Polskie skoki narciarskie przeżywają trudny okres. Wyniki osiągane przez naszych zawodników w ostatnich miesiącach dalekie są od oczekiwań, a eksperci coraz głośniej mówią o problemach, które narastają od kilku lat. Coraz częściej krytyka spada także na prezesa Polskiego Związku Narciarskiego, Adama Małysza, który zdaniem części środowiska powinien podjąć bardziej zdecydowane działania.
Głos w tej sprawie zabrał były międzynarodowy sędzia FIS Edward Przybyła, który w rozmowie z WP SportoweFakty nie ukrywał rozczarowania sytuacją w polskich skokach. - Spodziewałem się więcej po Małyszu. Jestem załamany, w jakim kierunku to zmierza - podkreślił.
Zdaniem Przybyły problemy zaczynają się już na etapie szkolenia młodzieży, a brak konsekwentnych działań ze strony Związku pogłębia kryzys. Fatalne wyniki pierwszej kadry Thomasa Thurnbichlera to tylko wierzchołek góry lodowej. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w grupach juniorskich i zapleczu kadry A, gdzie zawodnicy mają problem, by zaistnieć nawet w Pucharze Kontynentalnym.
- Mamy utalentowanych juniorów, ale co z tego, skoro nie potrafimy ich odpowiednio prowadzić? - pyta retorycznie Przybyła. Zwraca uwagę, że młodzi skoczkowie powinni rywalizować na dużych skoczniach, a tymczasem zmusza się ich do startów na mniejszych obiektach.
Jako przykład podaje tegoroczny cykl Orlen Cup, gdzie większość konkursów rozegrano na skoczniach K-70, mimo że większe obiekty w Zakopanem pozostawały niewykorzystane. - 18- czy 19-latkowie skaczą na K-70. To absurd. Jak potem mają konkurować z rówieśnikami z Europy? - grzmi Przybyła.
Jego zdaniem problemem jest także podejście do infrastruktury. Przez lata budowano w Polsce nowoczesne skocznie, które dziś stoją niewykorzystane, bo ważniejsze okazują się wpływy z turystyki niż potrzeby zawodników. - Nie potrafimy odpowiednio wcześnie przygotować obiektów. Skocznie ruszają dopiero przed świętami, w środku sezonu - mówi.
Za przykład zmarnowanego potencjału Przybyła podaje Szymona Byrskiego - zawodnika o dużym talencie, który jednak w rywalizacji międzynarodowej nie jest w stanie przeskoczyć bariery 100 metrów. - Nasi zawodnicy raz w roku skaczą na dużej skoczni. Z takim przygotowaniem nie mamy czego szukać w Pucharze Świata - dodaje.
Coraz więcej osób oczekuje od Adama Małysza mocniejszych decyzji i wyznaczenia jasnego kierunku dla całej dyscypliny. - Prezes musi wreszcie wziąć odpowiedzialność i postawić sprawę jasno. Dzieci mogą skakać na małych skoczniach, ale juniorzy muszą mierzyć się z większymi wyzwaniami - podkreśla były sędzia.
W rozmowie z WP SportoweFakty Przybyła odniósł się także do spekulacji wokół ewentualnego odejścia Sandro Pertilego z funkcji dyrektora Pucharu Świata. Choć pojawiają się głosy, że jego następcą mógłby zostać Adam Małysz, były sędzia studzi te oczekiwania. - Nie chodzi o zmianę osoby, tylko o zmianę przepisów. Bez tego skoki narciarskie stracą sens - ocenia.
Przybyła zwraca uwagę, że problemy dyscypliny nie wynikają wyłącznie z błędów jednej osoby, ale są efektem szerszych zaniedbań i złych decyzji podejmowanych od lat. - Pertile może nie ma charyzmy, ale winny jest cały system. Potrzebne są konkretne zmiany, bo w przeciwnym razie skoki będą się dalej pogrążać - podsumowuje.
Źródło. WP Sportowe Fakty
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz