Zamknij

Słodko-gorzki weekend Stocha i norweska niedziela w Klingenthal - wypowiedzi najlepszych na Vogtland Arenie

20:00, 13.12.2021 Łukasz Serba Aktualizacja: 20:20, 13.12.2021
Skomentuj

Za nami czwarty weekend zmagań w Pucharze Świata. Tym razem skoczkowie rywalizowali w Klingenthal - na skoczni Vogtland Arena. W sobotniej rywalizacji górą był Austriak Stefan Kraft, który wyprzedził Norwega - Halvora Egnera Graneruda. Z bardzo dobrej strony pokazał się również Kamil Stoch. Polak był trzeci. Dzień później triumfował Ryoyu Kobayashi, podczas gdy podopieczny Michala Doleżala nie przystąpił do niedzielnego konkursu z powodu choroby. Znakomicie spisali się również Norwegowie. W czołowej szóstce ujrzeliśmy aż pięciu podopiecznych Alexandra Stoeckla.

fot. M. Rudzińska

Kraft powraca na najwyższy stopień podium

W sobotniej rywalizacji górą był Austriak Stefan Kraft. Dla podopiecznego Andreasa Widheolzla było to pierwsze pucharowe zwycięstwo od 28 lutego 2020 roku, kiedy to triumfował w fińskim Lahti. Mistrz świata z Oberstdorfu ze skoczni dużej nie krył radości z osiągniętego wyniku, szczególnie biorąc pod uwagę problemy z plecami, które doskwierały mu przez całą minioną zimę. Dla 28-latka, który wraca do swojej optymalnej dyspozycji, to już trzecie w tym sezonie miejsce na podium w sezonie olimpijskim.

- To był świetny konkurs. Przed finałowym skokiem byłem mocno zdenerwowany, ale powiedziałem sobie: "Zrób swoje. Niczego nie musisz bronić, po prostu zaatakuj". Poczułem się fantastycznie, kiedy przeskoczyłem zieloną linię. Bycie na szczycie po półtorarocznej przerwie to zawsze coś miłego. Stawka jest bardzo wyrównana, więc trzeba skakać naprawdę dobrze - powiedział zwycięzca 22. pucharowych konkursów.

Przełamanie Graneruda

Na drugim stopniu podium stanął aktualny zdobywca Kryształowej Kuli, Halvor Egner Granerud. 25- latek z Asker, po udanej inauguracji sezonu w Niżnym Tagile, w kolejnych konkursach zmagał się ze sporymi problemami - dwukrotnie nie przebrnął przez kwalifikacje w Ruce, a w Wiśle był dopiero 48.  Na Vogtland Arenie nastąpiło jednak upragnione przełamanie. - Halvor pokazał naprawdę dobre skoki. To efekt jego ciężkiej pracy i ogromnego zaangażowania. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej - chwalił swojego podopiecznego Alexander Stoeckl.

Słodko-gorzki weekend Stocha

Na trzecim miejscu znalazł się z kolei Kamil Stoch, dla którego było to pierwsze podium w tym sezonie oraz 80. w karierze. Skoczek z Zębu dzięki osiągniętemu wynikowi znalazł się na czwartym miejscu w klasyfikacji wszechczasów, zrównując się w niej z utytułowanym Szwajcarem - Simonem Ammannem. Trzykrotny mistrz olimpijski nie ukrywał, że poczuł sporą ulgę po sobotnim sukcesie. - Uwolniła się energia. Nie powiem, że spadł mi kamień z serca, bo uważam, że zasłużyłem na to podium, bo pracuję ciężko od początku sezonu. To super nagroda za wykonaną pracę - powiedział w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu.

Niestety jednak dzień później okazało się, że podopieczny Michala Doleżala nie przystąpi do niedzielnej rywalizacji z powodu ostrego zapalenia zatok. - Smuteczek. Kolejna noc nieprzespana  i wrażenie, że twarz zaraz eksploduje. Zapalenie zatok wykluczyło mnie z dzisiejszych zawodów - napisał Stoch na swoim profilu na instagramie.

Udany powrót Kobayashiego i norweska niedziela w Klingenthal

Pod nieobecność naszego mistrza od początku niedzielnych zmagań brylował Ryoyu Kobayashi. Japończyk, który ostatnie dni spędził w Finlandii, po wykryciu w jego organizmie obecności wirusa SARS- CoV-2, najpierw okazał się najlepszy w kwalifikacjach, a następnie odniósł swoją 21. wiktorię w karierze. Prawdziwą furorę jednak zrobili Norwegowie, który zajęli lokaty od 2. do 6. Najlepiej ze Skandynawów spisał się jednak Daniel Andre - Tande, dla którego wczorajsze osiągnięcie miało wymiar szczególny. - Wierzyłem w dobre skakanie od zawsze, już od pierwszego dnia, kiedy obudziłem się ze śpiączki. Pojawiały się oczywiście momenty zawahania podczas treningów, ale nigdy nie straciłem przekonania, że ponownie wskoczę na najwyższy poziom. Pytanie brzmiało tylko, kiedy to nastąpi - stwierdził drużynowy złoty medalista olimpijski z Pjongczangu.

Przypomnijmy, że Tande podczas finałowego weekendu sezonu 2020/21 w Planicy zaliczył groźny upadek, w wyniku którego doznał poważnych obrażeń ciała. Norweg przez długi czas walczył o powrót do zdrowia, jednak wydaje się, że to, co najgorsze już za nim.

Dodajmy, że na najniższym stopniu podium niedzielnego konkursu stanął Marius Lindvik, a kolejne lokaty zajęli Robert Johansson, Halvor Egner Granerud oraz Johann Andre Forfang. -  To historyczny moment. Nie pamiętam takiej sytuacji w mojej karierze trenerskiej, która trochę już trwa. Nie wiem, co mogę dodać - przyznał trener Stoeckl, który po otrzymaniu częściowo dodatniego wyniku testu na koronawirusa obejrzał sukces swoich podopiecznych z pokoju hotelowego. Niestety drugi test również dał wynik pozytywny, co oznacza, że 48-latek zostanie w Saksonii na 10-dniowej izolacji.

źródło: vg.no, krone.at, eurosport.tvn24.pl

(Łukasz Serba)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%