Adam Niżnik wreszcie doczekał się momentu, który może odmienić jego karierę. Polski skoczek zwyciężył w zawodach FIS Cup w Villach, udowadniając, że mimo wielu przeciwności wciąż potrafi walczyć o najwyższe lokaty. Od lat uważany jest za ogromny talent, ale kolejne sezony przerywały kontuzje. Teraz wygląda na to, że powoli odzyskuje stabilność.
Niżnik w finałowej serii uzyskał 92,5 metra, co pozwoliło mu wyprzedzić o 8,6 punktu Austriaka Janniego Reisenauera (96,5 m). Na podium stanął również Kamil Waszek (91,5 m), dla którego był to największy sukces w dotychczasowych startach.
Dobrze spisali się też inni Polacy – Szymon Sarniak zajął 16. miejsce, tuż przed Tomaszem Pilchem i Jarosławem Krzakiem. Do finału wszedł również Łukasz Łukaszczyk, który po upadku w drugiej próbie zakończył rywalizację na 28. pozycji. Pozostali biało-czerwoni znaleźli się poza czołówką – Mateusz Gruszka był 35., Franciszek Kiełbasa 47., a Szymon Dubiel i Dawid Dzioboń uplasowali się pod koniec stawki.
Zawody toczyły się w trudnych warunkach, z kilkoma przerwami spowodowanymi silnym wiatrem. W finale dodatkowych emocji dostarczyła dyskwalifikacja Czecha Filipa Krenka za nieregulaminowy kombinezon.
W klasyfikacji generalnej cyklu prowadzi Reisenauer (125 pkt.). Niżnik dzięki zwycięstwu awansował na 5. miejsce (100 pkt.), a w czołowej dziesiątce są także Tomasz Pilch (64 pkt.) i Kamil Waszek (62 pkt.).
Dla Niżnika wygrana w Villach to nie tylko punktowa zdobycz, ale przede wszystkim sygnał, że jego kariera może znów rozwijać się w dobrym kierunku. Po latach przerwanych kontuzjami, młody skoczek wreszcie zaczyna potwierdzać swój potencjał.
Kolejne zawody FIS Cup odbędą się w dniach 30–31 sierpnia w Szczyrku.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu sportsinwinter.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz