Zamknij

Maciej Kot zadowolony po powrocie do PŚ. "Pierwsze koty za płoty"

20:37, 08.12.2023 . Aktualizacja: 11:55, 09.12.2023
Skomentuj fot. Tomasz Markowski fot. Tomasz Markowski

Maciej Kot w piątkowych kwalifikacjach do konkursu Pucharu Świata w Klingenthal zajął 37 miejsce. Nadzieję w serca polskich kibiców wlał przede wszystkim drugim skokiem treningowym na odległość 139,5 metrów, który dał mu 7. lokatę w całej stawce. Po kwalifikacjach opowiedział, jak się czuje powracając do rywalizacji na najwyższym poziomie po dłuższej przerwie. 

"Pierwsze koty za płoty"

Maciej Kot wraz z Andrzejem Stękałą zastąpili w Klingenthal Kamila Stocha i Aleksandra Zniszczoła. Przywitanie z Pucharem Świata przebiegło dla niego całkiem pomyślnie. W dwóch seriach treningowych przed kwalifikacjami Maciej zajął kolejno 24. i 7. miejsce. - Jak na pierwsze skoki tej zimy na dużej skoczni było całkiem fajnie. Taki miałem plan, żeby ten pierwszy skok był normalny. Nie chciałem nic testować, tylko po prostu skoczyć z zaufaniem do tego, nad czym całe lato pracowałem - tłumaczył zawodnik. Ostatni skok dzisiejszego dnia nie był dla Kota tak udany, jak poprzednie, ale wystarczył na wywalczenie awansu do sobotniego konkursu. - Skok kwalifikacyjny był trochę słabszy, ale też oddany w trochę gorszych warunkach. Pierwsze koty za płoty, jak to się mówi. Ważne, że jest kwalifikacja i pierwsze kontrole sprzętu przeszedłem pozytywnie, także można jutro walczyć - zapowiedział z optymizmem Kot.

"To miejsce w tym roku wywalczyłem"

Razem z Maciejem Kotem, w Klingenthal po raz pierwszy zaprezentował się kibicom Andrzej Stękała. - Obaj wiemy, jak skaczemy, bo większość lata trenowaliśmy razem. Andrzej też jest bardzo dobrze przygotowany. Także cieszę się, że dostaliśmy szansę i po prostu musimy teraz robić swoje bez jakichś większych oczekiwań w stosunku do wyników - kontynuował zawodnik. Wielu kibiców domagało się startu Kota już od pierwszych konkursów tej zimy. - Mam poczucie, że to miejsce w tym roku wywalczyłem. To cieszy, że ta ciężka praca prowadzi do kolejnych kroków. Wcześniej plan zakładał powrót poprzez Puchar Kontynentalny w Lillehammer i Ruce, więc ten etap pominąłem, ale to tak naprawdę nic nie zmienia, bo skoki wszędzie są takie same, trzeba robić swoje, a zmienia się tylko otoczka, czyli kamery, media i kibice - tłumaczył swoje podejście do zawodów Kot.

Pozytywny stres

To wszystko nie oznacza jednak, że powrót do PŚ nie wywołał u Macieja Kota żadnych dodatkowych emocji. - Pojawił się taki lekki stresik. Wiadomo, że jestem doświadczonym zawodnikiem, który współpracuje z psychologami, ale siłą rzeczy też ta otoczka robi wrażenie. Myślę, że to był taki pozytywny stres, taka adrenalina, która pomaga wejść na wyższy poziom, jeśli chodzi o gotowość organizmu do oddania fajnego skoku - zakończył nasz zawodnik.

Z Klingenthal dla Sportsinwinter.pl,

Mateusz Król

Źródło: informacja własna

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%