Zamknij

Tak Małysz przeszedł do historii Planicy. Nikt nie może się pochwalić takim wyczynem

17:00, 23.03.2022 Łukasz Serba
Skomentuj

Sezon 2021/22 zmierza ku końcowi. Przed nami finałowy weeekend zmagań na słynnej Letalnicy w słoweńskiej Planicy. Dla polskich skoczków jest to miejsce wyjątkowe. Wiktorie odnosili tam m.in. Adam Małysz oraz Kamil Stoch, a także polska drużyna. Jeden z weekendów był dla Orła z Wisły absolutnie wyjątkowy i teraz postaramy się go dla państwa przypomnieć.

fot. M. Rudzińska

Puchar Świata w skokach narciarskich w słoweńskiej Planicy odbywa się regularnie od sezonu 1979/80. To właśnie tam zawodnicy kończą sezon i odbierają nagrody za triumfy w poszczególnych klasyfikacjach.

Planica - miejsce szczególne dla Polaków

Słynna Letalnica od zawsze pozytywnie kojarzyła się polskim skoczkom. 14. marca 1987 roku na słoweńskim obiekcie rekord świata pobił Piotr Fijas, skacząc 187,5 m. Rekord 63- latka przetrwał aż siedem lat.

W Alpach Julijskich zwycięstwo odnosili także Adam Małysz i Kamil Stoch. Ten pierwszy musiał czekać na ten moment aż do sezonu 2006/07. Wcześniej Polak odbierał w Słowenii już trzykrotnie Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Występ Orła z Wisły na Letalnicy w 2007 roku przeszedł do historii skoków narciarskich. Polak zdominował cały weekend zmagań, odnosząc trzy pucharowe zwycięstwa z rzędu.

Kamil Stoch z kolei również triumfował w 2011 roku w pożegnalnym konkursie Adama Małysza, a także siedem lat później w wielkim stylu dwukrotnie w roku 2018.

Rok później najlepsza okazała się tam również polska drużyna w składzie Jakub Wolny, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła.

Fantastyczna postawa Małysza na zakończenie sezonu 2006/07 miała wymiar absolutnie szczególny, dlatego też postaramy się państwu przypomnieć tamte wspaniałe chwile.

Zwycięska gonitwa Orła z Wisły

Zimowe zmagania sprzed 15 sezonów nie rozpoczęły się zbyt udanie dla podopiecznego Hannu Lepistoe. Polak znalazł się poza "30" inauguracyjnych zmagań w fińskiej Ruce, jednak warto dodać, iż konkurs rozgrywany był w fatalnych warunkach wietrznych. Kolejne konkursy w wykonaniu Małysza były już dużo lepsze, jednak prym stawce wiódł fenomenalny młody Norweg - Anders Jacobsen. Zawodnik urodzony w Honefoss zdominował całą pierwszą część sezonu, której zwieńczeniem był jego triumf w 55. Turnieju Czterech Skoczni.

W dalszej części sezonu przebudził się Małysz. Polak w świetnym stylu zdobył złoty medal konkursu mistrzostw świata na skoczni Miyanomori (K 90) w japońskim Sapporo. Następnie jego łupem padło sześć z siedmiu pucharowych zawodów.

Sportowa złość pomogła?

Do Planicy Małysz przyjechał w niezbyt dobrym nastroju po fatalnym dla niego drugim konkursie Oslo, gdzie puszczony w fatalnych warunkach zajął dopiero 54. miejsce. Jacobsen skorzystał na nieszczęściu Polaka i przyjechał do Słowenii jako lider PŚ z przewagą zaledwie 14 pkt nad Polakiem.

W sezonie 2006/07 na Letalnicy odbyły się aż trzy konkursy indywidualne. Zawody piątkowe odbyły się dodatkowo, gdyż zastąpiły one odwołaną rywalizację w norweskim Vikersund w połowie stycznia.

Skoczek z Wisły od początku weekendu w Słowenii spisał się bardzo dobrze. Norweg jednak dzielnie dotrzymywał mu kroku. W kwalifikacjach do pierwszego z trzech konkursów Małysz był drugi, ex-aquo z Jacobsenem.

W konkursie jednak Małysz nie miał już sobie równych, oddając skoki na odległości 208,5 m oraz 221,5 m, co dało mu łączną notę 423,5 pkt. Drugi był Szwajcar Simon Ammann (208,5 m, 213,5 m), a trzeci Słoweniec Jernej Damjan (206,5 m, 205 m). Oboje stracili do zwycięzcy odpowiednio 15,1 pkt oraz 22,7 pkt. Jacobsen był dopiero szósty, w wyniku czego stracił żółty plastron lidera na rzecz Polaka. Przewaga Małysza nie była jednak duża - 46 pkt.

Dzień później podopieczny Hannu Lepistoe zadał kolejny nokautujący cios swojemu norweskiemu konkurentowi. Skoczek z Wisły skacząc 210,5 m oraz 217,5 m odniósł drugie zwycięstwo w Planicy. Tuż za nim znalazł się Jacobsen (209, 217 m), który stracił do Małysza zaledwie 1,9 pkt. Podium uzupełnił Austriak Martin Koch (215,5 m, 211,5 m) - 2,2 pkt za zwycięzcą.

Przed finałowym konkursem przewaga Małysza nad Jacobsenem wynosiła już 66 pkt. Wydawało się zatem, że tylko kataklizm może mu odebrać czwartą w karierze Kryształową Kulę. I tak też się stało.

Małysz przeszedł do historii

W jednoseryjnym konkursie Polak poszybował na 220 m, triumfując po raz trzeci. Drugi był Simon Ammann (217,5 m), a trzeci Martin Koch (216,5 m). Jacobsen był dopiero 8. (208 m), więc stało się jasne, że królem zimy w sezonie 2006/07 zostanie Małysz.

- Ustał. Najważniejsze, że ustał. Najdłuższy skok. A więc kapitalnie znowu. Nie ma siły na Polaka - skomentował skok Małysza legendarny komentator sportowy - Włodzimierz Szaranowicz.

Polak ostatecznie zgromadził 1453 pkt, wyprzedzając drugiego Jacobsena (1319 pkt) oraz trzeciego Simona Ammanna (1167 pkt).

Wyczyn 44-letniego już Małysza przeszedł do historii zmagań na słoweńskim mamucie, bowiem nikt w dotychczasowej historii nie był w stanie wygrać tam trzech konkursów w jednym sezonie. Po trzy zwycięstwa mają jeszcze na swoim koncie także Fin Matti Hautamaeki (2003 razy dwa, 2005), Słoweniec Peter Prevc (2015, 2016 razy dwa) oraz Kamil Stoch (2011, 2018 razy dwa).

źródło: informacja własna

(Łukasz Serba)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%