Zamknij

Bez przełomu, solidnie i z potknięciami. Taki był sezon Maryny Gąsienicy-Daniel

17:53, 19.03.2023 Marek Cielec Aktualizacja: 20:33, 19.03.2023
Skomentuj

Po prawie pięciu miesiącach od inauguracji zakończył się Puchar Świata w narciarstwie alpejskim w sezonie 2022/2023. Zdecydowanie najjaśniejszą postacią polskiej reprezentacji w tym cyklu była ponownie Maryna Gąsienica-Daniel, która jako jedyna Polka zdobyła punkty, choć tym razem nie udało jej się uzyskać przełomowych wyników, mimo że kilka razy było blisko. 

Foto: Stefan Brending

Cierpliwości

Od 1987 roku Polscy kibice czekają, aby zawodniczka urodzona w kraju nad Wisłą stanęła na podium Pucharu Świata. Poczekają jeszcze przynajmniej do października 2023 roku, bo kolejna edycja Pucharu Świata właśnie się zakończyła i teraz czeka nas kilkumiesięczna przerwa. Warto zaznaczyć, że wspomniane polskie podium z 1987 roku zdobyte było przez jeżdżącą wówczas już we francuskich barwach Małgorzatę Tlałkę-Długosz (wtedy Małgorzatę Tlałkę-Mogore). Ostatnie podium zawodniczki reprezentującej oficjalnie Polskę przypada na rok 1985 i dotyczy tej samej zawodniczki, jeszcze sprzed przymusowej zmiany barw. Kilkukrotnie w tym sezonie Maryna Gąsienica-Daniel dała nadzieję na to, że po wielu latach znów zobaczymy polską alpejkę na podium. Tak się jednak nie stało, co nie oznacza, że Polka straciła już wszelkie szanse.

Gorzej niż rok temu

Patrząc na klasyfikację generalną i klasyfikację slalomu giganta, czyli konkurencji, która jest głównym obszarem zainteresowań Maryny Gąsienicy-Daniel, można zauważyć, że nasza zawodniczka zaliczyła spadek w stosunku do sezonu 2021/2022. Rok temu była ona sklasyfikowana na 9. miejscu w gigancie i na 43. w klasyfikacji generalnej. Tym razem w gigancie była dopiero 13., choć zdobyła tylko 20 punktów mniej niż przed rokiem. Należy jednak dodać, że tej zimy zawodniczki miały o jeden wyścig gigantowy więcej. Teoretycznie można by zatem stwierdzić, że Maryna cofnęła się w narciarskim rozwoju, jednak takie wnioski mogą być również zbyt daleko idące.

Plusy dodatnie i plusy ujemne

Na plus z pewnością trzeba zaliczyć Polce wyrównanie rekordu życiowego, jakim jest zajęcie szóstego miejsca w Semmering. Poza tym wynikiem Gąsienica-Daniel plasowała się także na miejscach siódmym, ósmym (dwa razy), dziewiątym i trzynastym. Przy takich osiągnięciach alpejka nie powinna mieć problemów z zakończeniem sezonu w czołowej dziesiątce. Przytrafiły się jednak drobne wpadki, jak 21. miejsce w Kranjskiej Gorze czy dwukrotne wypadnięcie z trasy pierwszego przejazdu. Wobec braku zwycięstw czy miejsc na podium, które gwarantują spore zdobycze punktowe, każde nieukończone zawody ważą więcej, bo nie pozwalają umacniać się w klasyfikacji Pucharu Świata.

Miejsce w rankingu to nie wszystko

Patrząc przez pryzmat całego sezonu, wcale nie lepiej od Maryny Gąsienicy-Daniel prezentowała się Thea-Louise Stjernesund, a jednak w rankingu gigantowym zajęła ona wyższe, dziesiąte miejsce. Norweżka przez większą część zimy plasowała się na miejscach od dziesiątego w górę, ale każde zawody kończyła na punktowanej pozycji. Na dodatek zaliczyła solidną końcówkę w marcu, kończąc finałowe zawody na drugiej lokacie. Czy lepiej jest zatem jeździć cały sezon przeciętnie, by ten jeden raz stanąć na podium? Na to pytanie nie można odpowiedzieć jednoznacznie. Wszak obie opcje mają swoje wady i zalety, a samo miejsce w rankingu nie powie wszystkiego o tym jak wyglądały występy danej zawodniczki. 

Kolejny sezon wśród najlepszych

To co należy Marynie zaliczyć na plus, to fakt, że na stałe zadomowiła się w światowej czołówce, w której jest od trzech sezonów. Nie można mówić w jej przypadku o jednym przypadkowym dobrym występie, a o stabilizacji i stosunkowo wysokiej formie trwającej przez cały sezon. Nie była ona jednak wystarczająco wysoka, aby wywalczyć podium w konfrontacji z największymi gwiazdami narciarstwa alpejskiego. Na takie sukcesy nie jest jednak jeszcze za późno, bo Gąsienica-Daniel to wciąż zawodniczka wystarczająco młoda, aby osiągnąć kolejny szczyt formy. Kolejnej zimy można zatem oczekiwać z nadzieją i pozytywnym nastawieniem. Za ten sezon i nawet za nie do końca niespełnione nadzieje, możemy Marynie podziękować, bo dzięki jej jeździe alpejski Puchar Świata dla polskich fanów staje się bardziej atrakcyjny i emocjonujący. 

Źródło: własne

(Marek Cielec)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%