Mikaela Shiffrin - królowa światowego slalomu, przyzwyczajona raczej do rekordów niż regulaminowych wpadek - tym razem trafiła na… mandat. Amerykańska gwiazda narciarstwa została ukarana grzywną w wysokości 1070 euro po tym, jak spóźniła się na obowiązkowe losowanie numerów startowych przed domowym startem Pucharu Świata w Copper Mountain.
Choć Shiffrin mieszka zaledwie kilkanaście minut drogi od trasy zawodów w Kolorado, nie dotarła na czas na oficjalne losowanie numerów startowych przed niedzielnym slalomem Pucharu Świata. Jak wyjaśniła Viviane Tonoli z Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), zawodniczka „pojawiła się zbyt późno na wydarzeniu, które dla najlepszych 15 slalomistek jest obowiązkowe”.
Przepisy FIS są w tym względzie bezlitosne: nieusprawiedliwione opuszczenie losowania oznacza automatyczną karę w wysokości 999 franków szwajcarskich. W przypadku kolejnych przewinień kwota może wzrosnąć nawet pięciokrotnie. Shiffrin, która - jak podają amerykańskie media - „zgubiła się po drodze”, została potraktowana tak samo jak każda inna zawodniczka. „Reguły są jednakowe dla wszystkich” – podkreśliła Tonoli.
Choć sprawa odbiła się szerokim echem jako niecodzienny incydent w karierze perfekcyjnej Amerykanki, sama Shiffrin szybko uciszyła wszelkie spekulacje. W niedzielnym slalomie zdeklasowała rywalki, notując czwarte zwycięstwo z rzędu w tej konkurencji i 104. triumf w Pucharze Świata. Po pięciu startach prowadzi w klasyfikacji generalnej sezonu z kompletem 300 punktów w slalomie.
To pierwszy taki „wykroczenie” Shiffrin, a wpływ kary finansowej – biorąc pod uwagę jej 54 725 euro nagrody za weekend w Copper Mountain – jest symboliczny. O wiele bardziej zaskakuje sam fakt, że jedna z najbardziej zdyscyplinowanych sportowców świata po prostu… nie zdążyła na czas.
Niewielki rys na wizerunku ideału, ale na stoku znów była bezkonkurencyjna.
Źródło: Siol.net
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz