fot: Irek Trawka?php>
?php>
Marit Bjoergen zdobyła w biegu łączonym swój piętnasty złoty medal mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Norweżka wywalczyła tytuł mistrzyni świata w świetnym stylu i dała jednocześnie znak, że w Lahti będzie bardzo groźna.?php>
?php>
Marit Bjoergen była jedną z murowanych kandydatek do medalu w biegu łączonym 7,5 + 7,5 kilometra. Norweżka doskonale biega obiema technikami, a na dodatek w ostatnich tygodniach prezentowała wysoką formę, która zwiastowała medalowe żniwa w Lahti. 36-letnia biegaczka nie mogła jednak zaliczyć do udanych sprintu, który był konkurencją inaugurującą całe mistrzostwa. Bjoergen odpadła już w ćwierćfinale. Humor poprawiła sobie jednak występem w skiathlonie. - Dla mnie ten wynik to spełnienie marzeń. Nie jest łatwo być mamą na pełnym etacie i jednocześnie dobrą biegaczką. Na początku sezonu zmagałam się z kontuzją biodra, ale po Świętach udało mi się powrócić do dobrej dyspozycji i zaliczyć kilka dobrych występów w Pucharze Świata - mówiła mistrzyni świata.?php>
?php>
Marit Bjoergen od samego początku biegu łączonego narzuciła wysokie tempo, które były w stanie utrzymać tylko trzy zawodniczki: Heidi Weng, Charlotte Kalla i Krista Parmakoski. Norweżka nie była jednak zaskoczona dobrą dyspozycją swoich rywalek. - Nie byłam zdziwiona, że biegły razem ze mną, bo wiedziałam, że są mocne i dobrze przygotowane do mistrzostw. Starałam się biec jeszcze szybciej, aby wypracować sobie przewagę przed zmianą nart. Sama zmiana nie poszła mi najlepiej i przez to zrobiła się między nami pewna przerwa, ale przyspieszyłam na pierwszym podbiegu i udało mi się dołączyć do grupy - tłumaczyła Norweżka.?php>
?php>
- Na ostatnim okrążeniu zostałam tylko ja i Krista. Słyszałam jak kibice ją dopingują. To było naprawdę wyjątkowe doświadczenie, żeby móc rywalizować z nią na jej ziemi. Do końca nie wiedziałam jak blisko była Kalla, ale czułam, że jestem odrobinę lepsza od Kristy na finiszu. O tym medalu myślałam od dawna, więc cieszę się, że udało mi się tego dokonać - dodała Bjoergen.?php>
?php>
Z Lahti dla Sportsinwinter.pl,?php>
Mateusz Król
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz