Mistrz świata na 50 kilometrów stylem klasycznym z Oberstdorfu Emil Iversen opowiedział o swojej drodze do sezonu olimpijskiego. Norweski biegacz przyznał, że dużo czasu spędza na treningach... w bagnach. - To prosty trening. Chwytam trampki i wychodzę - powiedział blisko 30-letni zawodnik.
?php>?php>
?php>
fot: TV2.no?php>
Emil Iversen w poprzednim sezonie spełnił swoje wielkie sportowe marzenie. Norweg został mistrzem świata na królewskim dystansie, skorzystawszy ze spięcia między Johannesem Klaebo i Aleksandrem Bolszunowem na ostatniej prostej. Bez względu na okoliczności był to świetny występ zawodnika, którego forma przez całą karierę mocno faluje.
?php>Niespełna 30-latek nie zamierza zwalniać tempa i chce osiągnąć sukces na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Trzeba jednak przyznać, że nastawienie Iversena do szlifowania dyspozycji może budzić wątpliwości. - Właściwie nie mam ulubionego rodzaju treningu. Wszystko jest kiepskie. Nie lubię trenować - stwierdził żartobliwie w rozmowie z norweskimi mediami.
?php>Mówiąc już całkowicie poważnie, Emil wybrał typ przygotowań, które mu najbardziej odpowiadają. Okazało się, że są to trzygodzinne biegi po terenach bagiennych. - Mieszkam w Meråker, więc są one dla mnie bardzo naturalną rzeczą. To świetny trening, ponieważ możesz chodzić przez długi czas. Nie ryzykujesz kontuzji nóg, biegając po mokrym podłożu. To prosty trening. Chwytam trampki i wychodzę. Zwykle pokonuję tę samą pętlę cały czas, a wykonanie zajmuje mi trzy godziny. Zazwyczaj robię to raz w tygodniu - przyznał.
?php>Jak wyglądają ćwiczenia interwałowe w wykonaniu Emila? - Moją pasją jest bieganie pod górę. Zwykle robię 6x5 minut z 2-3 minutową przerwą. To trudna sesja. Dorastałem na tego typu treningu, ale nie pamiętam, kiedy robiłem to po raz pierwszy. To skuteczne ćwiczenie, które można wykonać prawie wszędzie - rzekł czterokrotny złoty medalista mistrzostw globu.
?php>Źródło: langrenn.com/informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz