Denis Buszujew, 17-letni rosyjski skoczek narciarski, podjął odważną decyzję, która zmieniła jego życie. Jako jeden z nielicznych sportowców otwarcie sprzeciwił się polityce Władimira Putina i agresji na Ukrainę. Jego protest nie uszedł uwadze władz, a po pewnym czasie wszelki ślad po nim zaginął. W lutym 2022 roku, kiedy rosyjska inwazja na Ukrainę wzbudziła międzynarodowe oburzenie, świat sportu musiał określić swoje stanowisko wobec agresji. Podczas gdy wielu rosyjskich sportowców otwarcie wspierało Kreml, Buszujew wybrał inny kierunek. W rocznicę wybuchu wojny stanął w centrum Niżnego Nowogrodu z kartką z napisem: "Nie dla wojny. Nie dla szaleństwa". Choć część przechodniów okazała mu sympatię, jego manifestacja zakończyła się interwencją policji.
Zatrzymany i przewieziony na komisariat Buszujew trafił pod stałą obserwację. Władze sportowe wezwały go na tzw. "rozmowę profilaktyczną", po której został wpisany do rejestru osób podlegających szczególnemu nadzorowi. Jego kariera sportowa zawisła na włosku, ale nie zrezygnował z dalszych protestów. Po kilku miesiącach pojawił się na kolejnej antywojennej demonstracji, tym razem już nie jako skoczek. - Cóż... Szczerze mówiąc, nie chcę już zostać wielkim sportowcem. Po pierwsze, jestem zmęczony sportem, a po drugie, nawet jeśli kiedyś udałoby mi się pojechać na zawody międzynarodowe, nie chciałbym reprezentować dzisiejszej Rosji - wyznał w jednym z wywiadów.
Po tej deklaracji jego ślad zaczął zanikać. Ostatnie wzmianki o nim pojawiły się w rosyjskich mediach ponad rok temu. Nie wiadomo, jakie były dalsze losy odważnego 17-latka, który sprzeciwił się rosyjskiemu reżimowi.
Tymczasem rosyjskie skoki narciarskie zmieniały się w obliczu międzynarodowej izolacji. Po wykluczeniu Rosjan ze światowych zawodów tamtejsza federacja postanowiła organizować własne konkursy. Wprowadzono krajowe turnieje z wysokimi nagrodami finansowymi, które miały zmotywować sportowców do pozostania w kraju. Rosjanie zaczęli także współpracować z Chińczykami i Kazachami, próbując utrzymać poziom konkurencji na jak najwyższym poziomie.
Mimo wysiłków rosyjskiej federacji, brak międzynarodowej rywalizacji wpłynął na poziom sportowy skoczków. W czasie, gdy światowa czołówka rozwijała nowe technologie sprzętowe i doskonaliła technikę, Rosjanie pozostawali w tyle. Niektórzy zawodnicy, tacy jak Camillo Hauke, próbowali kontynuować kariery w Rosji, ale ich decyzje wywoływały kontrowersje. Hauke, niemiecki skoczek z czeskim paszportem, startował w rosyjskich zawodach pod zmienionym nazwiskiem, jednak ostatecznie został ukarany przez swoją federację i zakończył karierę.
Rosja postawiła także na młodzież. Programy szkoleniowe miały zapewnić nową generację skoczków, którzy mogliby w przyszłości rywalizować na arenie międzynarodowej. Powstały nowe obiekty, a dzieci i młodzież zachęcano do uprawiania sportu. Jednym z projektów było wybudowanie skoczni obok szkoły w Niżnym Nowogrodzie, co miało popularyzować skoki narciarskie wśród najmłodszych. Projekt zlecił sam Władimir Putin
Przyszłość rosyjskich skoków pozostaje niepewna. Sportowcy marzą o powrocie do Pucharu Świata, ale izolacja i utrudniony rozwój sprawiają, że ich szanse na sukcesy na arenie międzynarodowej maleją. Wśród nich mogłoby być miejsce dla Denisa Buszujewa, gdyby nie jego odwaga i decyzja o sprzeciwie wobec systemu. Jego historia pozostaje symbolem walki jednostki z reżimem, który nie toleruje niezależnych głosów.
Źródło; Przegląd Sportowy - Onet
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz