PŚ w Les Rousses. Pokaz siły Andersson. Szwedka w wielkim stylu wygrywa bieg na 20 km

Fot. screen Metro
Ebba Andersson nie miała sobie równych w rywalizacji kobiet na 20 km techniką klasyczną ze startu masowego. Na trudnej technicznie trasie w Les Rousses, Szwedka od początku prowadziła, by na półmetku wyprowadzić decydujący atak i zapewnić sobie zwycięstwo. Na drugim stopniu podium stanęła Kerrtu Niskanen, która do samego próbowała doścignąć świetnie dysponowaną tego dnia Szwedkę. Bój o trzecie miejsce stoczyły Astrid Oyere Slind i Ingvild Oestberg. Ostatecznie na finiszu lepsza okazała się ta pierwsza. Polki nie startowały.

Trasa nie dla każdego
Już po pierwszym okrążeniu widać było, że niektóre zawodniczki mają problem ze smarowaniem nart i wytrzymaniem tempa, narzuconego przez czołówkę. Strome podbiegi i niebezpieczne zjazdy dawały się we znaki od samego początku m. in. Parmakoski, która zaliczyła upadek i przez cały bieg musiała gonić. Trasa nie stanowiła jednak problemu dla dominatorki sobotniej rywalizacji, Ebby Andersson, która od samego początku biegła jak natchniona.
Szybko rozerwana grupa
Szwedka nie chciała zwlekać z rozciągnięciem całej stawki, dlatego próbowała atakować już na drugim okrążeniu. W efekcie utworzyła się pięcioosobowa czołówka, w której w skład oprócz Andersson, wchodziły Niskanen, Oestberg, Slind oraz Stadlober. Największe problemy z utrzymaniem się w prowadzącej grupie miała Austriaczka, która po kilku kilometrach odpadła. Na czele zostały więc cztery zawodniczki, które pozostawały w walce o końcowy triumf.
Teatr jednej aktorki
Nie osiągnęliśmy jeszcze 1/4 trasy, a Andersson już spróbowała ataku. Jej tempo zdołała wytrzymać tylko Niskanen. Za nimi wspólnie biegły dwie Norweżki, a dalej grupę pościgową prowadziły Sundling i Ribom. Na trzecim okrążeniu Andersson jeszcze bardziej próbowała forsować tempo i zgubić Finkę, jednak o ile na podbiegach udawało się Szwedce nieco zyskiwać, o tyle na zjazdach Kerttu dochodziła 25-latkę. Po 8 km dwie liderki miały 12 sekund przewagi nad Oestberg oraz Slind. Na 9,9 km grupa pościgowa składająca się z Matintalo, Ribom, Sundling, Brennan, Stadlober, Diggins oraz Weng traciła już blisko minutę.
Samotnie do mety
Na czwartej pętli Andersson po raz kolejny zaatakowała, by mieć komfortową sytuację na ostatniej pętli. Gdy wydawało się, że zaczyna zyskiwać coraz więcej, na jednym ze zjazdów przedostatniej pętli, Niskanen znów się poderwała i dobiegła Szwedkę. Finka liczyła, że zmęczona prowadzeniem przez cały bieg Andersson, będzie jeszcze “do ukąszenia”, ale nic z tego. Na podbiegu rozpoczynającym szóste i ostatnie kółko, Andersson przesądziła losy końcowego zwycięstwa, pewnie pędząc do mety. Na 18 km jej przewaga nad Niskanen wynosiła 23 sekundy, a na mecie wyniosła ostatecznie 22.1 sek. Trzecia Astrid Oeyre Slind straciła minutę i 20 sekund.