Niedzielny konkurs nie był udany dla Polskich skoczków. Do drugiej serii zawodów w Lillehammer awansowało dwóch naszych reprezentantów. Dopiero dwudzieste drugie miejsce zajął Dawid Kubacki. Piotr Żyła był dwudziesty piąty. Jednak najbardziej zaskakująca sytuacja miała miejsce w pierwszej serii. Swojego skoku nie oddał Paweł Wąsek.
Podczas konkursu Pucharu Świata w Lillehammer doszło do niecodziennej sytuacji. Swojego skoku nie oddał Paweł Wąsek. Podczas gdy nasz zawodnik wyszedł do toalety, doszło do pomyłki. Ktoś zabrał torbę z butami naszego skoczka i odesłał je na dół skoczni.
Do sytuacji w wywiadzie dla Eurosport odniósł się wyraźnie zdenerwowany zdarzeniem trener Thomas Thurnbichler.
– Jeżeli zawodnik nie może spokojnie pójść do łazienki, by po powrocie torba ze sprzętem nadal na niego czekała, to nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Zabrakło też dobrej komunikacji na linii jury – trenerzy. Nie mieliśmy żadnej informacji wcześniej. Nikt z organizatorów nie chciał z nami dyskutować, twierdząc, że to odpowiedzialność Pawła. To wszystko jest całkowicie niezrozumiałe – powiedział trener polskich skoczków.
Dawid Kubacki także nie krył zaskoczenia sytuacją. Zawodnik podziela opinię trenera, że zawiodła komunikacja.
– Sytuacja jest absurdalna, bo ciężko tak naprawdę znaleźć winnego tego co się wydarzyło. Wolontariusze zabrali przez pomyłkę jego torbę. Wina Pawła polega na tym, że przebierał się dość blisko miejsca, w którym to się wydarzyło. Najbardziej zawiodła komunikacja. Dość wcześnie było to zgłoszone kontrolerom, ale trenerzy nie otrzymali tej informacji. Szkoleniowcy dowiedzieli się o tym dopiero po moim skoku. Niestety było za późno – mówił w rozmowie z Eurosport Dawid Kubacki.
Sam Wąsek bardzo przytłoczony sytuacją ze łzami w oczach mówił Kacprowi Merkowi: “Przejeżdżamy wiele kilometrów na te zawody, idzie na to mnóstwo pieniędzy, a przez takie głupoty nie możemy później wystartować”.
Źródło Eurosport
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz