Mikaela Shiffrin po wywalczeniu złotego medalu: Pojechałam jak szalona

0

fot. redbull.com

fot. redbull.com

Dziś w nocy zostały rozdane pierwsze medale w konkurencjach alpejskich pań. Mistrzynią olimpijską w slalomie gigancie została Mikaela Shiffrin, srebrny medal wywalczyła Ranghild Mowinckel, a brąz Federica Brignone. 

Po dwóch nieudanych próbach rozegrania konkurencji alpejskich pań na igrzyskach w Pjongczang, wreszcie dziś w nocy udało się przeprowadzić zawody. Na trasie Rainbow 1 w Jeongseon kobiety rywalizowały w slalomie gigancie. Pierwsze olimpijskie złoto i tytuł mistrzyni olimpijskiej powędrował do Amerykanki Mikaeli Shiffrin.

– To wspaniałe, że na igrzyskach nie liczy się nic innego, jak tylko tu i teraz. Postawiłam wszystko na jedną kartę w drugim przejeździe, pojechałam jak szalona, a teraz cieszę się ze złotego medalu. To jest wspaniałe. Istotne było to, że mogłam przez kilka dni odpoczywać, a potem w spokoju z powrotem powrócić do treningów. Nie denerwowałam się dziś, powiedziałam sobie: zobaczymy co wyjdzie – powiedziała świeżo upieczona mistrzyni olimpijska w slalomie gigancie.

Wicemistrzynią olimpijską została, dość niespodziewanie, Ranghild Mowinckel, która w tym sezonie stanęła już na podium podczas rywalizacji w Kronplatz właśnie w tej konkurencji. Norweżka zajęła wówczas drugie miejsce. Podczas dzisiejszej rywalizacji Mowinckel awansowała z piątego miejsce po pierwszym przejeździe. Jest to pierwszy od 1936 roku kobiecy medal na zimowych igrzyskach olimpijskich dla reprezentacji Norwegii.

– To niesamowite, wręcz niewiarygodne. Nie spodziewałam się tego. Chciałam zrobić wszystko, by wywalczyć srebrny medal. W drugim przejeździe wiedziałam, że popełniłam błędy na trasie, ale wciąż naciskałam – powiedziała zdobywczyni srebrnego medalu. – Jesteśmy silną, kobiecą, norweską, drużyną i mam nadzieję, że pierwszy start będzie tylko początkiem naszych dalszych sukcesów – dodała Norweżka.

Brązowy medal olimpijski wywalczyła Federica Brignone. Włoszka do dzisiejszej triumfatorki straciła 0,46 sek.

– Ustawienie bramek w pierwszym przejeździe było dla nas zaletą, podobnie jak niski numer startowy. Drugi przejazd zaś był bardzo trudny, bo trasa była już mocno zryta i pełna dziur. Walczyłam na trasie i tylko modliłam się, by po przekroczeniu linii mety objąć prowadzenie. Okazało się, że pojechałam o 0,07 wolniej od Mowinckel, która wtedy była liderką. Musiałam się otrząsnąć. Teraz mam swój medal, ale bardzo mi przykro z powodu Manueli, że nie udało jej się wywalczyć medalu. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi – oznajmiła 27-letnia Brignone.

Źródło: skiweltcup.tv

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.