Po przełomowym sezonie, który okazał się najlepszym w jej karierze, Natalia Sidorowicz nie spoczywa na laurach. Polka rozpoczęła przygotowania od intensywnego obozu w norweskim Lillehammer, a następnie przeniosła się do Dusznik-Zdroju. W rozmowie z Mateuszem Królem dla PZBiath, biathlonistka podkreśla, że choć zainteresowanie jej osobą rośnie, ona sama skupia się na jednym - pracy.
- Jeśli chodzi o pierwsze zgrupowanie w Lillehammer, to było naprawdę intensywnie. Dużo objętości, czyli to, co lubię. Fajne treningi, świetne miejsce do pracy - mówi Sidorowicz.
Zmiana lokalizacji pierwszego zgrupowania nie oznaczała rewolucji w planie treningowym, ale z pewnością dała nowe bodźce.
- Zmieniliśmy po prostu miejsce rozpoczęcia. I długość obozu też była inna – zazwyczaj w Lillehammer zostajemy na trzy tygodnie, a teraz było krócej, ale bardzo intensywnie. Zaczęłyśmy z grubej rury, że tak powiem - przyznaje zawodniczka.
Aktualnie kontynuuje przygotowania na krajowych trasach. Duszniki-Zdrój to dla niej nie tylko dobre miejsce do treningu, ale też coś znajomego i bliskiego – możliwość pracy „u siebie”.
Miniony sezon przyniósł Natalii Sidorowicz najwięcej sukcesów w dotychczasowej karierze, ale zawodniczka nie pozwala, by to wpłynęło na jej podejście do treningów.
- Nie traktuję tego sezonu przygotowawczego inaczej niż poprzednich. Mam zadania do wykonania i na tym się skupiam - podkreśla w rozmowie z PZBiath.
Bez względu na osiągnięcia, jej filozofia się nie zmienia. Kluczem jest konsekwencja i skupienie na celu.
- Od kilku lat działam według tego samego podejścia, konsekwentnie realizuję plan - dodaje z przekonaniem.
W tym sezonie Sidorowicz będzie nie tylko mierzyć się z rywalkami, ale również z nową rolą - zawodniczki, na którą patrzy coraz więcej kibiców i ekspertów. Choć zainteresowanie rośnie, ona sama pozostaje wierna swojej drodze.
- Wiem, po co to robię - mówi bez wahania.
Żródło: PZBiath
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz