Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Spraw bliskim radość
zanim będzie za późno!
Kup prezent
Zamknij

Utalentowana alpejka walczy z chorobą i uderza w trenerów. "Zupełny brak empatii"

Marek Cielec 18:54, 27.05.2022 Aktualizacja: 22:56, 11.10.2025
Skomentuj

W stosunkowo martwym okresie dla narciarstwa alpejskiego, jakim jest wiosna, maj prezentuje się zazwyczaj o wiele ciekawiej, dzięki ogłaszanym przez krajowe związki kadrom na nowy sezon, które często budzą duże emocje i nie inaczej jest w tym roku. Wśród osób rozczarowanych z tegorocznych wyborów Polskiego Związku Narciarskiego, znalazła się m.in. młoda polska alpejka Joanna Książek, która sporo do zarzucenia ma także swoim byłym już trenerom.

?php>

?php>

?php>

fot. Anna Karczewska / PZN?php>

Miłe złego początki?php>

Dobrze spisująca się w zawodach juniorskich w Polsce Joanna Książek, po zwycięstwie w Młodzieżowym Pucharze Polski 2019/2020 w kategorii juniorek młodszych została doceniona przez PZN i znalazła się w Młodzieżowej Kadrze Polski na sezon 2020/2021. Dla Książek był to pierwszy sezon w kategorii juniorek starszych i jednocześnie w zawodach FIS, w których mogła już rywalizować z seniorami. Tamta zima przebiegła dla Książek całkiem dobrze i znalazła się ona nawet wśród trzech najlepszych Polek na Mistrzostwach Polski seniorek w kombinacji i supergigancie. To zaowocowało ponownym powołaniem do kadry, tym razem zwanej Kadrą Narodową Juniorek.

?php>

W sezonie 2021/2022 nie pojawiła się jednak na żadnych zawodach z powodu kontuzji pleców. Problemy zdrowotne okazały się kluczowe dla odstawienia polskiej juniorki na boczny tor. Jak przyznała sama zawodniczka w rozmowie ze Sportsinwinter.pl, już wcześniej pojawiały się przesłanki, że może nie zostać wzięta pod uwagę przez PZN, choć nie ukrywa swojego rozczarowania.

?php>

- O nie ujęciu mnie w kadrze dowiedziałam się z Facebooka. Byłam zdziwiona pomimo tego, że wcześniej już domyślałam się, że może tak być (nie zostałam zaproszona na spotkanie dziewczyn z kadry, które odbywało się w siedzibie PZN w Krakowie). Po tym jak nie zobaczyłam mojego nazwiska na liście kadr, poczułam się urażona i zrobiło mi się przykro. Wcześniej nie dostałam żadnej informacji od trenerów o decyzji usunięcia mnie z kadry. Planuje jeszcze porozmawiać z trenerami na ten temat. Ostatni kontakt miałam z nimi w trakcie sezonu - opowiedziała Książek.

?php>

?php>

Brak wsparcia??php>

Polka jak na razie ma też problem z wyleczeniem dokuczliwej kontuzji pleców, z którą zmaga się od roku. Brak wsparcia w tak trudnym dla sportowca momencie to kolejny zarzut jaki Joanna Książek kieruje m.in. w stronę swoich byłych już trenerów.

?php>

- W styczniu wróciłam na kilka treningów, po których ból w plecach powrócił w takim stopniu, że trwa do dzisiaj. W międzyczasie nikt nie zapytał mnie kiedy wrócę i w jakim jestem stanie. Byłam już u wielu lekarzy na kontrolach, ale niestety żadna z rehabilitacji nie przynosi pozytywnych skutków. Aktualnie miesiąc temu rozpoczęłam nową terapię i rehabilitację, i mam nadzieję, że tym razem pomoże. Na temat mojej kontuzji rozmawiałam z trenerami (od stycznia nie miałam już z nimi kontaktu). Wcześniej był on mocno ograniczony. Nie czułam wsparcia od nich. Raz w miesiącu napisali wiadomość kiedy wracam. Po operacji (nie miała związku z kontuzją, przy okazji diagnostyki kontuzji znaleziono inny problem zdrowotny - guza do pilnego usunięcia), którą przeszłam w grudniu, nie dostałam od nich żadnej wiadomości. Jedyny kontakt dotyczył finansów. Uważam to za zupełny brak empatii, szczególnie w momencie kiedy czekam na operację i na informację czy guz, który usuwałam, nie jest złośliwy (na szczęście nie był). Jak poinformowałam trenerów o tym, że zachorowałam w styczniu na Covid-19, pierwszą wiadomością, jaką dostałam, było "trzeba było się bardziej pilnować" - dodała nasza rozmówczyni.

?php>

?php>

Myśli o końcu kariery?php>

Joanna Książek nie ukrywa także, że w takiej sytuacji pojawiły się myśli o zakończeniu kariery, których głównym motorem wcale nie jest kontuzja pleców, a kondycja psychiczna, która podupadła w ostatnich latach kariery.

?php>

- Kilka tygodniu temu wysłałam do PZN całą dokumentację medyczną, ponieważ musiałam "zamrozić" FIS punkty, więc wiedzieli, że nie mogę jeszcze wrócić do treningów. Niestety bez słowa wyjaśnienia usunęli mnie z kadry. Nie ukrywam, że myślałam nad zakończeniem kariery, ale oficjalnie nikomu oprócz najbliższych o tym nie powiedziałam, ponieważ nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji. Chciałam skończyć jazdę nie ze względu na kręgosłup i na ból, którego nie potrafię wyleczyć. Spowodowane to było przede wszystkim tym, że od początku kontuzji pracuje z panią psycholog nad naprawieniem psychiki, która została zniszczona w dużej mierze przez trenerów, dopiero przerwa od trenowania uświadomiła mi, jaką krzywdę potrafią oni wyrządzić na psychice młodych zawodników. Wiem, że jakbym wróciła, cała praca poszłaby na marne.

?php>

?php>

Wiceprezes PZN umywa ręce?php>

O komentarz poprosiliśmy także wiceprezesa PZN ds. narciarstwa alpejskiego, Marcina Blautha, który przyznał, że związek nie jest w stanie w dużym stopniu opiekować się zawodnikami w czasie kontuzji i powrotu do formy.

?php>

- Temat powrotów po kontuzjach jest zawsze trudny i dyskusyjny. Jest system wsparcia w leczeniu i rehabilitacji, ale powrót do poziomu sprzed kontuzji to czasem rok, dwa pracy jeden na jeden. Też różne są po kontuzjach rokowania. Piotrek Habdas czy Maryna (Gąsienica-Daniel, przyp. red.) wrócili do pełnej formy, a nawet lepszej. Sabinie Majerczyk i wielu innym się to nie udało, kontuzje nękały ich dalej. Reasumując, pomoc tak, ale w większości przypadków w ograniczonym zakresie - powiedział wiceprezes.

?php>

Jeśli chodzi natomiast o brak spotkania z samą zawodniczką, to Marcin Blauth przesuwa odpowiedzialność na trenerów. - Od czegoś muszą być trenerzy klubowi. My mamy rolę selekcjonerów na tym poziomie. Nie zastąpimy wszystkich - przyznał.

?php>

?php>

Klub odpiera zarzuty?php>

Jak oznajmiła wcześniej Joanna Książek, kontaktu z trenerem klubu Team MB Szczyrk, wcześniej ex-alpejczykiem i wieloletnim członkiem kadry narodowej Maciejem Bydlińskim nie miała już od dłuższego czasu.

?php>

- Dopiero wróciłam z wakacji po maturach, więc nie zadzwoniłam do pana Maćka, ale czuje się, jakbym już dawno temu została usunięta z klubu, dlatego zamierzam to zrobić jak najszybciej. Wiem, że dużo osób w tym roku odeszło z klubu i wygląda to tak, jak by już nie istniała tam grupa fisowska (pan Maciek jest teraz trenerem w kadrze). Nawet gdyby była taka możliwość, nie zdecydowałabym się na kontynuację współpracy z panem Maćkiem - oznajmiła Książek.

?php>

Szerzej sprawy nie chcą komentować przedstawiciele Team MB Szczyrk, którzy wystosowali stosowne oświadczenie, odpierając zarzuty swojej byłej podopiecznej o brak wystarczającego zainteresowania.

?php>

- Klub Team MB Szczyrk nie będzie odnosić się do publicznych zarzutów ze strony zawodniczki J. Książek, ponieważ słyszymy o tej sytuacji pierwszy raz. Klub zawsze wspierał i pomagał ww. zawodniczce finansowo np. przy zakupie kilku par nart każdego sezonu, jak również dbał o innych partnerów, aby odciążać rodzinny budżet. Szukaliśmy najlepszych rozwiązań ws. leczenia kontuzji. Dlatego pretensje do klubu czy trenerów klubowych są nieuzasadnione, tym bardziej że rodzice zawodniczki nie wywiązali się z zawartej umowy z klubem w sezonie 2021/2022.

?php>

Źródło: Informacja własna

(Marek Cielec)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%