Zamknij

Mistrzowie, mistrzynie i rekordzista - tych zawodników nie zobaczymy już na stokach

16:46, 03.04.2023 Jarosław Gracka Aktualizacja: 16:46, 03.04.2023
Skomentuj

Koniec sezonu zwykle sprzyja ogłaszaniu decyzji o końcu kariery. Niektórzy zawodnicy nie czekają z tym tak długo i decyzję tę obwieszczają już jak sezon w pełni. W poniższym artykule poświęcimy miejsce jednym i drugim. Nie zabrakło wśród tej grupy wielu znanych mistrzów i mistrzyń. Jest też jeden rekordzista.

Verein Internationale Lauberhornrennen Wengen, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

W artykule dla przejrzystości zachowaliśmy klucz narodowy - według alfabetu

Austria: multimistrz olimpijski i królowa szybkości odchodzą

Wśród reprezentantów Austrii zwracają uwagę dwa nazwiska. Mowa o Matthiasie Mayerze i Nicole Schmidhofer. Mayer aż trzy razy zdobył olimpijskie złoto. Raz w zjeździe (2014) i dwa razy w supergigancie (2018, 2022). Dołożył do tego brąz za zjazd (2022). O dziwo nigdy nie zdobył żadnego, choćby najskromniejszego medalu - ba! nie zdobył go nawet w drużynie - na MŚ. Mayer w karierze wygrał też 11 zawodów PŚ (7 zjazdów, 3 supergiganty i 1 kombinację), na podium stał łącznie aż 45 razy.

Nicole Schmidhofer mogłaby osiągnąć dużo więcej gdyby nie kontuzje. I tak osiągnęła sporo. W 2017 roku została mistrzynią świata w supergigancie. W karierze wygrała 3 zjazdy i 1 supergigant PŚ. Na podium stawała łącznie 12 razy. 

Karierę zakończyli też Thomas Dorner i Maximilian Lahnsteiner. Ten pierwszy raz zdobył punkty PŚ. Warto dodać, iż karierę narciarską zamienił na... piłkarską. Jeden raz - i to dokładnie jeden punkt - zdobył też Maximilian Lahnsteiner. Zdolny junior, ale wśród seniorów nie zdołał się przebić.

Finlandia: Krótka kariera młodej Riikki

Riikka Honkanen ma raptem 24 lata, ale już teraz postanowiła zakończyć karierę. Trochę szkoda, bo Finka zapowiadała się na niezłą zawodniczkę. Niestety, nie są to najlepsze czasy dla reprezentantów i reprezentantek kraju, o którym ostatnio głośno z przyczyn pozasportowych. Raptem dwa razy zdobyła punkty PŚ, wystąpiła na MŚ i ZIO  i już wiadomo, że następczynią Tanji Poutiainen nie zostanie.

Francja: wielcy odchodzą

Bardzo dużo nazwisk francuskich w kontekście zakończenia kariery się w tym sezonie pojawiło. Na pierwszym miejscu należy wymienić Tessę Worley. To zawodniczka wybitna. Skończona gigancistka. Do końca kariery w wielkiej formie. Aż szkoda, że nie udało jej się ukończyć przejazdu u siebie na tegorocznym czempionacie - jechała być może nawet po złoto. Ale i tak - złotych medali MŚ ma Tessa w dorobku dwa (2013, 2017). Do tego brąz w parallelu w 2021 i dwa złota w drużynie (2011, 2017). Niestety zabrakło choćby jednego medalu ZIO (w Pekinie również wypadła mając niemal pewny medal). Szkoda. Tessa wygrała dwa razy małą kryształową kulę za gigant, a w PŚ zwyciężyła w tej konkurencji aż 16 razy. 36 razy stała na podium - tylko w gigancie.

Johan Clarey jeździł z powodzeniem jeszcze po 42 urodzinach. Ba - potrafił po nich stanąć nawet na podium. Jego kariera była bogata we wszystko tylko nie w... zwycięstwa. Aż 10 drugich miejsc, aż 11 łącznie miejsc na PŚ (w zjeździe i supergigancie) - ale bez zwycięstwa. Zdobył też - a jakże! - srebrny medal na MŚ (2019) i ZIO (2022, w wieku 41 lat!). Świat alpejski kibicował Johanowi by choć raz poznał smak zwycięstwa, ale... nie udało się niestety. Mimo wszystko - piękna kariera.

Na podium supergigantowym (dwa razy trzecie miejsce) stał też Brice Roger. Zdarzało mu się kończyć zawody ZIO i MŚ w pierwszej "10".  Podobnie jak w slalomie (raz druga, dwa razy trzecia) Nastasia Noens, której nie omijały kontuzje. Nie udało się to nigdy mimo obecności w szerokiej czołówce giganta - skąd polscy kibice to znają? - Coralie Frasse Sombet. 

Z zawodników i zawodniczek mniej znanych, ale jeżdżących w PŚ. Raz tylko punkty zdobyła Esther Paslier. Podobnie jak Kenza Lacheb. Ani razu mimo stosunkowo licznie podejmowanych prób nie udało się to Victorowi Schullerowi.

Kanada: zasłużeni rezygnują

Kanadyjska reprezentacja należy do tej szerokiej czołówki i na każdej wielkiej imprezie są w gronie potencjalnych (i ostatecznie zwykle i faktycznych) medalistów. Tym razem ta silna drużyna będzie uboższa o dwa nazwiska. Trevor Philp był dobrym gigancistą. Nie miał specjalnie sukcesów na niwie indywidualnej, ale w 2015 sięgnął po medal MŚ w drużynie. Nie udało się to nigdy Marie-Michele Gagnon. Ta wszechstronna zawodniczka wygrała w karierze dwie kombinacje w ramach PŚ. Dwa raz była trzecia w pucharowym slalomie i raz - w supergigancie. Razem z nią kończy karierę jej amerykański narzeczony o uderzająco podobnym nazwisku, ale o tym nieco niżej. 

Meksyk: rekordzista mówi "dość!"

Nie wszyscy odnotowali zakończenie kariery przez księcia Hubertusa von Hohenlohe. Ten reprezentujący Meksyk przedstawiciel arystokratów z Liechtensteinu nie należał nigdy do czołówki (choć punkty PŚ w latach 80. zdarzało mu się w kombinacji zdobyć). Nie na tym jednak polegało jego znaczenie w świecie narciarstwa. Otóż książę Hubert ma już skończone 64 lata, a jeszcze w tym roku jeździł na MŚ. Obecny był na 20 MŚ i 6 ZIO. Nie należy więc o nim zapominać w kontekście zakończonych karier pod żadnym pozorem.

Norwegia: pożegnanie z medalistą

Leif Kristian Nestvold-Haugen od pewnego czasu jest poza czołówką. Niemniej - karierę skończył godnie srebrnym medalem MŚ w drużynie. Brązowy medal w drużynie wywalczył podczas ZIO 2018. A indywidualnie na MŚ 2017 był trzeci w gigancie. W PŚ w gigancie stał trzy razy na podium, choć wygrać mu się nigdy nie udało.

Serbia: pożegnanie najlepszej zawodniczki

Serbia potęgą narciarską nie jest. Niemniej Nevena Ignjatovic była zauważalną zawodniczką w zawodach PŚ. Zwłaszcza w czasach, kiedy rozgrywano jeszcze zawody w kombinacji. W 2018 roku w Lenzerheide zajęła świetne, szóste miejsce. Do podium zabrakło jej wtedy raptem pół sekundy. Wystąpiła też sześć razy na MŚ i trzy razy na ZIO. Teraz ogłosiła zakończenie kariery i Serbia raczej nie ma widoków na powrót na mapę krajów punktujących w PŚ.

Słowenia: Meta na mecie kariery

W przypadku raptem 25-letniej Mety Hrovat można mówić o dużym rozczarowaniu. Duże sukcesy juniorskie, bardzo dobre starty (cztery podia!) w seniorach. Wydawało się, że Meta zostanie wielką gigancistką. Niestety już na samym starcie sezonu młoda zawodniczka powiedziała "dość".

Szwajcaria: wielkie straty

W Szwajcarii karierę ogłosiło dwóch zawodników i jedna zawodniczka. W tym jeden z zawodników w panteonie sław XXI wieku, a może i panteonie wszech czasów. Mowa o Beacie Feuzie. Na ZIO zdobył złoto w zjeździe (2022) oraz srebra w zjeździe i supergigancie (2018). Na MŚ zdobywał medale tylko w zjeździe - złoty (2017) i dwa razy brązowe (2015, 2021). Wygrał 13 zjazdów i 3 supergiganty. Na podium stawał razem 59 razy (też w kombinacji). Już w sezonie 2011/12 był drugi w klasyfikacji generalnej. Aż cztery razy z rzędu wygrywał klasyfikację zjazdu (w latach 2018-21). Ta długa i piękna kariera mogła zakończyć się dużo wcześniej. Już po sezonie 2011/12 przez błędy lekarskie został niemal inwalidą. Powrócił jednak jak feniks z popiołów jeszcze lepszy niż wcześniej. Tutaj nie ma mowy o niedosycie.

O którym może jednak mówić Mauro Caviezel, którego wykończyły kontuzje. Zdolny zawodnik dopiero przed 30. urodzinami dołączył do czołówki, ale i tak osiągnął mniej niż mógł. Niemniej ma brązowy medal MŚ w kombinacji (2017), małą kryształową kulę za supergigant (2019/20) oraz 12 podiów w zjeździe, kombinacji i supergigancie w tym jedno zwycięstwo w tej ostatniej konkurencji.

Karierę zakończyła też Nathalie Groebli. Solidna zawodniczka punktująca w zjeździe, supergigancie i kombinacji. W tej ostatniej raz zajęła ósme miejsce.

Szwecja: bez poważnych osłabień

W Szwecji żadna licząca się zawodniczka ani zawodnik nie zakończyli karierę. Bo ciężko za taką uznać Jonnę Luthman. W swej karierze zdobyła tylko jeden punkt PŚ. Niemniej ma w swej karierze medal MŚ zdobyty w drużynie, co trochę o wartości tych medali drużynowych mówi.

USA: król Gardeny i medalista MŚ odchodzą

W przypadku zawodników ze Stanów Zjednoczonych koniec kariery ogłosiło dwóch bardzo znanych zawodników. Steven Nyman już od lat jeździł poza czołówką, skończył już 40-tkę i ta wiadomość nikogo nie zaskoczyła. W karierze nie udało mu się zdobyć nigdy medalu MŚ ani ZIO. Na podium w zjeździe stał jedenaście razy, w tym trzy razy na najwyższym stopniu. I to jest właśnie niezwykłe. Wygrywał tylko w jednym miejscu - w Val Gardenie. Był tam najlepszy w 2006, 2012 i 2014 roku.

Travis Ganong wygrał w karierze dwa zjazdy, sześć razy łącznie stawał na podium - w tym raz w supergigancie. Na MŚ 2015 w zjeździe wywalczył srebrny medal. Solidny zawodnik, któremu zdarzały się błyski geniuszu. Zakończył karierę ze swoją kanadyjską narzeczoną, która ma bardzo podobne nazwisko - Marie-Michel Gagnon.

Włochy: koniec z poczuciem niedosytu

Karierę zakończyło też dwóch Włochów. Obaj byli bardzo dobrymi zawodnikami, niemniej pewien niedosyt ich kariery zostawiły. Matteo Marsaglia w sezonie 2012/13 wygrał supergigant, był też raz drugi i w klasyfikacji konkurencji zajął na koniec sezonu drugie miejsce. Nie udało mu się jednak nigdy zdobyć medalu MŚ ani ZIO.

Riccardo Tonetti ma medal MŚ w drużynie (czyli taki medal pocieszenia - powiedzmy to wprost), na podium PŚ nie stał nigdy, choć przez lata był w czołówce w kombinacji. Na MŚ w 2019 był tuż za podium w tej konkurencji. 

Zawodnikom i zawodniczkom ze wszystkich krajów życzymy wszystkiego najlepszego na nowych drogach życia.

źródło: artykuł własny

(Jarosław Gracka)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%