Gigantyczny skandal na finał mistrzostw świata w Trondheim. Podejrzani o oszustwo z kombinezonami Norwegowie zostali zdyskwalifikowani. W efekcie Marius Lindvik stracił srebrny medal na dużej skoczni, a Johann Andre Forfang czwartą lokatę.
Paweł Wąsek zajął 11. miejsce w konkursie na dużej skoczni w Trondheim podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Triumfował Słoweniec Domen Prevc, przed Austriakiem Janem Hoerlem i Japończykiem Ryoyu Kobayashim. Zdyskwalifikowani zostali dwaj czołowi Norwegowie.
Fantastyczne widowisko stworzyli Prevc i Norweg Marius Lindvik, mistrz świata z obiektu normalnego. W pierwszej serii obaj skoczyli po 138 m, a liderem, z przewagą zaledwie 0,7 pkt, był Słoweniec.
W finale najpierw Lindvik uzyskał 139,5 i wysoko zawiesił poprzeczkę rywalowi. Prevc skoczył jednak jeszcze metr dalej i ostatecznie wygrał o 4,7 pkt.
Epilog tej rywalizacji został dopisany już kilkadziesiąt minut po jej zakończeniu. Lindvik został bowiem zdyskwalifikowany za manipulacje przy kombinezonie. Z tego samego powodu zdyskwalifikowano też jego rodaka Johanna Andre Forfanga, który był piąty.
"Po konkursie FIS wezwała do kontroli Mariusa Lindvika i Johanna Andre Forfanga. Podczas niej otworzono kombinezony Norwegów i wykryto manipulacje przy sprzęcie. Obaj zawodnicy zostali zdyskwalifikowani" - informował portal Skijumping.pl.
A całe to zamieszanie to pokłosie afery, jaką jeszcze przed konkursem ujawnił Jakub Balcerski z portalu Sport.pl. Dziennikarz dotarł do nagrać z ukrytej kamery, gdzie widać było, jak członkowie reprezentacji Norwegii przeszywają chipy w kombinezonach swoich zawodników, aby móc zmylić kontrolera sprzętu Christiana Kathola i mieć przewagę w postaci nieregulaminowych strojów.
Źródło: Sport.pl / Eurosport / Skijumping.pl
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz