Zamknij

Mocna diagnoza skoków kobiet w Polsce. Padły oskarżenia. "Kawał złej roboty. Nienawidzą sportu"

21:05, 07.03.2023 Łukasz Serba Aktualizacja: 23:21, 07.03.2023
Skomentuj

Skoki narciarskie cieszą się w Polsce ogromną popularnością. Dzieje się tak jedynie za sprawą sukcesów męskiej części drużyny. Kobiece skoki z kolei od lat znajdują się w głębokiej zapaści. Z każdym miesiącem jest jednak coraz gorzej, a realnych perspektyw na poprawę sytuacji niestety nie widać. Dlaczego tak się dzieje?

fot. Julia Piątkowska

Kompletnie nieudany czempionat

Zakończone już mistrzostwa świata w Planicy pokazały skalę potężnych problemów kobiecych skoków w naszym kraju. O ile dwudzieste trzecie miejsce Kingi Rajdy (najlepszy wynik w sezonie - przyp.red) na dużej skoczni należy traktować jako sukces, tak już fakt, że po zakończeniu zmagań 22 - latka ogłosiła zakończenie kariery, już niekoniecznie. W Słowenii wystartowały łącznie cztery Biało - Czerwone. Oprócz Rajdy były to Nicole Konderla, która tej zimy jako jedyna punktowała w Pucharze Świata. Miało to miejsce w Lillehammer (dwudzieste siódme miejsce - przyp.red) oraz Ljubnie (dwudziesta dziewiąta pozycja - przyp.red). Szansę występu otrzymały również 20 - letnia Paulina Cieślar oraz Anna Twardosz. Dodajmy, że ta ostatnia nie spełnia kadrowych wymogów BMI i walczy z bulimią. Na czempionat jednak pojechała.

Na skoczni normalnej w konkursie indywidualnym oglądaliśmy jedynie Nicole Konderlę, która skończyła trzydziesta czwarta. Pozostałe się nie zakwalifikowały. Była to niestety smutna zapowiedź tego, co zobaczyliśmy w kolejnych startach. W zmaganiach drużynowych Polki zajęły przedostatnie - dziewiąte miejsce. Stało się tak jedynie dlatego, że za kombinezon zdyskwalifikowana została Amerykanka - Annika Belshaw. Regres widać gołym okiem. Dla porównania przed dwoma laty ówczesne podopieczne Łukasza Kruczka zajęły siódmą lokatę na dwanaście ekip. Z kolei w zawodach mieszanych, dzięki dobrym próbom męskiej części ekipy, Polska rzutem na taśmę awansowała do rundy finałowej, wyprzedzając o 0,3 pkt reprezentację Włoch.

Z każdym rokiem jest coraz gorzej

Polskie kobiece skoki nigdy nie prezentowały bardzo wysokiego poziomu, jednak w ostatnim czasie gołym okiem widać regres względem poprzednich lat. Dlaczego tak się dzieje? Oto zapytaliśmy Kruczka, który trenował polskie skoczkinie w latach 2019-2022.

- Jest bardzo duża różnica poziomów między zawodniczkami i ten fakt niestety będzie utrudniać kolejne kroki. Nie ma bardzo możliwości, by szkolenie mogło odbywać się w całości wspólną droga - tłumaczył.

- Jeśli chcemy mówić o jakiejkolwiek poprawie, trzeba wzmocnić szkolenie na etapie SMS (Szkół Mistrzostwa Sportowego - przyp.red). To jest nasz najsłabszy punkt. Mieliśmy fajną grupę zawodniczek w Zakopanem, ale wykruszyła się w tempie ekstremalnym. Niestety brak odpowiedniej ilości młodych skoczkiń przekłada się na większość problemów. Myślę jednak też, że i postawa trenerów swoje robi - wyjaśnił. - Nie rzecz w tym, by pokazać coś trenerom, to już wiele razy było robione. Chodzi o to, że trzeba wysłuchać punktu widzenia innych osób, a następnie działać tak jak to zostało przekazane. Nie wystarczy jedynie wysłuchać i nic więcej nie robić - dodał, nawiązując do metod Thomasa Thurnbichlera, który zaraz po objęciu kadry skoczków zorganizował szkolenie dla trenerów.

Mocne słowa Łukasza Kruczka. " Zrobiło się zbyt profesjonalnie"

Polki po raz pierwszy w imprezie rangi mistrzowskiej wystąpiły przed czterema laty. Tam najlepsza była dwudziesta trzecia Kamila Karpiel, która w październiku zawiesiła karierę. Błysk nastąpił w konkursie mieszanym, który reprezentacja Polski, z Kingą Rajdą i wspomnianą Karpiel w składzie, zakończyła na szóstym miejscu. Po pierwszej serii była to nawet trzecia lokata. Sezon później, kiedy posadę trenera objął Kruczek, wyżej wymieniona Rajda podczas pucharowych zawodów w Oberstdorfie w 2020 roku zajęła szóstą lokatę. Gdzie zatem w kolejnych latach został popełniony błąd?

- Trzeba było przycisnąć, a nie wszystkie dziewczyny były na to gotowe. W pewnym momencie zrobiło się zbyt profesjonalnie. Cóż, niestety taki jest sport. Każdy krok kosztuje coraz więcej energii - wyraził zdanie aktualny trener - koordynator Polskiego Związku Narciarskiego ds. skoków narciarskich.

Kinga Rajda była tylko dopełnieniem niechlubnego trendu

Z pewnością oliwy do ognia dołożyły konflikty wewnątrz drużyny, które odbijały się na dyspozycji fizycznej oraz psychicznej zawodniczek. Mocnych słów użył w tej kwestii pierwszy trener polskich skoczkiń - Sławomir Hankus, który skomentował również decyzję o rezygnacji z czynnego uprawiania skoków swojej wychowanki, jaką była dla niego Kinga Rajda.

- Rozgoryczenie, bezsilność w przypadku braku postępu i wyników, a także brak zrozumienia i rozmów sprawiły, że kolejna zawodniczka kończy karierę. Można sobie dopisywać resztę, natomiast jedna kwestia jest bardzo zastanawiająca. Mianowicie dlaczego w stosunkowo krótkim czasie przygodę ze skakaniem kończą trzy zawodniczki (Kamila Karpiel, Joanna Szwab i wspomniana Rajda - przyp.red). O ile słowa jednej były na początku zlekceważone, tak druga potwierdziła dokładnie to samo, a teraz trzecia dobitnie wskazuje, że coś nie gra. Ktoś niestety wykonał tam kawał bardzo złej pracy, skoro wszystkie nienawidzą sportu, który kochały - stwierdził 36 - latek.

Ogromny potencjał, który został zmarnowany

Szkoleniowiec urodziny w Bielsku-Białej nie szczędził ciepłych słów pod adresem swojej byłej podopiecznej, która jeszcze tej zimy zdecydowała się skorzystać z jego pomocy.

- Ostatnie zawody były zwieńczeniem całej pracy, która zrobiła. Szkoda, że nie udało zająć miejsca w czołowej dwudziestce, ale to i tak generalnie był dobry wynik jak na obecną sytuację.

- Czekam na to, aż jakakolwiek Polka złamie granicę 100 pkt w jednym sezonie, wygra jakiś konkurs Pucharu Kontynentalnego lub klasyfikację generalną w FIS Cup, mając 15/16 lat. Niech to będzie podsumowaniem jej kariery. Obstawiam, że minie bardzo dużo czasu, zanim jakakolwiek Polka zbliży się do tych liczb - dodał. Przypomnijmy, iż Rajda okazała się najlepsza w trzecioligowym cyklu w sezonie 2015/16.

Z pustego i Salomon nie naleje. Problemów jest jednak dużo więcej

Mając na uwadze wyżej wymienione fakty, warto zadać sobie pytanie, w czym tak naprawdę tkwi problem.

- Najbardziej problematyczną rzeczą wydaje się ilość chętnych dziewczyn. Jest to po prostu tak mało popularna dyscyplina sportu, że ciężko bardzo nakłonić do jej uprawiania. I mimo tego że na brak chłopaków nie mamy co narzekać, tak tych dziewczynek jest bardzo mało. A jak jest ich mało, to niestety selekcja jest znikoma, a raczej jest jej brak, bo jak tu usunąć kogoś, kto jest w zasadzie jedyny - wyjaśnił nam Hankus.

- Jeśli chodzi o rokujące zawodniczki, to być może zbyt mocno chcieliśmy wychować z młodziczek mistrzynie świata od razu i pomijane są pewne etapy treningu, które powodują późniejsze braki. Niestety to wina całego systemu. Trenerzy w klubach robią, co mogą, a te dziewczyny od razu są brane na głęboką wodę, bo trzeba przecież już stworzyć kadrę, dać sprzęt z najwyższej półki, ubrania i startować wyżej. One nie są przygotowane jeszcze do takiej sytuacji. Być może zbyt wielkie obciążenie psychiczne pada na te młode zawodniczki. Ja doskonale wiem, że za granicą takie się pojawiają, że potrzebują kilka lat i już, ale my nie możemy patrzeć na kogoś. Musimy pracować z tymi, które mamy i realnie oceniać ich potencjał i aktualne siły, a nie forsować w tak agresywny sposób, bo one nie wytrzymują tej presji. Ktoś powie, że może i dobrze, bo są słabe psychicznie, więc odpadną. Proszę mi jednak uwierzyć, że nawet najbardziej odporny człowiek pod wpływem ciągłej krytyki i parcia potrafi się poddać - dodał szkoleniowiec polskich młodzików i juniorów młodszych, zrzeszonych w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku.

W nieco innym tonie wypowiedział się Łukasz Kruczek, zwracając uwagę na inny, istotny problem.

- Z całej grupki tylko trzy dziewczyny swoją postawą pokazują, że chcą pracować. Może cztery. Do tego dochodzą predyspozycje fizyczne, które też czasem ograniczają. Na razie najbliżej "świata" jest Nicole, która myślę, że gdyby nie wspomniana kontuzja, to mogłaby ten sezon zaliczyć do udanych - stwierdził 47 - latek.

Dodatkowym problemem osłabionej kadrowo drużyny niestety jest sytuacja zdrowotna zawodniczek, szczególnie dobrze rokującej Nicole Konderli, która od minionego lata walczy z bólem kolana. - Praktycznie od sierpnia już mogła już normalnie trenować, tak by realizować pełne jednostki treningowe na skoczni. Zawsze kończyło się na maksimum trzech skokach - zdradził Łukasz Kruczek. - Nicole jest cały czas na bieżąco diagnozowana. Wierzymy, że dolegliwości w końcu ustąpią - dodał.

Odważny ruch, który nie mógł zakończyć się powodzeniem

Zatem co dalej? Jak wiadomo, Adam Małysz przyznał, że zatrudnienie Szczepana Kupczaka było błędem, a priorytetem będzie sprowadzenie trenera z zagranicy, który ma doświadczenie w pracy z kobietami. Skąd w ogóle pomysł, żeby zatrudnić wówczas czynnego dwuboistę (ostatecznie zakończył karierę w październiku - przyp.red) do tak odpowiedzialnej funkcji? - Wszystko zrodziło się w głowie aktualnego członka Zarządu Polskiego Związku Narciarskiego - Wojciecha Fickowskiego. Pomysł został podsunięty w momencie, kiedy związek szukał rozwiązania sprawy. W tamtym momencie była to najlepsza opcja dla dziewczyn z regionu Beskidów, bo o tym obszarze mowa. Zaangażowany, po studiach, chcący przede wszystkim - wyjaśnił Kruczek, który również mocno lobbował za przekazaniem sterów  29 - latkowi.

Współtwórca pierwszych poważnych sukcesów Kamila Stocha przyznał jednak, że zabrakło mu niezwykle istotnej cechy w zawodzie trenera. - Faktycznie, jak to często bywa, doświadczenie to coś, czego żadna szkoła nie nauczy - dodał.

PZN na razie milczy w sprawie ewentualnych zmian w kobiecych skokach narciarskich. Zapewne więcej informacji poznamy po sezonie, który wciąż trwa. Już w najbliższy weekend zarówno skoczkowie, jak i skoczkinie rozpoczną rywalizację w RAW Air. Czy na starcie skandynawskiego tournee zobaczymy Biało - Czerwone? - Nie, z tego co wiem. Będzie jeszcze start w Pucharze Kontynentalnym w Lahti. Przynajmniej jest zaplanowany - skwitował klubowy trener AZS AWF Katowice.

źródło: informacja własna

 

 

(Łukasz Serba)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%