Wietrzny, mglisty i zaśnieżony stok o nazwie Birds of Prey okazał się dziś szczęśliwy dla Vincenta Kriechmayra. Doświadczony Austriak zwyciężył po raz 19. w historii swoich startów w Pucharze Świata, a w obliczu słabszego występu Marco Odermatta wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji supergiganta. Zawody zostały uznane za zaliczone po przejeździe 31 narciarzy.
Zawodom towarzyszyła kapryśna pogoda - ich start został opóźniony o pół godziny. Narciarze zmagali się z silnym wiatrem, potężną śnieżycą i bardzo ograniczoną widocznością. Do mety nie dotarli między innymi Franjo Von Allmen czy Cameron Alexander. Upadek pierwszego z nich wyglądał początkowo bardzo poważnie, jednak Szwajcar szybko się pozbierał. Von Allmen startował z numerem "14" na plastronie, a po jego kraksie zawody przez długi czas nie zostały wznowione - śnieżyca przeszkadzała bowiem coraz mocniej. Ostatecznie supergigant ruszył blisko 30 minut później i był wielokrotnie przerywany w trakcie. Jak się okazało - po dwóch godzinach i przejeździe 31 zawodników został uznany za ukończony.
34-letni Vincent Kriechmayr swoją wygraną zawdzięcza bardzo równemu przejazdowi. Już pokonując pierwszy punkt pomiaru na amerykańskim stoku miał znaczną przewagę nad rywalami, a w miarę zbliżania się do mety tylko ją zwiększał. Drugi na mecie był dziś Norweg Fredrik Moeller - to jego drugi największy sukces w karierze po wygranych zawodach w Bormio zeszłej zimy. Trzecie miejsce zajął rodak Kriechmayra, czyli Raphael Haaser (sekunda i trzy setne straty do zwycięzcy). Dla Kriechmayra to dziewiętnasta wygrana w karierze i jubileuszowa, dziesiąta w supergigancie.
Czołową piątkę uzupełnili Dominik Paris i Marco Odermatt. Szwajcar stracił tym samym prowadzenie w klasyfikacji supergiganta, jednak nadal prowadzi w klasyfikacji generalnej.
źródło: informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz