Zarówno kobiety jak i mężczyźni rywalizowali dzisiaj w biegu na 20 km stylem klasycznym ze startu wspólnego. W Les Rousses prawdziwe święto urządzili sobie Szwedzi. Wśród zawodniczek, najlepsza okazała się Frida Karlsson. Drugie miejsca zajęła jej rodaczka Ebba Andersson, a trzecie wywalczyła Teresa Stadlober. W rywalizacji mężczyzn obejrzeliśmy pasjonującą walkę na finiszu. Zwyciężył William Poromaa. Drugi był Iivo Niskanen. Podium uzupełnił Simen Hegstad Krueger.
Za nami ostatni dzień zmagań podczas zawodów Pucharu Świata w Les Rousses. Rywalizację we francuskiej miejscowości zakończyły biegi masowe na dystansie 20 kilometrów techniką klasyczną, które były prawdziwym popisem reprezentantów Szwecji.
Jako pierwsze na trasie pojawiły się biegaczki, które wystartowały o godzinie 11:20. Faworytkami były Szwedki z Fridą Karlsson i Ebbą Andersson na czele, a także Norweżka Astrid Oeyre Slind czy Finka Kerttu Niskanen, która ostatnio prezentowała wysoką formę. Od początku niedzielnej rywalizacji tempo nadawała Karlsson, która próbowała zgubić najgroźniejsze rywalki. Ta sztuka częściowo jej się udała bowiem po dwóch okrążeniach na prowadzeniu pozostała zaledwie pięcioosobowa grupa składająca się z dwóch Szwedek, Niemki, Austriaczki i Norweżki.
Decydująca dla losów biegu okazała się druga część dystansu, w której Frida Karlsson "wrzuciła" wyższy bieg, oderwała się od rywalek i stopniowo powiększała przewagę. 25-latka, mimo ogromnego zapasu czasowego, nie zwalniała do samego końca i odniosła przekonujące zwycięstwo z przewagą niemal półtorej minuty nad drugą na mecie Ebbą Andersson.
Trzecie miejsce zajęła Austriaczka Teresa Stadlober, która przegrała z triumfatorką o +1:41,3 min, a na czwartej pozycji finiszowała Norweżka Astrid Oeyre Slind, której strata wyniosła już ponad dwie minuty (+2:07,4 min). Piąta była Niemka Katharina Hennig (+2:21,0 min), szósta Finka Kerttu Niskanen (+2:21,6 min), a siódma Victoria Carl (+2:54,6 min). W czołowej dziesiątce uplasowały się ponadto: Pia Fink (+2:57,4 min), Jonna Sundling (+3:25,3 min) i Emma Ribom (+3:25,5), która minimalnie pokonała swoją rodaczkę Moę Ilar (+3:25,6 min).
Bieg mężczyzn na dystansie 20 kilometrów techniką klasyczną w Les Rousses był dużo bardziej wyrównany niż rywalizacja kobiet i właściwie do samego końca trudno było przewidzieć kto jako pierwszy minie linię mety. Panowie biegli bowiem w zwartej grupie i czekali na odpowiedni moment do ataku. Pięć kilometrów przed metą od grupy próbował się oderwać specjalizujący się w klasyku Iivo Niskanen, który uzyskał nawet kilka sekund przewagi, ale został dogoniony przez rywali. W końcówce biegu udało się odskoczyć trzem zawodnikom. Byli to Iivo Niskanen, William Poromaa i Simen Hegstad Krueger. Wówczas stało się jasne, że kwestia zwycięstwa rozstrzygnie się między reprezentantami Szwecji, Finlandii i Norwegii.
Na finiszowych metrach najlepiej spisał się najmłodszy z całej trójki, czyli William Poromaa, który zachował najwięcej sił i minął linię mety jako pierwszy wygrywając premierowe zawody Pucharu Świata w karierze. Na drugiej pozycji dobiegł Iivo Niskanen, który stracił do Szweda +0,9 sek. Trzecie miejsce zajął Simen Hegstad Krueger (+5,0 sek), który w końcówce nie był w stanie utrzymać tempa swoich rywali.
Tuż za podium uplasował się Erik Valnes (+10,8 sek), a na piątej lokacie finiszował najlepszy z reprezentantów gospodarzy, czyli Hugo Lapalus (+12,4 sek). Szósty był Mika Vermuelen (+12,7 sek), siódmy Friedrich Moch (+14,4 sek), a ósmy Jonas Baumann (+16 sek). Czołową dziesiątkę zamknęli Iver Tildheim Andersen i Ireneu Esteve Altimiras z Andory.
W niedzielę wystartował także jeden reprezentant Polski. Mateusz Haratyk nie liczył się jednak w walce o czołowe lokaty i minął linię mety na 54. pozycji ze stratą ponad sześciu minut do triumfatora.
Źródło: Informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz