Zamknij

Sylwia Jaśkowiec: Biegi wciąż mnie zaskakują [wywiad]

19:21, 30.10.2019 Jakub Balcerski
Skomentuj

Miniony sezon biegów narciarskich był pierwszym, w którym na trasach zabrakło Sylwii Jaśkowiec. Polka po zakończeniu kariery nie rozstała się jednak na stałe ze sportem i podjęła pracę w SMS Zakopane. O życiu po życiu, tym, czy dalej pojawia się, choć już rekreacyjnie na biegówkach, a także kontaktami z koleżankami z czasów bycia w kadrze narodowej opowiedziała naszemu portalowi w rozmowie podczas targów SnowExpo w Warszawie.

Jakub Balcerski: Jak wygląda życie po życiu Sylwii Jaśkowiec? Chyba wciąż jest dość intensywne?

Sylwia Jaśkowiec: Tak, w moim życiu rozbrat z biegówkami nastąpił nie na długo i nie na zawsze. Na co dzień mam styczność ze sportem i najważniejsze jest dla mnie, że teraz robię to już dla siebie. Fajnie być w środowisku, wśród tych ludzi, bo to jest część mojego życia i pasja, którą pragnę realizować i dzielić się nią. Tak jak dziś na SnowExpo dobrze jest mówić o biegach narciarskich w Polsce, promować szkoły narciarskie w Zakopanem i Szczyrku, czy inne ośrodki. Jesteśmy tu z wielu frontów, ale mamy wspólny cel - rozwój biegów jako sportu w Polsce.

JB: Teraz zwykli biegacze mogą spotkać panią obok siebie na paru biegach. To chyba coś zupełnie odmienne od takiego rygoru z jakim wiązały się starty w Pucharze Świata i ciągłe przygotowania?

SJ: Sport wyczynowy rządzi się pewnymi prawami, wymaga poświęceń i kosztuje dużo zawodnika. Ale to jest piękne, bo balansuje się wciąż na krawędzi adrenaliny, jest ciągła akcja. Życie po sporcie ma jej w sobie jednak trochę mniej, ale to też cudowne, kiedy da się pobiegać w całkowitej wolności, bez presji wynikowej, czy czasowej. Można sobie pozwolić na wszystko - mam ochotę na godzinę biegania, to biegam godzinę, a jeśli na wycieczkę to mogę poświęcić na to cały dzień. Krążę sobie na tych biegówkach, rozwijam się i poznaję. Biegi narciarskie wciąż mnie zaskakują, ponieważ w zeszłym roku udało mi się pobyć zupełnie dziko na polanach, w lasach. To taki piękny aspekt biegów, który sięga tak naprawdę wiele lat wstecz, kiedy nie było ogólnie przygotowanych tras, ale za to pojawiała się wielka przestrzeń, wolność, mnóstwo śniegu i piękna zima. Stawało się częścią przyrody otaczającej nas na południu Polski, wśród tych gór. Nie udzielam się teraz sportowo, nie ma mnie na każdym z biegów, bo mam też inne obowiązki, aczkolwiek dobrze jest pojawić się gdzieś na zawodach - czy to Turbacz XC, Puchar Polski w Zakopanem, czy Bieg Sylwestrowy na Mogielnicy. Fajnie poczuć trochę tej adrenaliny, cieszyć się nowymi zawodnikami, czy z coraz większej liczby amatorów białego szaleństwa.

JB: To płynnie przejdźmy do pani nowych obowiązków, bo to trochę związane z nowymi twarzami. Jest pani w SMS Zakopane, to musi być czymś nowym dla zawodnika, gdy staje po drugiej stronie i idzie w kierunku kształcenia innych.

SJ: Przede wszystkim uczę się tutaj ludzi. W szczególności młodzieży, bo praca z nią jest bardzo wymagająca. Nie ukrywam, że człowiek uprawiając sport, jest w dużym stopniu indywidualistą, więc uczę się też współpracy. Staram się być dobrym nauczycielem i wychowawcą, rozmawiać z młodymi o problemach i słuchać ich, a także służyć swoim doświadczeniem. Ważna jest dobra komunikacja z nimi, choć wiem, że to bardzo głęboka dziedzina, w której trzeba się wciąż doszkalać. W dzisiejszych czasach trudno jest być autorytetem dla młodzieży, ja po prostu mówię o swoich przeżyciach i jeśli to może im pomóc w codziennym rozwijaniu ich kariery sportowej, poprawianiu umiejętności i zdobywaniu wiedzy, to bardzo mnie to cieszy. Jeżeli przychodzą, chcą i słuchają to sprawia mi przyjemność ich otwartość.

JB: Mówi pani o sobie, że jest romantyczką. Zatem dużo jest u pani patrzenia w przeszłość i na karierę, trwającą w końcu szmat czasu, bo praktycznie 20 lat?

SJ: Nie ukrywam, że przy okazji 100-lecia PZN-u i okolicznościowych filmów zrozumiałam, ile tam się zostawiło serca i emocji. To cieszy, bo w końcu uświadamiam sobie, że dołożyłam jakąś cegiełkę do całej tej pięknej historii naszego narciarstwa biegowego. Dopiero teraz jest czas na wspominanie i przypomnienie sobie doświadczeń związanych z całą karierą. Łez szczęścia, ale też tych bólu przy kontuzjach i porażkach - paleta różnych barw, ale to też nie czas, by to bardzo przeżywać. Okazje do wspominek są, ale idę do przodu, żeby żyć pełnią życia, a nie w swoich emocjach i rozczarowaniach. Patrzę ufnie w przyszłość.

JB: A jeśli chodzi o kontakty ze znajomymi zawodniczkami z kadry? W jednej z wypowiedzi Justyny Kowalczyk padły słowa, że pani kariera nie była zbyt profesjonalna przez ciągłe zmaganie się z kontuzjami. Zabolało?

SJ: Tej wypowiedzi nie słyszałam, ale jako sportowiec staram się wciąż żyć sportem i być w stu procentach profesjonalistką. Uważam, że co mogłam zrobić, to zrobiłam. Pewne rzeczy, które mi się przytrafiły, były losowe, jak wypadek i rozbrat ze sportem, a potem kolejne urazy i powroty. To, że udawało mi się podnieść, uważam za swój wielki sukces i jeśli coś zrobiłam źle, to to minęło i nie mogę już tego naprawić.

JB: Jeśli chodzi o Justynę to kontaktowałyście się po pani zakończeniu kariery?

SJ: Drogi się rozeszły, choć na gali 100-lecia związku, czy zawodach na AZS-ie się widziałyśmy. Po tych 1,5 roku to były pierwsze takie okazje, ale nasze kierunki są inne. Justyna kontynuuje swoją pracę przy biegach na najwyższym poziomie, a ja uczę się nowej pracy, próbując prowadzić spokojniejsze i dość stateczne życie. Jesteśmy teraz na jego różnych etapach.

JB: A chciałaby pani zatem jeszcze coś w nim osiągnąć? Jakie jest teraz pani marzenie, czy zamiast nich są teraz tylko małe łyżeczki, którymi czerpie pani z kolejnych dni?

SJ: Chcę żyć pełnią życia, otwarta. Teraz jestem w Zakopanem, czekam na możliwość spróbowania swoich sił w szkoleniu młodzieży i te kolejne wyzwania w głowie są. Sport nauczył mnie wyczekiwania na swoją szansę, więc myślę, że tej cierpliwości mi nie brakuje.

Dziękuję za rozmowę. 

(Jakub Balcerski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%