieści godzin lodu i żeby zawodnicy mogli trenować - mówi Górniak. Jednak nie wystarczy ono, by osiągnąć poziom, którego oczekuje miasto. - Naszym marzeniem jest, żeby zawodnicy w Lublinie mogli trenować jak ci w Warszawie - przez dziewięć miesięcy, a nie tylko przez pięć, jak to jest obecnie w Lublinie.

Związek pomaga, ale...

MKŁ Libella Lublin należy do klubów zrzeszonych przez Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego. To właśnie dzięki dotacji PZŁF w 2021 roku Libella zorganizowała swoje pierwsze zawody. Okazja? Dziesięciolecie klubu i stulecie związku. 

Jak mówi Ada Tymczak, to niejedyne wsparcie, które klub otrzymał od krajowego związku. - Mają programy takie jak Chodź na łyżwy!, w których też bierzemy udział. - podkreśla. W ramach programu klub dostaje środki, które są przeznaczane na wynagrodzenia dla trenerów. Dzięki temu dzieci, które chcą przekonać się, czy sport jest dla nich, mogą brać udział w początkowych treningach bezpłatnie. To forma promocji dyscypliny, ale też klubu - program powoduje wzrost zainteresowania mediów.

Związek nie jest jednak w stanie rozwiązać głównego problemu lubelskich łyżwiarzy. Bo to miasto i MOSiR rządzą lodowiskiem.

Alternatywa nie wystarczy

Trwa trzeci sezon, podczas którego w Libelli na czas, gdy w Lublinie nie ma lodowiska, został wprowadzony trening zastępczy, który pozwala zawodnikom na zachowanie ciągłości - rolki figurowe. To alternatywa znacznie tańsza niż wyjazdy na treningi do innych miast, w których lód jest dłużej niż w Lublinie. Sam sprzęt jednak kosztuje. Płoza rolkarska to wydatek minimum tysiąca złotych. Buty - osiemset, dziewięćset. To już na samym początku oznacza wydanie dwóch tysięcy złotych.

- Płoza rolkarska ma kółka i stoper. Taka płoza potrafi bardzo dobrze imitować łyżwiarską, aczkolwiek nie jest to w stu procentach to samo. Na takich rolkach da się robić wszystko - skakać skoki i podwójne, i potrójne, kręcić piruety, jeździć arabeskę. Wymaga to jednak więcej siły - tłumaczy Aleksandra Górniak.

W Libelli zaczynają myśleć, by z rolek utworzyć oddzielną sekcję. Są chętni, są też pierwsze sukcesy w rolkarskich zawodach. Podczas wakacji klub rozpoczął akcję Lato w mieście. To cykl bezpłatnych warsztatów, w ramach których dzieci w wieku od pięciu do dwunastu lat mogą spróbować swoich sił właśnie w rolkach. Plan takich zajęć? Jest rozgrzewka, przeplatanka czy skoki przez przeszkody. Jak mówią nam uczestniczki zajęć, to właśnie ten ostatni punkt jest ich ulubionym. 

Zaraz po zakończeniu ogólnodostępnych zajęć rozpoczyna się trening klubowy. Biorą w nim udział też tacy, którzy nie mają jeszcze za sobą doświadczenia na lodzie, a przygodę zaczynają właśnie od rolek. Jak mówi Joanna Górniak, letnie treningi rolkarskie pozwalają na podtrzymanie kondycji i zapału w dzieciach. Kluczowe jest, by zapobiec spadkowi formy po sezonie zimowym. - Już w zeszłym roku część naszych zawodników trenowała na rolkach figurowych. U osób, które regularnie korzystały z treningów, potem na lodzie było widać duży progres w stosunku do tych osób, które tego nie robiły. To była kolosalna różnica - dodaje Górniak.

I w lecie faktycznie rolkami można zastąpić łyżwy - choć potem na lodzie trzeba na nowo złapać czucie. Ale zimą treningi rolkarskie nie mogą być alternatywą dla dodatkowych godzin na lodowisku. Rolek i łyżew nie wolno bowiem łączyć w tym samym czasie. Zawodnik musiałby "przestawiać" się przy każdej zmianie podłoża.

Zarówno w trakcie sezonu zimowego, jak i latem, uzupełnieniem treningów na łyżwach czy rolkach są zajęcia na sali. To tak zwany off-ice. - Robimy ćwiczenia wzmacniające, na koordynację, skoczność. Rozwijamy wszystkie cechy motoryczne, a potem przekładamy to teraz na rolki, a jak będziemy mieć lód, to na lód - opisuje Izabela Michałkiewicz, jedna z trenerek. Te zajęcia są niezbędne, by potem na lodowisku móc wykonywać skoki czy piruety.

Zachęcić młodszych

Mimo problemów z niezbędną do treningów infrastrukturą, zarząd Libelli stawia przed sobą jasne cele. Bo nieustannie zależy im na tym, by promować łyżwiarstwo figurowe w lecie i przyciągąć do niego coraz młodszych. - Chciałabym, żeby dzieci wcześniej dowiadywały się, że mogą jeździć na łyżwach. Wtedy będa miały dużo większą możliwość rozwoju - tłumaczy wiceprezeska klubu. - Łyżwiarstwo jest sportem, którego trenowanie powinno się zaczynać w wieku sześciu-siedmiu lat. W tej dyscyplinie potrzeba dużo czasu, nim zawodnik osiągnie wysoki poziom. Jeśli dzieci zaczynają w wieku dziesięciu lat, jest im trudniej. Zaczynając wcześniej, miałyby większe możliwości doszkolenia się.

Dodatkowo klub planuje niezmiennie rozwijać rolki, które być może niedługo staną się osobną sekcją - nie tylko figurowe, ale też te "normalne". Bo to opcja, która dla rodziców jest bardziej przystępna cenowo, a daje dzieciom możliwość aktywnego spędzenia czasu. - Każda forma wysiłku fizycznego jest bezcenna. Chcemy powstrzymać stagnację. Liczymy na to, że te osoby w tym sezonie czy za dwa sezony poczują, że są gotowe na to, żeby startować w zawodach.

W lublinianach widać potencjał

fot. Klaudia Kotlińska

Trenerki zgodnie podkreślają, że w zawodniczkach i zawodnikach, którzy na przestrzeni lat trafiali do Libelli, widzieli potencjał na rywalizację z łyżwiarzami z ośrodków z lepiej rozwiniętą infrastrukturą. - Mamy kilka takich talentów, które moim zdaniem, gdyby miały dostęp całoroczny do lodowiska, rozwijałyby się bardzo dobrze i mogłyby konkurować - tłumaczy Tymczak.

- Wszędzie można znaleźć potencjał, jeśli chce się go zobaczyć. Tak naprawdę zaangażowanie, samodyscyplina to jest więcej niż talent. Oczywiście, talent też jest bardzo ważny i takich utalentowanych jednostek jest jedna na milion. W każdym widzę potencjał - mówi Iza Michałkiewicz. Jak dodaje trenerka, lublinianie w sprzyjających warunkach mogliby konkurować z zawodnikami z innych miast, a kiedyś być może trafić nawet do kadry narodowej. To wszystko pod warunkiem, że w Lublinie lodowisko będzie dostępne dłużej.

W Libelli nie brakuje także świetnych, doświadczonych trenerów, którzy rozwijali swoje umiejętności w innych łyżwiarskich ośrodkach w Polsce. Prawie wszystkie elementy układanki są już więc na miejscu. Perspektywy są, wśród lubelskich pasjonatów nie brakuje zaangażowania. Wyczyn to marzenie, ale przy takich ludziach realne.

Źródło: informacja własna

(Aleksandra Kuzioła)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%