Przygotowania słoweńskiej reprezentacji kobiet w skokach narciarskich do olimpijskiej zimy nie przebiegają tak, jak planował Jurij Tepeš. Kontuzje, choroby i niebezpieczne zawody w Predazzo zachwiały stabilnością kadry. Trener nie ukrywa frustracji, ale jednocześnie wierzy, że jego zawodniczki pokażą charakter w najważniejszym momencie sezonu.
- Zadowolony będę z dobrych skoków, ale wiemy, gdzie jesteśmy z nimi. Choroba i kontuzja kosztowały nas dwie mocne zawodniczki, przez co konkurencja w kadrze jest mniejsza. Ale na razie nie widać tego aż tak bardzo, bo zbliżają się igrzyska i mam wrażenie, że dziewczyny pracują jeszcze ciężej – także za nie - powiedział Jurij Tepeš w rozmowie z Siol.net.
Słoweńska drużyna rozpocznie sezon w osłabionym składzie. Najpoważniejsze problemy dotyczą Tiny Erzar i Taji Bodlaj.
Erzar musiała całkowicie odłożyć marzenia o starcie w sezonie olimpijskim. U młodej skoczkini wykryto aneryzmę kostną w odcinku szyjnym kręgosłupa. -Najważniejsze jest, by jej leczenie zakończyło się sukcesem i by mogła wrócić do normalnego życia - podkreśla Tepeš.
Bodlaj natomiast przeszła operację kolana i jej powrót na skocznię znacznie się opóźni.
- Tajina rehabilitacja będzie dłuższa, niż się spodziewaliśmy. Liczyliśmy, że w grudniu stanie na nartach, ale to się raczej nie uda. Ścięgno trzeba było zszyć, więc proces wydłużył się o co najmniej miesiąc. Mam nadzieję, że wróci w połowie zimy, choć trudno przewidzieć, jak szybko odzyska rytm - wyjaśnił trener.
Problemy zdrowotne nie ominęły także Emy Klinec, której forma po letnim Grand Prix w Predazzo pozostawia wiele do życzenia. - Ema potrzebuje teraz spokoju, by dojść do siebie i odnaleźć właściwą formę - dodał szkoleniowiec.
Pomimo osłabień Tepeš ma powody do optymizmu. Zadowolony jest z postawy dwóch Nik – Prevc i Vodan – oraz z młodszych zawodniczek, Mai Kovačič i Tinkary Komar, które dobrze zaprezentowały się w letnich zawodach.
- Z oboma Nikami jestem bardzo zadowolony. Nika Vodan wygląda w tym roku zupełnie inaczej - lepiej niż wcześniej, gdy trenowała z bólem. Teraz gryzie, a gdy gryzie, jest niebezpieczna. Nika Prevc również utrzymuje wysoki poziom - powiedział Tepeš.
Młodsze zawodniczki coraz śmielej pukają do pierwszego składu. – „Cieszy mnie, że młodsza część reprezentacji się rozwija i zbliża do czołówki” – dodał trener.
Najwięcej emocji i niepokoju wzbudziły jednak wrześniowe zawody w Predazzo, gdzie skoczkowie i skoczkinie testowali olimpijskie skocznie. Na mniejszym obiekcie doszło do serii groźnych upadków, które zakończyły sezon m.in. dla Austriaczki Evy Pinkelnig i Kanadyjki Alexandrii Loutitt.
- Tego sobie naprawdę nie życzymy. To było trudne do oglądania. Choć to zawodniczki z innych krajów, spędzamy razem dużo czasu i nikt nie chce, by komuś stała się krzywda - mówił z żalem Tepeš.
Trener nie kryje, że obiekt wymagał korekt, które – jak zapewniają organizatorzy – zostaną wprowadzone przed igrzyskami.
- Ta mała skocznia niesie wyżej i jest bardzo wymagająca. Siły przy lądowaniu są ogromne, mimo że skoki nie są długie. Takie wypadki po prostu nie mogą się powtarzać. Trudno na to patrzeć,” podkreślił selekcjoner.
Słowenki wróciły do Predazzo już kilka dni po tych zdarzeniach, by kontynuować treningi. - Wszystko wydarzyło się tak szybko, że przy powrocie nie było strachu. Większość skoków oddałyśmy na dużym obiekcie, który jest lepszy - zaznaczył Tepeš.
Do rozpoczęcia Pucharu Świata (20 listopada w Lillehammer) pozostało niewiele czasu. Wcześniej skoczkinie wystartują jeszcze w Klingenthal (25–26 października).
- Jak zawsze powtarzam - będę zadowolony z dobrych skoków. Wtedy wiemy, gdzie jesteśmy. Dziewczyny ciężko pracują, a pierwsze zimowe zawody pokażą, na co nas stać -podsumował trener.
Choć droga do olimpijskich igrzysk w Predazzo będzie dla Słowenek wyjątkowo trudna, w drużynie wciąż nie brakuje determinacji i wiary, że – mimo przeciwności - znów uda się sięgnąć po medale, jak w Pekinie, gdzie Urša Bogataj i Nika Križnar zdobyły złoto i brąz.
Źródło: Siol.Net
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz