O wielkim pechu może mówić dziś Lucas Braathen. Norweg podczas zmagań gigantowych w Adelboden zajął siódme miejsce, ale przy okazji nabawił się groźnej kontuzji. Rezultat badań jest druzgoczący. To koniec sezonu dla zwycięzcy zawodów otwarcia w Sölden.
?php>?php>
?php>
fot. Andrea Miola ©?php>
Kiedy w październiku Lucas Braathen wygrywał slalom gigant w otwarciu sezonu, na pewno nie spodziewał się, jak bardzo skomplikują się jego losy. Od tamtej chwili ani razu nie uplasował się w czołowej dziesiątce zawodów Pucharu Świata. Kiedy udało mu się to w piątek, upadł tuż przed metą i wszystko zakończyło się kontuzją.
?php>Lucas na liście wyników widnieje jako siódmy zawodnik, ale na pewno nie zapamięta tego dnia dobrze. Z pola finiszowego norweską nadzieję zwieziono na noszach. Potem trafił do szpitala, gdzie przeszedł badania. Niestety, diagnoza jest druzgocząca. Braathen feralnym upadkiem zakończył sezon.
?php>- Doznał urazu więzadła po wewnętrznej stronie kolana, a to wymaga operacji. Musimy zabrać go do kraju, gdzie postawimy ostateczną diagnozę, ale sezon dla niego już się skończył. Okres rehabilitacji po takiej kontuzji wynosi zwykle od 6 do 9 miesięcy - mówi lekarz reprezentacji narciarstwa alpejskiego w Norweskim Związku Narciarskim, Marc Strauss.
?php>Norwescy kibice przeżyli dziś także inną chwilę grozy. Atle Lie McGrath nie ukończył pierwszego przejazdu z powodu upadku. Pierwsze badania w jego przypadku wykazały jednak nieco mniej drastyczne skutki. Drugi zawodnik giganta w Alta Badia ma tylko naderwane więzadła i nie będzie potrzeby operowania. To jednak i tak wyklucza go z rywalizacji na sześć tygodni. To może stawiać pod znakiem zapytania jego start w mistrzostwach świata. Te ruszyć mają początkiem lutego w Cortinie d`Ampezzo.
?php>Źródło: Nrk.no
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz