Złoty Orzeł po raz drugi w rękach Ryoyu Kobayashiego. Polacy w jubileuszowej edycji prestiżowego widowiska nie odegrali znaczących ról. "Spadłem z progu"- podsumowuje dzisiejszy występ w Bischofshofen zeszłoroczny trzeci zawodnik klasyfikacji, a niegdyś triumfator turnieju.
?php>?php>
?php>
Dwudziesty ósmy, trzydziesty dziewiąty, dwudziesty pierwszy, dwudziesty siódmy- tak przedstawiały się miejsca Dawida Kubackiego w poszczególnych seriach konkursowych. Od Oberstdorfu do Bischofshofen, forma reprezentanta Polski pozwalała na lepsze i gorsze występy.
?php>Po pierwszej rundzie drugiego dnia rywalizacji w Austrii zajmował lokatę 17. Rezultatu nie udało się jednak utrzymać i po skoku na 123 m spadł o dziesięć pozycji. - "Spadłem z progu", dlatego było to zażenowanie. Po prostu się nie zmieściłem, "przycelowałem" w stary próg - wyjaśniał nieudaną próbę dla Eurosportu 31-latek. - Reszta to była tylko rozpaczliwa walka o metry, która również się nie udała - nie krył rozczarowania Kubacki.
?php>?php>
Kwalifikacyjny błysk i baza pod kolejne występy?php>
Podczas pierwszego z konkursów indywidualnych na Paul-Ausserleitner-Schanze skacząc na odległość 131,5 m w finałowej serii, Dawid Kubacki uzyskał dwudziestą pierwszą lokatę. Walcząc o prawo do startu w dzisiejszych zawodach poszybował na 134,5 m, zamykając tym samym czołową dziesiątkę. - Może prędzej ktoś mi uwierzy, że do bardzo dobrych skoków bliżej - skwitował.
?php>Przeanalizował również pierwszy skok. - Tylko trochę mnie skręciło i na tym traci się metry. Koniec końców pozytywy dziś też się znajdą. Do tych bardzo dobrych prób jest coraz bliżej - podsumował występ w Bischofshofen.
?php>?php>
Olimpijskie nadzieje??php>
- Miesiąc przed startem sezonu też wydawało się, że wszystko jest w porządku, a później okazało się, że wcale tak nie jest. To szybko może odwrócić się w inną stronę. Mocno wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej - optymistycznie zakończył.
?php>Źródło: Eurosport
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz