Tomasz Pilch - w ubiegłym roku 17., tego lata dopiero 45. podczas zmagań FIS Grand Prix w Wiśle. W kwalifikacjach podtrzymał dobrą passę biało-czerwonych i awansował do konkursu indywidualnego, jednak z powodu błędu na progu przedwcześnie zakończył niedzielną rywalizację.
?php>Ogłoszony odkryciem przedostatniej zimy 18-letni skoczek w piątkowych kwalifikacjach uzyskał odległość 120,5 metra, co zagwarantowało mu udział w konkursie indywidualnym. Niestety, niedziela okazała się mniej łaskawa dla zawodnika - we właściwych zmaganiach wylądował na 118. metrze plasując się na 45. miejscu i tym samym kończąc swój występ po pierwszej serii konkursowej. Głównym winowajcą tego stanu rzeczy było zbyt późne wybicie się z progu, co zauważył również sam zawodnik. - Nie było perfekcyjnie, spóźniłem odbicie i w rezultacie nie uzyskałem wysokości, z której mógłbym "odlecieć" dalej. Moim występem w Wiśle pokazuję jednak, że krok po kroku idę w dobrym kierunku - zadeklarował reprezentant klubu WSS Wisła.
?php>Wydawać by się mogło, że w niedzielę szyki organizatorom konkursu i samym zawodnikom popsuje kapryśna pogoda. Tuż przed rozpoczęciem rywalizacji na skoczni im. Adama Małysza rozpętała się burza z silnym wiatrem i obfitymi opadami deszczu. - Na szczęście w trakcie samych zmagań obyło się bez deszczu i wiatru. Wcześniej była obawa, że z powodu burzy wszystko będzie mokre, a my będziemy ciężsi, ale skończyło się dobrze - stwierdził Pilch.
?php>Zapytany o plany na kolejne tygodnie, odpowiedział: Pracuję według ustalonego planu. Co prawda, nie wiem jeszcze, w jakich konkursach w najbliższym czasie wystąpię, ale raczej będą to zmagania Pucharu Kontynentalnego.
?php>Z Wisły dla Sportsinwinter.pl, Jakub Balcerski
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz