Therese Johaug po raz kolejny musiała uznać wyższość Ebby Andersson w biegach narciarskich. Tym razem norweska gwiazda była wyraźnie zaskoczona stanem trasy na ostatnich metrach wyścigu, co wzbudziło falę komentarzy ze strony zawodniczek oraz ekspertów. Zawody w Trondheim miały być jednymi z najważniejszych momentów jej sportowej kariery, zwłaszcza po powrocie do rywalizacji na najwyższym poziomie. Jednak to, co miało być emocjonującą walką o złoty medal, przerodziło się w gorącą debatę na temat organizacji i jakości przygotowania trasy. Nieoczekiwane trudności techniczne w końcowej fazie wyścigu sprawiły, że biegaczki walczyły nie tylko ze sobą, ale również z nieprzewidywalnymi warunkami, które mogły zaważyć na ostatecznym wyniku.
Zawody w Granåsen odbywały się w trudnych warunkach atmosferycznych. Obawy o stan tras w związku z pogarszającą się pogodą były już wczoraj, o czym pisaliśmy tutaj. Gdy tylko wystartował bieg na 10 kilometrów, rozpoczęły się intensywne opady śniegu, które utrudniały widoczność i wpływały na jakość torów narciarskich. W końcowej fazie wyścigu uczestnicy napotkali poważne problemy związane ze stanem trasy. Zdaniem ekspertów, brak odpowiedniego przygotowania oporu mógł wpłynąć na wyniki.
- Widzieliśmy, jak zawodniczki miały kłopoty z utrzymaniem równowagi. Na ostatnich metrach nie było właściwie przygotowanych torów, a te, które były, przypominały slalom - skomentował ekspert telewizji NRK, Martin Johnsrud Sundby.
Therese Johaug nie ukrywała zdziwienia warunkami na finiszu.
- Gdy wjechałam na ostatni odcinek, byłam w szoku. "Co tu się dzieje?" - pomyślałam. Trudno było się w ogóle skupić na biegu, gdy tor był tak nierówny - powiedziała Johaug.
Jej rywalka, Ebba Andersson, również nie była zadowolona z warunków.
- To było koszmarne. Moje narty jechały we wszystkie strony, to cud, że udało mi się zachować kontrolę - przyznała Szwedka.
Organizatorzy przyznają się do błędu. Szef zawodów, Daniel Myrmael Helgestad, przyznał, że decyzja o nieprzygotowaniu finiszu wynikała z ograniczonego czasu pomiędzy biegami mężczyzn i kobiet.
- Skupiliśmy się na poprawieniu głównej części trasy, ale nie zdążyliśmy zająć się finiszową prostą. Może powinniśmy użyć skutera do poprawy tego odcinka - wyjaśnił Helgestad.
Mimo kontrowersji, Johaug nie zamierza się poddawać i zapowiada walkę o zwycięstwo w nadchodzącym biegu na 50 kilometrów. Dla Norweżki to kluczowy start, na który przygotowywała się od momentu powrotu do rywalizacji.
- Jestem jeszcze bardziej zmotywowana. Chcę pokazać, na co mnie stać - zapowiedziała Johaug.
Przed zawodami w Granåsen można było spodziewać się emocjonującej rywalizacji, ale nikt nie przewidział, że to stan trasy będzie głównym tematem dyskusji po wyścigu.
Źródło: NRK
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz