Zamknij

Ukrainiec sprawił ogromną sensację. Teraz grzmi ws. Rosji. "To byłoby bardzo bolesne"

19:38, 01.02.2023 Łukasz Serba Aktualizacja: 21:28, 02.02.2023
Skomentuj

Pierwszy w tym sezonie weekend zmagań na skoczni do lotów narciarskich na długo pozostanie w pamięci Jewhena Marusiaka. 22-letni skoczek z Ukrainy w niedzielnych zawodach zdobył pierwsze w karierze punkty Pucharu Świata. W rozmowie ze Sportsinwinter.pl opowiedział o swoich wrażeniach i odniósł się do planów MKOl na przywróceniu Rosjanom prawa startu w igrzyskach. - To byłoby dla mnie bardzo bolesne - przyznał nam Marusiak.

Screen: EuroSport

Zaskoczył nawet samego siebie

Zawodnik zza naszej wschodniej granicy już w kwalifikacjach przed niedzielnymi zawodami zaskoczył wszystkich fantastycznym lotem na odległość 210 m, ustanawiając nowy rekord Ukrainy w długości lotu narciarskiego. Poprzedni należał do Witalija Kaliniczenki i wynosił 195,5 m. Okazało się, że nie był to tylko jednorazowy wyskok. Marusiak imponował formą również podczas konkursu indywidualnego. W pierwszej serii wyrównał odległość z rundy eliminacyjnej, a w drugiej wylądował na 200 m. Uzyskane rezultaty pozwoliły na zajęcie dwudziestego szóstego miejsca. Były to pierwsze w karierze punkty dla reprezentanta Ukrainy od 3 lutego 2010 roku. Wówczas dwudziestą ósmą lokatę podczas zmagań w Klingenthal zajął Witalij Szumbareć. Jak sam zainteresowany ocenia swój występ?

- Pierwsze dni na Kulm nie wyglądały jakoś super. W niedzielę jednak, kiedy ponownie dotarliśmy na skocznie, poczułem, że coś w mojej głowie puściło. Czułem się naprawdę fantastycznie. Nie spodziewałem się jednak, że moje skoki będą aż tak dobre - stwierdził Ukrainiec, dla którego był to drugi w karierze występ na skoczni do lotów narciarskich. Poprzedni miał miejsce podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich w Planicy w 2020 roku. Wówczas uzyskał jednak zaledwie 129 m i odpadł w kwalifikacjach.

22 - latek zapowiedział również, że zrobi wszystko, żeby sukces w Bad Mitterndorf nie okazał się jedynie dziełem przypadku. - Chciałbym bardzo utrzymać się na obecnym poziomie, jednak skakanie na mamutach i na mniejszych obiektach to dwie różne rzeczy. Zobaczymy jak to wyjdzie - dodał.

Nasz rozmówca przyznał również, że zestresowało go duże zainteresowanie ze strony dziennikarzy. - Z jednej strony było to miłe, ale z drugiej trochę mnie to przytłoczyło. Wcześniej właściwie nikt się nie interesował moją osobą, a teraz było ich naprawdę wielu. Mam nadzieję, że dobrze wypadłem przed kamerami (śmiech).

Jakie dalsze plany startowe ma ekipa ukraińska? - Chcemy wystartować razem z Witalijem Kaliniczenko w Willingen. Co do dalszych planów niestety się nie wypowiem, bo to zależy od decyzji trenera - przyznał.

Dodajmy, iż wspomniana dwójka rywalizowała w tym sezonie podczas inauguracyjnego weekendu w Wiśle, a także w Titisee-Neustadt oraz konkursów 71. Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen oraz Innsbrucku. Wówczas żadnemu z nich nie udało się przebrnąć kwalifikacji.

Na co dzień nie jest mu łatwo. A zaczęło się niewinnie

Skoki narciarskie w ojczyźnie Jewhena Marusiaka nie są zbyt popularnym sportem. Czy osiągnięty przez niego sukces może coś zmienić?

- Zainteresowałem swoim występem dziennikarzy z mojego kraju, a to naprawdę wiele znaczy. Nie ma wątpliwości, że skoki w moim kraju nie są na pierwszym miejscu. Krajowa federacja pomaga mi podczas wyjazdów na zawody, jednak podczas treningów muszę radzić sobie sam - zdradził.

Dlaczego zatem biorąc pod uwagę wspomniane okoliczności Jewhen Marusiak zdecydował się na uprawianie skoków narciarskich? - Wcześniej uprawiałem zapasy w stylu dowolnym, a także piłkę nożną. Pewnego dnia, kiedy wracałem ze szkoły do domu, zobaczyłem mojego kolegę. Czekał na autobus, więc podszedłem do niego, żeby porozmawiać. Okazało się, że jechał pojeździć na nartach. Wcześniej swoich sił w skokach spróbowała również moja kuzynka, która pewnego dnia przyjechała do mnie do domu i podzieliła się wrażeniami. Na bazie tych doświadczeń pomyślałem, że może warto spróbować. Dlatego też pewnego dnia pojechałem na skocznię narciarską. Z każdym dniem podobało mi się coraz to bardziej i tak to się zaczęło - wyjaśnił skoczek urodzony w Krzyworówni.

Jedynym czynnym kompleksem skoczni narciarskich na Ukrainie jest ten w Worochtcie. Nie jest on jednak powszechnie wykorzystywany przez ukraińskich skoczków, gdyż ich stan pozostawia wiele do życzenia. - Same skocznie nie wyglądają źle, jednak nie nadają się one zbytnio do poprawy techniki skakania. Nie trenujemy tam. Startujemy tam tylko podczas krajowych zawodów. Wolimy obiekty w Polsce, czy w Słowenii - dodał.

O obiektach w Worochtcie, które zostały wyłożone igelitem z Zakopanego, napisał w swoim tekście Michał Chmielewski z TVP Sport. Więcej informacji tutaj >>>

Niespodziewany podarunek

Jewhena Marusiaka spotkała ogromna niespodzianka ze strony lidera Pucharu Świata - Halvora Egnera Graneruda. Norweg podarował bowiem zawodnikowi z Ukrainy jedną z nagród za niedzielne zwycięstwo na Kulm - piernikowe serduszko. - To było bardzo przyjemne. Nie spodziewałem się, że tak utytułowany sportowiec podejdzie do mnie i osobiście mi pogratuluje. Jestem mu bardzo wdzięczny za ten gest. To był dla mnie solidny kop motywacyjny - przyznał.

Dodajmy, iż w przeszłości zawodnik urodzony w Oslo zdecydował m.in. o przekazaniu trzech euro za każdy zdobyty punkt w Pucharze Świata od 24 lutego 2022 do końca minionej zimy. Po zakończeniu konkursów w Zakopanem oddał z kolei swój plastron na aukcję charytatywną dla ukraińskich medyków.

Wojna na szczęście nie zabrała mu tego co najcenniejsze

Marusiak odniósł się również do sytuacji związanej z wojną w Ukrainie oraz planów Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego ws. przywrócenia do rywalizacji sportów z Rosji oraz Białorusi. - Na szczęście moja rodzina jest bezpieczna, ale nigdy nie wiadomo gdzie i kiedy spadnie rakieta. Mieszkam na zachodzie obwodu iwanofrankowskiego. Oczywiście czuję wielki ból, podobnie jak każdy Ukrainiec, związany z tą sytuacją, ale podczas treningów i zawodów staram się maksymalnie odciąć myśli.

- Słyszałem o planach Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Mam nadzieję, że tego nie przegłosują, bo taka decyzja byłaby skandaliczna. Nie wypada dopuszczać agresorów i ludzi popierających wojnę do rywalizacji w sporcie, gdzie walczy się w imieniu pokoju oraz dobra. Byłoby to dla mnie bardzo bolesne - skomentował.

Kluczem nie ilość, lecz jakość?

Ukraińska kadra narodowa tworzy obecnie dwóch zawodników. Są nimi wspomniany Jewhen Marusiak a także Witalij Kaliniczenko. To właśnie oni startują w konkursach elity. Ich trenerem jest były skoczek - Wołodymir Boszczuk. Dość liczna jest również drużyna juniorów, którą tworzą Denys Cwietkow, Ilja Czebołda, Dmytro Palijczuk oraz Mykoła Smyk. Minionego lata wystartowali oni m.in. podczas konkursów FIS Cup w Szczyrku. W przeszłości trzon kadry tworzyli Andrij Waskul oraz Anton Korczuk. Ten pierwszy według informacji portalu skijumping.pl został zawieszony na cztery lata za naruszenie przepisów antydopingowych. Ponadto wstąpił również do ukraińskiej armii. Z kolei Korczuk nie jest już czynnym skoczkiem narciarskim. Skoki uprawia również Tetiana Pylypczuk, która startuje w zawodach Pucharu Świata, a na co dzień uczy się oraz trenuje w Szczyrku.

Marusiak w letnich i zimowych zawodach elity występuje od sezonu 2019 roku. Do momentu zdobycia punktów na Kulm jego największym sukcesem były dwukrotne punkty w konkursach Letniego Grand Prix w kazachskim Szczuczyńsku. Zajął tam dwudzieste dziewiąte oraz szesnaste miejsce. Nie były to jednak zawody wysoko obsadzone. Ponadto ma na swoim koncie również zwycięstwo oraz drugie miejsce w zawodach FIS Cup. Dokonał tego w 2020 roku w Rasnovie.

Oprócz startów w Pucharze Świata Ukrainiec ma za sobą dwukrotne występy w mistrzostwach świata (Seefeld 2019 oraz Oberstdorf 2021). Na tych ostatnich zdołał wystartować w konkursie głównym na dużej skoczni. Był trzydziesty dziewiąty. Razem z kolegami z ukraińskiej drużyny - Witalijem Kaliniczenko, Antonem Korczukiem oraz Andrijem Waskulem wystąpił również podczas zmagań drużynowych. Zajęli trzynaste miejsce. Trzykrotnie wziął udział również w mistrzostwach świata juniorów.

Historia ukraińskich skoków od odzyskania niepodległości przez to państwo w 1991 roku nie jest zbyt bogata. Oprócz Jewhena Marusiaka w przeszłości w czołowej trzydziestce zawodów meldowali się również Andrij Glywka (trzydzieste miejsce w Iron Mountain - sezon 1995/1996), Oleksandr Lazarovycz (dwudzieste ósme miejsce w Willingen - sezon 2008/2009), dwukrotnie Wołodymir Boszczuk (dwudzieste dziewiąte miejsce w Klingenthal - sezon 2008/2009 oraz dwudzieste szóste miejsce w Lillehammer - sezon 2008/ 2009) oraz trzykrotnie Witalij Szumbareć (dwudzieste piąte miejsce w Planicy - sezon 2008/2009, dwudzieste pierwsze miejsce w Sapporo - sezon 2009/2010, oraz dwudzieste szóste w Klingenthal - sezon 2009/2010).

źródło: informacja własna

(Łukasz Serba)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%