Polskie skoki narciarskie przeżywają trudny okres. Brak medali, rozczarowujące wyniki oraz atmosfera napięcia wokół reprezentacji sprawiają, że coraz głośniej mówi się o kryzysie dyscypliny. Jednym z głównych tematów w ostatnich tygodniach stała się przyszłość trenera Thomasa Thurnbichlera oraz decyzja o pominięciu Kamila Stocha przy wyborze składu na mistrzostwa świata w Trondheim. Głos w tej sprawie zabrał prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz.
Pod wodzą Austriaka polscy skoczkowie nie nawiązują do dawnych sukcesów, co wywołuje frustrację zarówno wśród kibiców, jak i części działaczy. Małysz, w rozmowie z Interia Sport, nie ukrywał, że pojawiają się głosy podważające pracę Thurnbichlera.
- Wiem, że zaczyna tracić zaufanie niektórych kibiców i działaczy, ale zarząd PZN chce dać mu czas do końca sezonu. Nie chcemy podejmować nerwowych decyzji na rok przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi - zaznaczył Małysz. - Po sezonie przeanalizujemy sytuację i zastanowimy się, jak poprawić wyniki. - dodaje.
Szef PZN podkreśla, że największe nadzieje w drużynie wiązane są obecnie z Pawłem Wąskiem, który pozostaje najbliżej światowej czołówki i w pełni zaufał Thurnbichlerowi.
Wielkie poruszenie w polskim środowisku skoków wywołała także decyzja o pominięciu Kamila Stocha w składzie na mistrzostwa świata. Trzykrotny mistrz olimpijski musiał zostać w kraju, a wielu kibiców uznało to za oznakę konfliktu w drużynie. Małysz przyznał, że temat budził kontrowersje, ale podkreśla, że decyzja należała do sztabu szkoleniowego.
Thomas wnioskował o pięcioosobowy skład i podkreślał, że jest to decyzja całego sztabu. Nie chciał zostawiać takich rozstrzygnięć na ostatni moment, zwłaszcza że Kamil to de facto osobny team - wyjaśnił Małysz. - Gdyby w Sapporo wskoczył do pierwszej dziesiątki, na pewno pojechałby do Trondheim. Niestety, tak się nie stało, więc trener podjął decyzję.
Małysz dodał również, że decyzja ta nie była łatwa, a w PZN nie brakowało głosów za tym, by Stoch znalazł się w składzie na mistrzostwa. - Chcieliśmy, żeby Kamil poleciał do Norwegii - przyznał w "Dzień Dobry TVN".
Nie ma wątpliwości, że sytuacja w polskich skokach jest napięta, a przyszłość Thurnbichlera pozostaje niepewna. Decyzje dotyczące sztabu szkoleniowego mają zapaść po zakończeniu sezonu, ale już teraz wiadomo, że nie będzie to łatwy wybór.
Źródło: Sport.pl, Interia, TVN
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz