Na kilka dni przed mistrzostwami świata w skokach narciarskich w Trondheim norweska skoczkini Maren Lundby wywołała falę dyskusji na temat problemu wagi w tej dyscyplinie sportu. W felietonie opublikowanym na portalu NRK poddała ona surowej krytyce obecne przepisy dotyczące BMI, twierdząc, że skoki narciarskie stały się "chore" i wymagają radykalnych zmian. Lundby zarzuca Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), że pomimo wprowadzenia limitu BMI, czołowi skoczkowie i skoczkinie naginają przepisy, aby startować przy jak najniższej wadze. Jej zdaniem sportowcy, którzy nie spełniają norm BMI, powinni być bezwzględnie dyskwalifikowani, a obecne regulacje jedynie pogarszają sytuację zdrowotną zawodników.
Skoczkini tak dowodziła swoich racji. - Obecne przepisy sprawiają, że skoczkowie mogą świadomie redukować wagę poniżej progu 21 BMI i skakać na krótszych nartach. Oznacza to, że wielu zawodników decyduje się na celowe chudnięcie, aby uzyskać przewagę. Nie możemy pozwolić, by sukces sportowy był osiągany kosztem zdrowia - napisała norweska mistrzyni olimpijska.
Jednym z problemów wskazanych przez Lundby jest metoda pomiaru BMI. Twierdzi ona, że zawodnicy są mierzeni w sposób, który sztucznie zawyża ich wskaźnik, co pozwala im na dalsze naginanie przepisów. - W efekcie mamy do czynienia nie z konkursem skoków narciarskich, a wyścigiem na najniższą możliwią wagę - dodała.
Wypowiedź Lundby wywołała natychmiastową reakcję zarówno ze strony jej kolegów ze skoczni, jak i innych ekspertów. Eirin Maria Kvandal, jedna z faworytek do medalu w nadchodzących mistrzostwach, uznała, że moment na rozpoczęcie takiej dyskusji jest niefortunny.
- Nie chcę, aby taki temat odwracał uwagę od sportowej rywalizacji, szczególnie tuż przed mistrzostwami świata. To nie jest czas na taką debatę. Chętnie porozmawiam o tym po sezonie - powiedziała Kvandal w rozmowie z NRK.
Halvor Egner Granerud, jeden z najlepszych norweskich skoczków, zwrócił uwagę na inny aspekt problemu wskazując, że nowe regulacje mogłyby dyskryminować zawodników o naturalnie niższej wadze.
- Są sportowcy, którzy po prostu są szczuplejsi i mają niskie BMI. Tworzenie przepisów, które działają tylko na korzyść zawodników o wyższej masie, byłoby niesprawiedliwe wobec tych, którzy są naturalnie lżejsi - argumentował Granerud.
Według niego problem nadmiernego zbijania wagi nie występuje w skokach mężczyzn w takim stopniu, jak wśród kobiet. - Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, by którykolwiek ze skoczków był zmuszony do niezdrowej utraty masy, by osiągnąć wyniki - dodał.
Debata wokół BMI w skokach narciarskich nie jest nowa, ale kontrowersyjny postulat Lundby, by zdyskwalifikować zawodników niespełniających norm BMI, może doprowadzić do konkretnych zmian w przepisach. Sama Lundby podkreśla, że jej celem nie jest atak na zawodników, a jedynie doprowadzenie do reform, które uczynią sport bardziej sprawiedliwym i zdrowszym.
- Chciałabym, aby w skokach istniało miejsce zarówno dla zawodników z BMI 20, jak i 22, i aby każdy miał równe szanse na zwycięstwo. Moje propozycje nie są niepodważalną prawdą, ale nie możemy ignorować problemu, który odbiera zdrowie wielu skoczkom - podsumowała.
Choć temat wymaga dalszej dyskusji, jedno jest pewne: mistrzostwa świata w Trondheim odbędą się w cieniu burzliwej debaty o zdrowie zawodników i przyszłość skoków narciarskich.
Źródło: NRK.no
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz