Choć jeszcze niedawno twardo stawiał opór i nie szczędził ostrych słów, dziś Adam Małysz potwierdza - w grudniu w Wiśle odbędą się konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Decyzja nie była łatwa. W rozmowie z Onet Przeglądem Sportowym prezes Polskiego Związku Narciarskiego nie ukrywa rozczarowania sposobem, w jaki zapadła.
- Sandro się uparł – mówi bez ogródek Małysz, odnosząc się do dyrektora Pucharu Świata w skokach, Włocha Sandro Pertile. Jeszcze w kwietniu był przekonany, że połączenie konkursów obu płci na jednej skoczni w tym samym terminie jest nierealne - i nie do zaakceptowania. Teraz przyznaje: decyzję wymusiła presja z najwyższych szczebli.
Prezes PZN nie owijał w bawełnę. Jak relacjonuje w rozmowie z Onet Przeglądem Sportowym, rozmowy z przedstawicielami FIS były trudne, a w pewnym momencie zamieniły się w otwarty konflikt. – Jak można podpisywać umowę, a potem jednostronnie ją zmieniać? – pytał retorycznie, oburzony sugestią, by do zawodów mężczyzn dołączyć rywalizację kobiet. Obiekt w Wiśle-Malince ma ograniczone możliwości logistyczne, co z technicznego punktu widzenia czyni takie rozwiązanie wyjątkowo problematycznym.
Choć Małysz przez długi czas nie dawał za wygraną, ostatecznie uległ. - FIS twierdzi, że nie narzuca niczego odgórnie, ale pełnię władzy oddaje dyrektorom dyscyplin. A Sandro pozostaje nieugięty – tłumaczy. Jak dodaje, nawet oficjalna korespondencja z Międzynarodową Federacją nie rozwiała wątpliwości, a naciski ze strony Pertile były zbyt silne, by utrzymać pierwotny plan.
W rezultacie konkursy pań odbędą się wcześniej - w czwartek i piątek, poprzedzając weekendową rywalizację mężczyzn. Taki kompromis pozwala choć częściowo rozładować napięcia organizacyjne, choć nie rozwiązuje problemu systemowego: rosnącej liczby wydarzeń i coraz większych wymagań FIS wobec lokalnych organizatorów.
Źródło: Onet Przegląd Sportowy
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz