- Byłem bardzo spięty i przez to nie byłem w stanie zrobić najprostszych rzeczy - wyznał Kamil Stoch po pierwszym konkursie LGP w Wiśle. Dla Polaka to pierwszy start od czasu decyzji o zbudowaniu indywidualnego zespołu do przygotowań.
Chociaż Kamil Stoch do Wisły przyjechał pełen energii i w treningowych skokach plasował się w czołowej dziesiątce, to w sobotę był szesnasty. W prologu był najlepszym z naszych zawodników. Dziś był tym piątym, dlatego nie znalazł się w czwórce na niedzielny konkurs indywidualny. Tylko tylu zawodników mógł powołać Thomas Thurnbichler.
[ZT]134667[/ZT]
- Z informacji, którą otrzymałem, to w niedzielę będą skakać czterej najlepsi z Polaków w sobotę. Nie łudzę się więc, że wystartuje - mówił jeszcze przed decyzją trzykrotny mistrz olimpijski.
- Nie wiem, czemu dziś ciało nie chciało mnie słuchać. Byłem bardzo spięty i przez to nie byłem w stanie zrobić najprostszych rzeczy. Wynikało to z wielu rzeczy. Nie chcę się usprawiedliwiać, tłumaczyć, ale efekt jest tego taki, że w Wiśle oddałem najgorsze skoki tego lata. Jestem tym bardzo zawiedziony. Trudno mi się z tym pogodzić - szczerze odpowiedział na pytania dziennikarzy Stoch.
[ZT]134666[/ZT]
Mimo wszystko skoczek z Zęby pozostaje przy optymistycznych myślach. - Z drugiej strony wiem, jaką pracę wykonałem do tej pory. Stać mnie na dużo lepsze skoki. Ten weekend letni jednak niczego nie zmienia, jeszcze niczego nie pokazuje. Muszę tylko wyciągnąć wnioski i dalej ciężko pracować - podkeślił.
W niedzielę na skoczni im. Adama Małysz Polskę reprezentować będą: Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki, Jakub Wolny i Paweł Wąsek.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz