Polski kombinator norweski Andrzej Szczechowicz wraca po ciężkiej kontuzji zerwanego więzadła krzyżowego. Przez 10 miesięcy walczył o powrót do zdrowia, a teraz chce znów rywalizować w Pucharze Świata i marzy o igrzyskach.
Jeszcze niedawno stawał na starcie Pucharu Świata i mistrzostw świata, zbierając doświadczenie, którego w polskiej kadrze brakowało. Andrzej Szczechowicz był w momencie kontuzji najbardziej doświadczonym zawodnikiem naszej kombinacji norweskiej. To na nim spoczywała odpowiedzialność, by utrzymać biało-czerwone barwy w międzynarodowej rywalizacji.
We wrześniu ubiegłego roku podczas skoku na Wielkiej Krokwi oddał daleki, udany lot. „Musiałem go skracać i lądować z dużej wysokości. Przeciążenie było zbyt duże. Zerwałem wiązadło krzyżowe w lewym kolanie” – wspomina. Dziesięć miesięcy przerwy od skakania. Dziesięć miesięcy życia bez sportu, który był jego codziennością.
Najtrudniejsze były początki. „Straciłem sprawność fizyczną. Musiałem od nowa uczyć się chodzić, biegać, skakać. Proste czynności sprawiały mi trudność. Zwątpienie też się pojawiało” – przyznaje. Ale z każdą poprawą wracała motywacja. Pomagali mu najbliżsi – rodzina, dziewczyna, przyjaciele i trenerzy. „Czasami nawet podanie herbaty było znakiem, że nie jestem sam”.
Szczechowicz mówi dziś, że wypadek nauczył go cierpliwości. „Byłem liderem kadry, nie wiem, czy dalej nim jestem. Teraz muszę udowodnić sobie i innym, że mogę wrócić. Droga jest dłuższa, niż myślałem”.
[ZT]138227[/ZT]
Polska kombinacja norweska została bez reprezentanta na najwyższym poziomie. Ale Andrzej nie zamyka tej drogi. Wręcz przeciwnie – traktuje ją jak nowy początek. „Na igrzyska może pojechać tylko dwóch zawodników. Straciłem sezon i punkty, ale mam szansę. Muszę dać z siebie więcej niż inni”.
Na końcu tej historii nie ma goryczy. Jest świadomość, że w sporcie czasem trzeba zaczynać od zera. A to, co odbudowuje się w bólu i trudzie, potrafi smakować najmocniej. Szczechowicz wciąż wierzy, że powróci – a wraz z nim nadzieja na polską kombinację norweską.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Mateusz Król [email protected]