Biegi indywidualne panów w biathlonowym Pucharze Świata przynoszą w tym sezonie wiele niespodzianek. Nie inaczej było w Ruhpolding - faworyt kibiców Johannes Boe zanotował najgorszy występ w sezonie, a nawet w karierze, natomiast wygrał jego rodak - Vebjoern Soerum. Przyzwoicie spisali się podopieczni Rafała Lepela - Jan Guńka wyrównał najlepsze osiągnięcie kariery.
26-letni Vebjoern Soerum mógł pluć sobie w brodę po sztafecie mieszanej w Oberhofie, kiedy to głównie katastrofalnym strzelaniem zaprzepaścił szanse swojej ekipy na końcowy sukces. Dziś pokazał, że zapomniał już o niepowodzeniu i zwyciężył z ogromną przewagą nad resztą stawki. Bezbłędny Norweg wyprzedził Francuza Emiliena Claude'a o 52 sekundy, a podium uzupełnił Łotysz Andrejs Rastorgujevs.
Soerum będzie musiał udzielić szybkiej lekcji na temat konfrontacji z porażką Johannesowi Boe. Ten po trzech strzelaniach zanotował pięć pudeł i wydawał się zrezygnowany. Na ostatnią próbę strzelecką dotarł spacerowym tempem, a jego postawa podczas strzelania przywodziła na myśl raczej zawody charytatywne, niż bieg Pucharu Świata... Strzelił bez pudła, z odstępami między strzałami wynoszącymi nieco ponad pół sekundy (!) i na koniec teatralnie ukłonił się widzom w Ruhpolding. Na metę dobiegł na 82. lokacie!
Najlepszym z Polaków był dziś Jan Guńka. Zanotował jedno "pudło" i pewnie zapunktował, zajmując 29. miejsce, czym wyrównał swój życiowy wynik. Bez punktów PŚ zawody ukończyli Konrad Badacz (2 błędy, 54. pozycja), debiutant Fabian Suchodolski i Marcin Zawół. Postawa Guńki w biegu i jego umiejętne rozłożenie sił na trasie mogło imponować - pobiegł mniej więcej w tempie utytułowanego reprezentanta Słowenii, Jakova Faka.
źródło: informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz