Liderka kobiecej kadry w skokach narciarskich nie zawiodła. Anna Twardosz zdominowała piątkowe mistrzostwa Polski w Wiśle, zdobywając tytuł z wyraźną przewagą nad rywalkami. To kolejny etap jej drogi po znakomitym, zeszłorocznym sezonie, który dał jej nowe życiowe wyniki i pewność siebie. Teraz celuje jeszcze wyżej – w igrzyska olimpijskie.
– Tydzień temu wróciłam na skocznię. Mam nadzieję, że teraz wszystko pójdzie w dobrą stronę – mówi Twardosz. Powrót poprzedziła przerwa spowodowana urazem kolana. Na szczęście rezonans wykazał tylko lekkie naciągnięcie. – Trochę czuć, ale mogę normalnie trenować – podkreśla.
Zeszła zima była najlepsza w jej karierze. W rozmowie przyznaje, że nie chciała niczego rewolucjonizować. – Zostajemy przy schemacie, który działa. Skupiamy się na locie, dodaliśmy ćwiczenia na rozluźnienie, bo z tym mam największy problem – tłumaczy zawodniczka AZS Zakopane.
Skoki z piątkowego konkursu traktuje jako potwierdzenie, że idzie w dobrym kierunku. – Jeszcze nie czuję się w super formie, ale wiem, że potrafię skakać dobrze. To cieszy najbardziej – zaznacza.
Twardosz nie ukrywa, że z tyłu głowy ma już igrzyska olimpijskie. – To moje marzenie. Chcę tam być za wszelką cenę i cały czas do tego dążę – przyznaje.
Presję stara się oswajać i przekuwać w motywację. – Popełniam mniej błędów, a te słabsze skoki zdarzają się rzadziej. Czuję się mocniejsza – mówi. Choć przed startem w Wiśle była bardzo zestresowana, pokazała klasę i doświadczenie.
A czy czuje się dominatorką polskich skoków? – Nie. Dzisiaj skoczyłam najlepiej, ale dziewczyny też potrafią świetnie skakać. Na treningach jesteśmy równe. Ta rywalizacja nas napędza – kończy z uśmiechem.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz