Mimo młodego wieku Campbell Wright jest już od kilku lat ulubieńcem wielu kibiców biathlonu na całym świecie. Nie często bowiem w stosunkowo niewielkim biathlonowym świecie pojawia się ktoś z antypodów, a już szczególnie z Nowej Zelandii. Po zmianie reprezentacji na amerykańską ma znacznie lepsze zaplecze, czy należy więc oczekiwać jeszcze większych sukcesów młodego biathlonisty?
Przed pojawieniem się Campbella, jedynym zawodnikiem, a w zasadzie zawodniczką reprezentującą Nową Zelandię w seniorskich międzynarodowych imprezach biathlonowych była Sarah Murphy, która najpierw reprezentowała Kanadę (jej tata jest Kanadyjczykiem, a mama Nowozelandką), a od 2008 roku Nową Zelandię. Startowała ona przez kilka sezonów w PŚ, wystąpiła na czterech Mistrzostwach Świata, a także na Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver. Nie osiągała jednak wielkich sukcesów, najwyżej w PŚ była na 47. miejscu. Nasz bohater to jednak talent zupełnie innej kategorii.
Urodził się w 2002 roku w Auckland na wyspie północnej Nowej Zelandii, lecz już w wieku kilku lat przeniósł się wraz rodzicami na Wyspę Południową, gdzie panuje znacznie chłodniejszy klimat. Zamieszkali w Wanaka, która jest nowozelandzkim odpowiednikiem Zakopanego, w dodatku ich sąsiadami byli właściciele Snow Farm, czyli resortu narciarskiego, który składa się zarówno ze stoków narciarskich, jak i tras biegowych (tylko skoczni nie mają).
Młody Campbell, co trochę zaskakujące, od nudnego zjeżdżania z górki, wolał biegać na nartach. Będąc wczesnym nastolatkiem przeniósł się w ramach wymiany szkolnej na rok do Kanady i tam mógł już trenować i ścigać się ze znacznie większą i mocniejszą grupą rówieśników, wtedy był już w zasadzie pewien, że chciałby to robić profesjonalnie. Mając 15 lat, dołączył do międzynarodowej grupy, trenujących młodych biathlonistów, z różnych krajów mniej związanych z narciarstwem. Grupa ta bazowała w Livignio we Włoszech, w dość spartańskich warunkach – np. mieszkali w sześcioosobowych pokojach, ale to nie przeszkadzało specjalnie młodemu biegaczowi. Problemem było właśnie to, że był jedynym biegaczem w grupie, nie miał ochoty chwycić za karabin, co stwarzało wiele problemów, choćby logistycznych. Przed następnym sezonem grupa miała stać się już zupełnie biathlonowa, więc Campbell musiał albo zrezygnować z przygotowań z grupą, albo zacząć trenować też strzelanie. Można się domyśleć, co wybrał.
Kolejne lata to głównie trenowanie we Włoszech i starty w imprezach juniorskich. Nie od razu Nowozelandczyk w nich błyszczał, ale często startował z kilka lat starszymi rywalami. Mniej więcej od sezonu 2019/20 było już jednak jasne, że to bardzo duży talent. 6. Miejsce w sprincie na Mistrzostwach Świata Juniorów. Prawdziwym przełomem był jednak sezon 21/22, kiedy Wright zadebiutował w Pucharze Świata, a od stycznia zaczął regularnie punktować. Najlepsze miejsce – 15. zajął w biegu indywidualnym w Anterselwie, co dało mu przepustkę na Igrzyska w Pekinie, gdzie był najmłodszym biatlonistą.
Sezon 22/23 był potwierdzeniem dużego talentu Wrigtha, dosyć regularnie punktował w PŚ, zdobył w końcu mistrzostwo świata juniorów. Po zakończeniu sezonu okazało się jednak, że to ostatni sezon młodego zawodnika w barwach Nowej Zelandii. Tamtejsza federacja biatlonowa dysponowała bardzo małymi środkami na szkolenie zawodnika, natomiast ofertę zmiany barw złożyła amerykańska federacja i Wright zdecydował się z tego skorzystać.
Zmiana federacji nie była w tym wypadku bardzo skomplikowana, gdyż rodzice Campbella są Amerykanami z Kalifornii, którzy przeprowadzili się około 30 lat temu do Nowej Zelandii i Campbell posiadał już nawet amerykański paszport. W nowej drużynie zawodnik czuje się bardzo dobrze. Podkreśla, że nie musi się już martwić o kwestie sprzętowe, logistyczne itd., może skupić się wyłącznie na treningu. Nadal swoją główną bazę ma Włoszech, ale letnie miesiące spędza głównie w Stanach na obozach reprezentacji.
Sezon 23/24 to był dla Wrighta kolejnym kroczkiem do przodu. Zaczął co prawda słabo, ale w drugiej części sezonu było zdecydowanie lepiej. W biegu indywidualnym w Oslo zajął 8. Miejsce, w Soldier Hollow w sprincie był 6. i to z jednym pudłem. Świetne występy zaliczał też w amerykańskich sztafetach, które kilkukrotnie meldowały się w „10”.
Obecny sezon nie zaczął się dla młodego biathlonisty najlepiej – tuż przed startem, już przebywając w Finlandii, zachorował, przez co w pierwszych startach był osłabiony fizycznie. Gdy tylko choroba puściła, Campbell pokazał, na co go stać – przy bezbłędnym strzelaniu zajął 4. miejsce w sprincie w Kontiolahti tracąc tylko 4 sekundy do podium. W pozostałych startach pierwszego trymestru nie było już takiego wystrzału, za to była niezwykła solidność – poza 26. miejscem w biegu masowym w Kontiolahti (spowodowane głównie fatalnym tego dnia strzelaniem) zajmował miejsca między 10-19. Powoduje to, że przed drugim trymestrem Wright jest 16. w klasyfikacji generalnej PŚ. W porównaniu z poprzednim sezonem minimalnie poprawił bieg, natomiast dość znacząco poprawił celność, szczególnie w pozycji leżącej z przeciętnych 84% na bardzo porządne 90%. C
Czy w tym sezonie zadebiutuje na podium PŚ? Wiele na to wskazuje, a nawet jeśli nie już w tym, to ma przed sobą wiele lat startów i kolejnych szans na podium.
Źródła:
Penalty Loop Biathlon Podcast Episode 116 Campbell Wright Interview
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz